Zamierzasz gdzieś pojechać autobusem? Chcesz mieć wybór pomiędzy przewoźnikami ze względu na cenę, porę wyjazdu lub czas i komfort podróży? Twoje wymagania są zasadne i naturalne. Jednak to nie jest oczywiste, gdy decyzje podejmuje za Ciebie ktoś inny. Przejdźmy do rzeczy, a rzecz dzieje się w – jak już dwa lata temu pisaliśmy – Ząbkowicach Śląskich.
Problemy zaczęły się w 2012 r., gdy zbankrutował dzierżoniowski PKS. Przylegający do stacji PKP teren niszczejącego wówczas dworca autobusowego stał się częścią tzw. „masy upadłościowej”, którą zarządzał syndyk. Ten etap był szansą na otwarcie rywalizacji przewoźników z oczywistą korzyścią dla pasażerów. W 2013 r. pasażerowie podróżujący z Ząbkowic Śląskich w kierunku Wrocławia, Kłodzka lub na liniach krajowych i międzynarodowych musieli korzystać z przystanku na pl. Jana Pawła II. Na ten temat pisaliśmy w naszym portalu ponad dwa lata temu. Przyczyną tego były – poniekąd słuszne – pretensje mieszkańców kamienicy, pod którą usytuowany był wtedy przystanek. Skarżyli się oni na niestosowne zachowania oczekujących. Jednak pod wpływem ostrych protestów podróżujących przywrócono możliwość wsiadania do autobusów firmy „Beskid” także przy al. Niepodległości. Rok 2014 przynosi spore napięcia na tle organizacji transportu zbiorowego w samych Ząbkowicach Śląskich, co relacjonowaliśmy w naszym portalu. Jeszcze w 2015 r. można było wsiąść do autobusu czy busa dowolnego przewoźnika praktycznie na bardzo blisko siebie położonych przystankach przy al. Niepodległości. Z początkiem 2016 r. sytuacja zmieniła się radykalnie. Przewoźnicy – z wyjątkiem firmy „Neotrans” – praktycznie zostali wypchnięci z centrum komunikacyjnego, które „od zawsze” funkcjonowało w tym właśnie miejscu.
ZOBACZ INFOGRAFIKĘ DOTYCZĄCĄ UKŁADU NIERUCHOMOŚCI
Trzeba przypomnieć, że dzierżoniowski PKS – zanim zbankrutował – zarządzał nieruchomością na podstawie prawa wieczystego użytkowania. Do dzisiaj zresztą stoi znak drogowy przypominający ten fakt! Gmina mogła zakupić teren po wynegocjowanej cenie jako pierwsza. Zamiast skorzystać z prawa pierwszeństwa do nabycia nieruchomości po upadłym PKS, Gmina Ząbkowice Śląskie zrezygnowała z tej możliwości, co nie mogło wydarzyć się bez osobistej akceptacji burmistrza. Teren nabył więc prywatny podmiot, tj. wspomniana już wyżej spółka „Neotrans” z siedzibą w Tarnowie. Stając się właścicielem nieruchomości, może stawiać warunki innym przewoźnikom, choć sama jest też przewoźnikiem.
Tymczasem na wniosek burmistrza Marcina Orzeszka Rada Miejska w październiku 2015 r. podjęła uchwałę o likwidacji przystanku dla wsiadających przy pl. Jana Pawła II oraz dla wsiadających i wysiadających przy al. Niepodległości. Intencją było rzekomo skupienie wszystkich przewozów na (remontowanym już przez prywatnego właściciela) terenie centrum komunikacyjnego w pobliżu dworca PKP (wiaty wyglądają na niedokończone). Radni – działając w dobrej wierze – zlecili urzędnikom uregulowanie kwestii przystanków na terenie miasta z władzami Powiatu Ząbkowickiego, a burmistrz (jako ich szef) zobowiązał się do wykonania tego zadania. Chociaż w świetle obowiązującego prawa samorząd powiatowy odpowiada za organizację warunków dla transportu zbiorowego, to w tym przypadku starosta został postawiony wobec faktów dokonanych przez burmistrza.
