Władze gminne w tej sprawie nie odpowiadają na nasze pytania, natomiast działania podjęła Prokuratura Rejonowa, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego i Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków, a głos zabrał także przedstawiciel Starostwa Powiatowego. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że od zdjęcia dachówek z Baszty Gołębiej minęło ponad dwa tygodnie, a zabytkowy obiekt w środku Ząbkowic nadal niszczeje.
Jak się dowiedzieliśmy od wojewódzkiego i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego >> w tutejszym inspektoracie prowadzone jest postępowanie w związku z niezadawalającym stanem technicznym baszty. Została wydana decyzja nakazująca właścicielowi usunięcie występujących nieprawidłowości w obiekcie. << – napisała do nas Wiesława Sarkowska-Michalik – powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Ząbkowicach Śląskich. To odpowiedź na zapytanie naszej redakcji, jakie wystosowaliśmy równolegle z naszą poprzednią notatką o Baszcie Gołębiej. Opisaliśmy w niej wiele innych obaw o stan techniczny i bezpieczeństwo budyneczku. Z kolei z pisma Janusza Wybierały – prokuratora rejonowego w Ząbkowicach dowiedzieliśmy się, że >> sporządzono w stosunku do właściciela Baszty Gołębiej zarzut popełnienia występku << naruszenia przepisów Prawa Budowlanego. W piśmie jakie dotarło do nas dzisiaj czytamy także >> Zarzut dotychczas nie został przedstawiony, gdyż osoba podejrzewana nie zgłosiła się na wezwania. << Jak się także dowiedzieliśmy Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków wydał decyzję nakazującą właścicielowi przeprowadzenie robót zabezpieczających. Sekretarz Powiatu Ząbkowickiego wyjaśnił nam, że >> właściciel obiektu nie składał wniosku o pozwolenie na budowę ani nie zgłaszał jakichkolwiek prac związanych z remontem lub zabezpieczeniem baszty. << Do chwili publikacji niniejszej notki – mimo skierowanego dziesięć dni temu zapytania – nie uzyskaliśmy stanowiska burmistrza Ząbkowic w tej bulwersującej sprawie. Dziwi to w kontekście umieszczenia Baszty Gołębiej w tzw. „miejskiej trasie turystycznej” zachęcającej gości miasta do zwiedzania jego zabytkowych atrakcji. Jedynie na łamach „Wiadomości Powiatowych” pojawiła się deklaracja Marcina Orzeszka o możliwości odkupienia Baszty za kwotę równowartą wartości określonej przez rzeczoznawcę. Sam właściciel – wg informacji tygodnika – miał się domagać 250 tys. zł.
Od czasu zdjęcia dachówek upłynęło już nie tylko kilkanaście dni, ale kilkakrotnie padał już deszcz. Według prognoz meteorologicznych warunki pogodowe będą się pogarszać typowo dla pory jesiennej. Baszta Gołębia nie jest w żaden sposób zabezpieczona przed czynnikami naturalnymi, ale też dostanie się do niej przez osoby postronne nie nastręcza większych problemów. Gołym okiem widać, że mur Baszty, jak zresztą cały mur obronny wzdłuż parku miejskiego, są w coraz gorszym stanie technicznym. Właściciel Baszty Gołębiej gra na nosie organom władzy i demonstruje mieszkańcom, że powiedzenie „wolnoć Tomku w swoim domku” ma zastosowanie także do zabytków. Być może dałoby się zastosować tzw. „wykonanie zastępcze” i przynajmniej zabezpieczyć dach Baszty Gołębiej przed oczywistą degradacją jeden z ząbkowickich zabytków? Nie będziemy tu cytować opinii, jakie usłyszeliśmy od przechodnia, który powtórzył słynne już zdania z rozmów polityków nagrywanych w pewnej warszawskiej restauracji. Była mowa o kupie kamieni i nie tylko…
Zmienić prawo w Polsce to nr 1, a w tym zastosownie karne i finansowe wobec takich osób z natychmiastowym przejęciem obiektów przez odpowiednie organy władzy i organizacji pozarządowych.