Budowa elektrowni szczytowo-pompowej w Młotach, choć należy do nurtu związanego z pozyskiwaniem energii odnawialnej, wywołuje sprzeczne opinie. Podczas wczorajszego spotkania w Wójtowicach doszło do wymiany ocen pomiędzy inicjatorami powrotu do zarzuconego w latach 80. projektu a jego oponentami. Poza wątpliwościami jest fakt, że elektrownia w Młotach byłaby największą tego typu instalacją w Polsce.
Organizatorem otwartego spotkania był Śnieżnicki Klub Biznesu. Wśród uczestników obecni byli między innymi minister Michał Dworczyk i burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej Renata Surma oraz radny sejmiku wojewódzkiego Zbigniew Szczygieł i przewodniczący rady miejskiej Bystrzycy Kłodzkiej Artur Pokora. Gospodarzami debaty byli Adam Jaśnikowski ze Śnieżnickiego Klubu Biznesu wspierany przez dziennikarkę „Gazety Wyborczej” Magdalenę Kozioł oraz sołtys wsi Młoty Wanda Szymczak.
Dyskusja zapowiadała się na bardzo emocjonującą, czego przyczyną mógł być niedostateczny poziom informowania o planowanym przedsięwzięciu i jego wpływie na codzienne życie mieszkańców. W konkluzji ustalono między innymi, że wiosną odbędzie się kolejne spotkanie z udziałem osób kompetentnych do prezentowania informacji o planowanej technologii, przebiegu inwestycji oraz jej aspektów finansowych i prawnych. Aktualnie nad analizą projektu pracuje zespół eksperckie powołanego przez premiera i grupę PGE, co podawaliśmy w naszym portalu.
- W połowie bieżącego roku mają być gotowe szacunki kosztów inwestycji, jej opłacalności i skutków środowiskowych, w tym wpływu na poziom wody w rzece zasilającej potencjalny zbiornik – informował minister Michał Dworczyk, który dodał, że nie zapadła jeszcze żadna wiążąca decyzja o budowie elektrowni.
- Zorganizowałam już prawie rok temu sygnalne spotkanie z sołtysami gminy Bystrzyca Kłodzka. Od tego czy studium wykonalności potwierdzi możliwość zbudowania elektrowni, zależy dalszy los projektu. Wtedy rozpoczniemy konsultacje społeczne i rozmowy – zapewniała burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej Renata Surma.
- Jest prawdą, że o hydroelektrowni w Młotach należało rozstrzygnąć o wiele szybciej, a nie po ponad 40 latach ją wzruszać. I o to mieszkańcy mają największe pretensje, bo cały czas żyją w niepewności, co z nimi będzie. Tym bardziej, że rozmawia się o ich miejscach zamieszkania czy pracy w Młotach i okolicy, w ogóle nie pytając o zdanie. Mają prawo czuć się zmarginalizowani – stwierdził radny sejmiku dolnośląskiego Zbigniew Szczygieł.
Elektrownie szczytowo-pompowe to jedyna jak dotąd technologia wielkoskalowych magazynów energii. Jak już sygnalizowaliśmy w naszym portalu, realizacja wstrzymanego w latach 80. projektu energetycznego w Młotach może kosztować ok. 5 mld zł. Gdyby elektrownia szczytowo-pompowa w Młotach powstała, byłaby największą tego typu elektrownią w Polsce. Jak już wcześniej informowaliśmy w naszym portalu, jej moc wynosiłaby 750 MW. Można szacować, że do budżetu gminy Bystrzyca Kłodzka z podatku od nieruchomości wpływałoby nawet ok. 100 mln zł rocznie. Takie dochody stanowiłyby dla tego samorządu nieosiągalny dotąd kapitał rozwoju i inwestycji. Bezdyskusyjne jest także pozyskanie gigantycznego zasobu energii w sposób niezagrażający środowisku naturalnemu. Jeśli zapadłaby ostateczna decyzja inwestycyjna, na budowę całej infrastruktury elektrowni potrzeba ok. 6 lat.
Brak jasnej decyzji w sprawie dokończenia budowy spowodował, że mieszkańcy m.in. sołectw Młoty i Spalona od lat żyją w niepewności, a ich codzienne funkcjonowanie obwarowane jest szeregiem ograniczeń. Dziękuję mieszkańcom za wszystkie głosy, zarówno te popierające budowę jak i te krytyczne, wywołane w dużej mierze niepokojem i emocjami jakie wzbudza niedokończona inwestycja. Chcemy to zmienić. Mam nadzieję, że doprowadzimy do szczęśliwej realizacji inwestycji – podsumował wczorajsze spotkanie minister Michał Dworczyk.
Komentowane 1