Jesienią 2015 r. poinformowano radnych, iż właścicielem części drogi, jaką jest al. Niepodległości, nie jest gmina. Okazało się, że znajduje ona się we władaniu syndyka upadłego PKS-u. Radni zmieniają więc budżet i zabezpieczają środki na zakup tej nieruchomości. Intencją burmistrza miał być jedynie zakup pasa drogowego. Niestety sytuacja nie idzie po myśli urzędników i radnych. Przewoźnicy i właściciel dworca (przypomnijmy: jednocześnie właściciel firmy przewozowej) nie porozumieli się. Od początku stycznia 2016 r. dalekobieżni przewoźnicy (m.in. „Beskid” i PKS Kłodzko) wykorzystują przystanek przy ul. Wrocławskiej i stamtąd realizują połączenia na linii „do” i „z” Wrocławia. Lokalni przewoźnicy (busy) dochodzą do porozumienia z ząbkowicki marketami i na ich parkingach organizują przystanki komunikacyjne. „Neotrans” obsługuje swoich pasażerów na stanowiskach usytuowanych przy al. Niepodległości. Nieszczęsny przystanek pod kamienicą zamieniono w miejsce do parkowania aut osobowych.
Równocześnie z opisanymi wyżej zmianami, w 2015 r. toczyły się procedury związane podziału nieruchomości na całym terenie dawnego dworca PKS, al. Niepodległości i na zapleczu dworca PKP. Mają one kluczowe znaczenie dla całej sprawy. Gmina bowiem mogła i nadal zresztą może przejąć inicjatywę. Wciąż bowiem może powstać centrum komunikacyjne i przesiadkowe z prawdziwego zdarzenia na warunkach równych dla wszystkich przewoźników i tym samym z pożytkiem dla mieszkańców. Także z korzyścią dla budżetu gminnego.
Wojciech Maj – wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Ząbkowic Śląskich, oglądając powyższe infografiki, stwierdził: „Jeśli jest tak, jak widać na obrazkach, to z pewnością najgorzej potraktowano pasażerów! Stawia to również wszystkich przewoźników – z wyjątkiem jednego – w gorszej sytuacji. Pozbawia też naszą Gminę realnych dochodów”. I dodaje: „radni nie byli informowani o decyzjach w sprawie podziału terenu i nie konsultowano tego w sposób publiczny. Decyzje burmistrza mogły pójść w zupełnie innym kierunku, dobrym dla mieszkańców naszego miasta”. Kilka dni temu, a dokładnie pod koniec lutego br., klub radnych „Ząbkowice Nasza Przyszłość” dochodzi do konsensusu z burmistrzem Marcinem Orzeszkiem. Samorządowcy są zgodni, iż konieczne jest przywrócenie porządku i przynajmniej tymczasowe otwarcie przystanku przy al. Niepodległości. W imieniu Klubu stosowny projekt uchwały na lutowej sesji Rady Miejskiej Ząbkowic Śląskich złożył wiceprzewodniczący Wojciech Maj. Podczas debaty burmistrz Marcin Orzeszek odniósł się do wyglądu przystanku przy ul. Wrocławskiej. Zasugerował przy tym odpowiedzialność starosty ząbkowickiego za jego fatalny stan, mówiąc: „Podzielam opinię pana przewodniczącego Wojciecha Maja odnośnie nietrafności lokalizacji przystanku przy ul. Wrocławskiej, który zgotował nam Powiat”. Jednocześnie, mimo wcześniejszej przychylnego stosunku do tej inicjatywy, Marcin Orzeszek niespodziewanie zmienia stanowisko i krytycznie odnosi się do tej inicjatywy. Burmistrz ma Radzie Miejskiej „swoich” 14 radnych, więc ich głosami uchwała proponowana przez radnego Wojciecha Maja została odrzucona.
