Od jakiegoś czasu wiele interpelacji i pytań pozostaje bez pełnej odpowiedzi. Mogłoby się wydawać, że jedyną skuteczną formą, aby uzyskać informacje, na podstawie których możemy poznać, zrozumieć i ocenić jakość zarządzania naszą gminą oraz wydarzenia, które nas otaczają, jest powołanie się na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Niestety. Uzyskanie informacji w ten sposób również wiąże się z utrudnieniami.
Najwięcej problemów z uzyskaniem informacji publicznej mam ze strony naszego Urzędu Miejskiego. Aby utrudnić dostęp do niewygodnych dla burmistrza informacji urzędnicy stosują chwyt polegający na wykręcaniu się od udzielenia informacji „szczególnie istotnym interesem publicznym”. W większości jednak mam do czynienia z działaniem typu: „nie mogę odmówić, to chociaż dokuczę jak mogę” i wówczas zaczyna się zabawa w „ciuciubabkę” lub „kotka i myszkę”. W tych infantylnych działaniach z uporem godnym lepszych spraw prym wiedzie zastępczyni burmistrza Ewa Figzał.
Proceder utrudniania powoduje, że informacja publiczna udostępniana jest dopiero co najmniej po 1, 5 miesiąca, a powinno to nastąpić bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu 14 dni od dnia złożenia wniosku. I choć przez to moja cierpliwość wielokrotnie jest wystawiana na próbę, to jestem w swoich działaniach staranna i konsekwentna. Poza tym, zamiast od razu kierować sprawy na drogę postępowania sądowego postanowiłam pomóc burmistrzowi i jego zastępczyni w zrozumieniu, że dostęp do informacji publicznej stanowi jedną z kardynalnych zasad współczesnej demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. Tym samym daję im szansę do naprawiania błędów.
Są jednak zapytania i wnioski o udzielenie informacji publicznej, które jeszcze nie doczekały się zrealizowania i być może w finale sprawy zakończą się postępowaniem sądowym. Chodzi między innymi o odpowiedź na skargę Prokuratora Rejonowego w Dzierżoniowie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na uchwałę Rady Miejskiej w sprawie rozpatrzenia postulatu mieszkańca Ząbkowic Śląskich w przedmiocie podjęcia uchwały w sprawie wygaśnięcia mandatu radnego Andrzeja Dominika. Póki co burmistrz i jego doradcy z udziałem przewodniczącego rady (a więc osoby bezpośrednio zainteresowanej w sprawie) obmyślają kolejną wymówkę, by utrudnić mi dostęp do żądanej jw. informacji.
Z podobnym postępowaniem nie spotkałam się korzystając z dostępu do informacji będących w posiadaniu innych podmiotów urzędowych działających w szerszym zakresie terytorialnym. Wprost przeciwnie. Na przykład w Regionalnej Izbie Obrachunkowej spotkałam się z życzliwą i pomocną postawą. Zwrócił moją uwagę naturalny ton załatwienia wniosku o udzielenie informacji publicznej zgodnie z wnioskowanym zakresem i formą. To najwyraźniej przejaw świadomości stanu prawnego oraz pozytywnego klimatu organizacyjnego i właściwej mu kultury organizacyjnej tam panujących, czego ząbkowicki urząd nie posiada. Determinacja burmistrza i niektórych osób z kierownictwa urzędu, z jaką utrudniają dostęp do informacji publicznej może być spowodowana złośliwością lub chęcią ukrycia jakiś nieprawidłowości. O ile złośliwość nie przystoi osobom na takich stanowiskach, o tyle druga możliwość powoduje, że wspólnie z innymi radnymi oraz mieszkańcami, którzy interesują się sprawami gminy będę w dalszym ciągu z uwagą przyglądać się działaniom burmistrza Orzeszka.