Na szczęście, wyjątkowo na szczęście. Chociaż dzieci, i chyba nie tylko one, wolały by wakacje jeszcze trwały ale… Na pewno nikt by nie chciał, żeby powodem ich przedłużenia były wydarzenia, które spotkały nasz kraj 75 lat temu…
Jeszcze niedawno znany polityk pozwolił sobie na grubiański żart o tym, że dzieci nie pójdą do szkoły 1. września bo… strach pomyśleć co sobie myślał. Myślał? Analizując wszystkie obietnice i zapowiedzi można było mieć przypuszczenie graniczące z pewnością, że również tym razem mu i nam się nie spełni. To dobrze jeśli rządzący czy choćby administrujący są przewidywalni. Znacznie to ułatwia życie, przynajmniej tym, którzy z tego korzystają. Trzymając się konwencji naszego bohatera tamci „królowie życia” byli uprzejmi udać się na Zaleszczyki. W XXI wieku kierunek ekskursji jest diametralnie inny. Tym razem porzucając zdrowy szczaw i smaczne mirabelki wybiera się dorodne brukselki.
Wracając do konwencji serio. Oczywiście wybór pana premiera na przewodniczącego Rady Europejskiej to kolejny sukces naszego kraju. Natomiast „chcący się przypodobać i wejść w łaski skutkujące korzystanie z dobrodziejstw” niewątpliwie trochę przesadzili porównując ten tytuł do wyboru Karola Wojtyły. Znaj proporcjum „mocium panie”.
Życie, a w tym szczególnym przypadku rosyjska prasa, komentując wiekopomne wydarzenie, dopisała pointę. Rosyjskie media zauważyły, że nowy Przewodniczący nie jest znany z sympatii do Rosji i może próbować wywierać wpływ na Rosję w kwestii ukraińskiej. Rządowa „Rossijskaja Gazieta” pisze, że sam Donald Tusk nie tak dawno, otwarcie nazywał siebie prawdziwym przyjacielem Rosji. W dodatku czasami udowadniał to, prowadząc przyjazną politykę zagraniczną wobec Moskwy. Jednak z początkiem kryzysu na Ukrainie Warszawa w widoczny sposób ochłodziła swój stosunek do wszystkiego co rosyjskie.”Komsomolskaja Prawda” przewiduje, że szef Rady Europejskiej zapewne będzie próbował wywierać silny wpływ na Rosję w kwestii ukraińskiej, ale też i w innych sprawach.
Tylko co Pan Przewodniczący UE z tym zrobi? Bo nie wiadomo czy się śmiać czy płakać? Bo w Moskwie zapewne ogłoszono stan podwyższonej gotowości z obawy…