To, że ZTS przystępował do tego meczu jako faworyt spotkania, nie ulega wątpliwości. Nasza drużyna jest liderem rozgrywek – do tej pory same wygrane bez straty seta i ambicje o walkę o II Ligę, natomiast Oława – ostatni zespół w tabeli z punktem na koncie i tylko trzema wygranymi setami.
Oława to zespół, który rzutem na taśmę wszedl do rywalizacji w III lidze po pierwotnym wycofaniu się z rozgrywek, aby ostatecznie wziąć w nich jednak udział i ogrywać ten młody zespół. Teoretycznie wszystko ładnie i pięknie, ale …. jak to w sporcie bywa nikt nie da nam zwycięstwa na piękne oczy, a każdy punkt trzeba wyszarpać i do każdego rywala podejść w pełni skupionym. Warto pamiętać o tym, że młodość rządzi się własnymi prawami i jeśli odpuści się takiemu zespołowi to każdy młody chłopak dostaje wiatru w żagle i może zagrać mecz życia.
Dlatego od samego początku trzeba była postawić sprawę jasno – CHCEMY WYGRAĆ – i tak też się stało! Możemy sobie dopisać kolejne 3 „oczka”. W wyjściowej szóstce tylko jedna zmiana. Zagraliśmy bez naszego potencjalnie pierwszego libero Jarosława Budzińskiego, którego dopadła choroba, a w zamian za niego na libero zagrali Marcin Biedroń (wchodził do przyjęcia) i Bartosz Świgoń (wchodził do obrony). Skład naszego ZTS-u: Stryczniewicz, Pruchniewski, Kot Tomasz, Chmielowiec, Sołtysik, Nowak, Biedroń (libero I), Świgoń (libero II) oraz Pacioch, Kot Marcin, Saryczew, Kulik.
Ale do rzeczy. Set pierwszy: Od samego początku naskoczyliśmy na rywala, aby postawić swoje warunki gry. Zaczęło się od 1:1 i przy dobrym przyjęciu skończył Patryk Pruchniewski 2:1, później na zagrywkę powędrował Tomasz Kot i posłał 4 silne serwisy (2 asowe) i szybko zrobiło się kilkupunktowe prowadzenie 6:2. Jednak gracze Olavi nie odpuszczali i wyprowadzali również dobre akcje, a przy kilku naszych błędach na siatce (dotknięta siatka w bloku) oraz kilku nie skończonych atakach stan seta oscylował cały czas przy remisie. 10:9 i 12:12. W tym momencie na zagrywkę powędrował Radek Nowak, który utrudnił swoim „flotem” przyjęcie, a my na kontrze byliśmy bezlitośni (dobre ataki Patryka Pruchniewskiego i Tomka Kota) i mamy wynik 16:12. Od tego momentu my zdobywamy 9, a Olavia tylko 4 punkty, a seta wygrywamy do 16 W przyjęciu dobrze radził sobie Marcin Biedroń oraz para naszych przyjmujących Dominik Chmielowiec i Tomek Kot, a jeśli było przyjęcie to i funkcjonował atak, który miał ułatwione zadanie przy dobrym rozegraniu. Graliśmy mądrze i kontrolowaliśmy tego seta, nawet przy gorszych wystawach nabijaliśmy na blok, aby za chwilę wyprowadzić skuteczną akcję. Popełnialiśmy mało błędów własnych zwłaszcza w zagrywce (tylko 3) i kończyliśmy piłki na dużym procencie skuteczności.
Set drugi: W pierwszej fazie seta bardzo podobny do pierwszego. Nasze prowadzenie 2-punktowe (3:1), ale Oławianie nie odpuszczają i wynik cały czas kręci się wokół remisu. 8:6, 10:9 i 12:11. Kilka straconych przyjęć nadrabialiśmy skutecznym atakiem i blokiem. Przy stanie 13:11 za zagrywkę znowu idzie Radek Nowak i kolejny raz swoim „flotem” wprowadza zamieszanie w drużynie przeciwników i udaje nam się uciec na 4 punkty – 16:12. Podwójna zmiana w drużynie wchodzi Wiktor Saryczew i Marcin Kot – a w drużynie zacina się przyjęcie oraz nie kończymy akcji (autowy atak) i z dobrego wyniku robi się 18:16, ale szybko wracamy do gry i odskakujemy rywalom i dowozimy zwycięstwo 25:20. Niestety wraca zmora złych serwisów, bo tutaj popełniamy ich aż 8 plus kilka zepsutych ataków, ale ostetecznie set zapisany na plus, a przecież to się liczy
Set trzeci: Najbardziej nerwowy, znowu słaby set pod względem zagrywek, ale wiemy dobrze, że te trzecie sety są zawsze najgorsze i ciężko się je gra. Od samego początku Olavia nie odpuszczała. Dobrze grali w polu serwisowym i mało psuli, a my popelniliśmy kilka nie dobrych przyjęć i nakręciliśmy młodzież z Oławy do tego stopnia, że wynik w końcówce był 20:20, 22:21 i po 22. Oławianie mieli piłke na 22:23, ale złym atakiem w siatkę zmarnowali szansę na wyjście na prowadzenie w tym secie, a my się otrząsnęliśmy z chwilowej drzemki i nie oddaliśmy im już żadnego punktu kończąc seta 25:22
Cieszy kolejne zwycięstwo. Cieszy fakt, że drużyna to zgrany kolektyw i że nawet jak kogoś zabraknie ktoś inny może go zastąpić. Na pewno na plus w tym meczu to Patryk Pruchniewski, który mylił się w ataku bardzo rzadko, a w nagrodę dostał nagrodę MVP spotkania, które jest nowością na naszych meczach. Patryka wybrali kibice, którzy oddawali swoje głosy na karteczkach, które były później zebrane i przeliczone. Statuetkę wręczył obecny na meczu burmistrz Ząbkowic Marcin Orzeszek. Przez całe spotkanie oprawą spotkania zajmował się nasz WSPANIAŁY FUN CLUB, który dzielnie wspierał nas przez całe spotkanie. Cieszy liczba kibiców na meczu, która wzrasta z meczu na mecz.
Teraz zapraszamy na nasz kolejny mecz w ząbkowickiej hali – w sobotę 8 listopada 2014 r. zagramy ze Świdnicą, a już w najbliższą sobotę 25 października br. gramy z wiceliderem MKS OLIMPIA KOWARY na zawsze trudnym terenie w Kowarach. Dziękujemy wszystkim za przybycie na mecz i polecamy się na przyszłość Dziękujemy również KLUBOWI KIBICA, który kolejny raz pokazał jak jest wspaniały Dzięki i do zobaczenia!
Udostępnione przez: ZTS Ząbkowice Śląskie