Wszyscy już chyba rzygają słysząc słowo „podsłuch” i inwektywy jakimi obrzucają się nawzajem zainteresowani tematem dziennikarze. Jedni nastawiają pierś jak Reytan broniąc rządu, nazywając podsłuchujących „zamachowcami” dążącymi do jego obalenia, zapominając jednocześnie o tym, że władza w państwie demokratycznym nie jest dana raz na zawsze. Inni z kolei bronią wolności słowa, przekonani o konieczności informowania społeczeństwa o wszystkich działaniach elit, które obnażają polityków.
Dla jednych materiały z podsłuchów są naganne, dla innych warte publikacji. Ale warto pamiętać o tym co się mówiło kilka lat temu. Pamiętacie Państwo jak redaktorzy TVN-u Sekielski z Morozowskim wypuścili kiedyś taśmy, gdy nagrano Renatę Beger i polityków PiS? Jak tych dziennikarzy chwalono, za „bohaterski” czyn, o ile pamiętam wręczano im jakieś nagrody i wyróżnienia. A dziś piętnuje się „Wprost” i nasyła ABW do redakcji, czyli jednych za udostępnienie materiałów z podsłuchów spotyka uznanie a innych potępienie. No ale jak zobaczymy, że stoi za tym „Gazeta Wyborcza” i TVN, to wszystko staje się jasne.
Każdy z nas głośno mówi z obrzydzeniem o podsłuchiwaniu, ale byłby problem ze znalezieniem choćby jednej osoby w Polsce, która tego nigdy nie robiła.
Dla mnie osobiście nie jest istotne kto podsłuchiwał, ale jakie treści rozmów były opublikowane i jak politycy najwyższego szczebla traktują sprawy polskie. I za to się weźcie panowie dziennikarze, a nie za ratowanie tyłka Tuskowi. Dziś premierem jest kłamliwy Tusk chroniący swoich kolesiów przed odpowiedzialnością, jutro będzie być może Kaczyński, a jeszcze później może Korwin – Mikke. Na tym polega demokracja.
Dałeś dupy? Spadaj, może następny będzie lepszy. Polska od zmian rządów nie zginie. Może natomiast pogłębiać się w kryzysie społecznym, jeśli przy władzy ciągłe będą politycy typu Tusk czy Sikorski, których celem nadrzędnym nie jest dobro Polski, lecz skupianie się na tym jak nie oddać władzy, jak oszukać społeczeństwo. Pamiętacie taką minister Julię Piterę, która po przejęciu władzy przez PO po PiSie w zajadły sposób szukała haków na rząd Kaczyńskiego? No i oczywiście znalazła rachunek zapłacony kartą służbową za dorsza 8.50 zł, aferę zrobiła na cały kraj. A gdy dziś zapłacono kartami służbowymi około 3 000 zł za dwa obiady w sumie dla 4 osób, hipokrytka siedzi cicho i jeszcze nam wmawia, że panowie spotkali się prywatnie.
Każda władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie – przekonywał żyjący w XIX w., angielski historyk, filozof polityczny, teoretyk wolności i polityk Lord Acton. Ta władza już całkowicie się zdeprawowała. Naprawdę czas na zmiany w tym państwie.