Na tej samej sesji burmistrz nie tylko zmienia zdanie, ale proponuje, aby Gmina Ząbkowice Śląskie zorganizowała przystanek na terenie …obecnego parkingu dla TIR-ów przy ul. Wrocławskiej (za Przychodnią „Zdrowie” – na wysokości zakładu „Legrand”). Jest oczywiste, że gdyby pomysł burmistrza został zrealizowany, skutki „innowacji” dotknęłyby pasażerów wszystkich przewoźników z wyjątkiem klientów „Neotrans”-u. Mieszkańcy i przyjezdni podróżujący innymi liniami musieliby szukać swoich autobusów dosłownie na samym skraju miasta.
Dariusz Jagieła – działacz Stowarzyszenia Inicjatyw Gospodarczych, który na wspomnianej sesji ząbkowickiej Rady prosił radnych o rozważną decyzję, już po obradach mówi wprost: „Burmistrz, który powinien reprezentować interes publiczny, zaakceptował to, że jedna prywatna firma będzie dyktować innym prywatnym firmom warunki świadczenia usług, które mają bez wątpienia charakter publiczny. Tym samym zakwestionowano zasadę konkurencyjności na rynku usług, której celem jest ochrona praw konsumentów – w tym przypadku pasażerów. Oskarżam burmistrza o działanie wbrew interesowi publicznemu.” W rozmowie z nami Dariusz Jagieła zwraca uwagę na fakt, iż nadal możliwe jest zorganizowanie ogólnodostępnego węzła komunikacyjnego na placu za dworcem PKP). Wskazuje w tym celu plac za dworcem PKP (jest tam obecnie parking i postój taxi).
Po opisanej wyżej sesji Rady Miejskiej Klub Radnych „Ząbkowice Nasza Przyszłość wydał oświadczenie, w którym czytamy m.in.: „Niezrozumiałe są dla nas działania Burmistrza i radnych popierających go w tej kwestii. Negowanie potrzeby przywrócenia przystanku autobusowego przy al. Niepodległości z powodu braku kultury ludzi podróżujących autobusami, twierdzenia, że przystanek przy ul. Wrocławskiej świetnie spełnia swoją rolę i jednoczesne zapowiedzi Burmistrza budowy nowego przystanku, mini dworca, na obecnym parkingu na wysokości firmy Legrand pozostają ze sobą w sprzeczności”.
POBIERZ I PRZECZYTAJ CAŁE OŚWIADCZENIE KLUBU RADNYCH
Nie ma już w Ząbkowicach jednego centrum komunikacji zbiorowej. Jest za to chaos zafundowany mieszkańcom i przyjezdnym. Nie ma warunków równej konkurencji dla wszystkich przewoźników, a ich potencjalni klienci biegają pomiędzy oddalonym od siebie przystankami. Osoby oczekujące na chodniku przy ul. Wrocławskiej na odjazd autobusu do Wrocławia nie szczędzą władzom krytycznych uwag i „pikantnych” ocen. Jedna z pań (stojąca oparta o kulę), czytając rozkład jazdy martwi się czy autobus „Beskida” zabierze ją z ciężkim bagażem, którego nie ma nawet gdzie postawić ze względu na zimową chlapę pod nogami. Z kolei jeden z panów, słysząc o tym, że przystanek może być na końcu miasta, sugeruje, żeby „burmistrz, starosta i radni codziennie pieszo przeszli się ze swoich urzędów w to miejsce i z powrotem.” Młody człowiek przysłuchuje się rozmowie, nie kryje rozżalenia i mówi otwarcie: „Jestem studentem i jeżdżę do Wrocławia. Nie wiem czy kiedyś nie pojadę tam bez planu powrotu do mojego rodzinnego miasta, skoro nawet tak prostej rzeczy nie umieją tu rozwiązać!”
Na Wrocławskiej jest ok ale mogliby go „ucywilizowac” , a zamiast tego mamy tam jakieś Taplary jak z Konopielki. Tylko lat już kilkadziesiąt później. O basenie nie wspomnę 🙂 Niestety bardzo dziwnie wygląda obecne zachowanie władz miasta względem Neotrans i innych przewoźników.