Rozmowa z Beatą Muchą – radną Rady Miejskiej Wałbrzycha, przewodniczącą Klubu Prawo i Sprawiedliwość w RM Wałbrzycha, przewodniczącą Klubu Gazety Polskiej w Wałbrzychu – kandydatką na posłankę z listy Prawa i Sprawiedliwości.
Startuje Pani jako kandydatka Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu?
Tak, uzyskałam rekomendację władz naszego ugrupowania i jestem kandydatką.
Które miejsce zajmuje Pani na liście i jak Pani ocenia swoje szanse wyborcze?
Miejsce 15. Oczywiście wszyscy widzimy optymistyczne dla Prawa i Sprawiedliwości sondaże wyborcze, ale im nie ulegam. Wiem natomiast, że moja rzetelna praca w wałbrzyskim samorządzie, jest solidną podstawą do umiarkowanego optymizmu. Teraz czas na solidną pracę w kampanii wyborczej, a potem oczekiwanie na werdykt wyborców.
Czym w Sejmie chciałaby się Pani zająć? Oczywiście gdy Pani w nim zasiądzie.
Jednym z haseł wyborczych PiS-u jest: dobra zmiana jest możliwa, więc pracy będzie bardzo dużo. Tematy, którymi chciałabym się zajmować to przede wszystkim sprawy społeczne (praca, rodzina, służba zdrowia, oświata), bezpieczeństwo. No i oczywiście realizacja głównych haseł wyborczych naszej partii, czyli powrót do wieku emerytalnego, który został podniesiony przez PO, wsparcie rodzin kwotą 500 złotych na każde dziecko i wybór dla rodziców w sprawie 6-latków, kwota wolna od podatku.
Jest Pani samorządowcem. Którą kadencję jest Pani radną miejską?
To moja druga kadencja, więc moje doświadczenie samorządowca, osoby, która tworzy prawo na szczeblu samorządowym jest już znaczące.
A jaki problem w Wałbrzychu uważa Pani za najistotniejszy?
Tych problemów w naszym Wałbrzychu jest oczywiście sporo. Jednym z najbardziej istotnych jest sprawa firmy MO-BRUK. Nasze władze nie umieją sobie z tym tematem zupełnie poradzić. Przepychanka między Prezydentem, a władzami instytucji państwowych odpowiedzialnych za ochronę środowiska trwa, a mieszkańcy Wałbrzycha są systematycznie zatruwani. Z częstotliwością raz na kwartał na składowisku prowadzonym przez MO-BRUK wybuch pożar, a winnych jak nie było, tak nie ma.
A jaki miałaby Pani pomysł na rozwiązanie tej niepokojącej sytuacji?
W tym konkretnym przypadku przepychanki powinny się zakończyć, a Prezydent i władze Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska powinny usiąść przy stole, ustalić i szybko zrealizować pakiet działań zmierzających do wyeliminowania z Wałbrzycha truciciela. Zwłaszcza, że oba te organy reprezentują rządzącą dzisiaj w Polsce Platformę Obywatelską
A czy dostrzega pani jakieś inne problemy w całym regionie wałbrzyskim wymagające szybkiego działania?
Oczywiście, bardzo martwi mnie nadal wysoki poziom bezrobocia, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Brak atrakcyjnych miejsc pracy powoduje stałe wyludnianie naszego miasta. Większość młodzieży podejmując studia poza Wałbrzychem, już do niego nie wraca. Trzeba skierować region na ścieżkę uprzemysłowienia, bo to tworzy nie tylko miejsca pracy, ale także realny dochód.
Jak ocenia Pani stan służby zdrowia w powiatach dawnego województwa wałbrzyskiego?
Mechanizmy rynkowe nie mogą być podstawą funkcjonowania systemu zdrowotnego w Polsce a samo zdrowie traktowane jak każdy inny towar. Należy zatrzymać proces komercjalizacji i prywatyzacji służby zdrowia. I zlikwidować Narodowy Fundusz Zdrowia. Trzeba zapobiegać „chorobie” prywatyzacji lecznictwa specjalistycznego, aby zapewnić dostęp do tego rodzaju świadczeń każdemu Polakowi, niezależnie od jego statusu materialnego.
Powiat Ząbkowicki jest daleko od Wałbrzycha. Jak Pani postrzega ten teren na mapie całego regionu?
Ziemia Ząbkowicka jest położona na tyle atrakcyjnie, aby przyciągać zarówno inwestorów do ząbkowickiej podstrefy ekonomicznej uruchomionej w 2010 r., jak i turystów do wielu pięknie położonych miejscowości. Do tego potrzebne są drogi. Skandaliczna decyzja rządu o rezygnacji budowy drogi ekspresowej S8 i odsuwanie kwestii modenizacji drogi kolejowej przechodzącej przez Ziębice i Kamieniec Ząbkowicki, to przykłady spychania Powiatu Ząbkowickiego na margines rozwoju. Wierzę, że to można zmienić i wiem, że tego chcą mieszkańcy. Popieram ich oczekiwania.
Na koniec nieco „luźniejsze” pytanie: czy wierzy Pani w „Złoty Pociąg”?
To oczywiście nie jest kwestia wiary, lecz raczej solidnej analizy i diagnozy. Słyszałam wielokrotnie już od kilkunastu lat wypowiedzi Tadeusza Słowikowskiego o istnieniu pociągu i podchodziłam do tego z sympatią. Bardzo cieszę się z wymiaru promocyjnego, który Wałbrzych uzyskał dzięki zgłoszeniu tego odkrycia, widzę jak liczne grupy turystów odwiedzają pobliską Palmiarnię i Zamek Książ. Tak więc wymierne korzyści zostały już osiągnięte.
To odkopiemy ten pociąg i legenda zmieni się w rzeczywistość, czy też nie?
Jestem umiarkowana optymistką w tej sprawie i wydaje mi się, że są na to duże szanse. Jednak kwestie bezpieczeństwa i wszelkie procedury muszą być zachowane.
Życzymy powodzenia i trzymamy kciuki.
Materiał KW Prawo i Sprawiedliwość