„Dobre mieszczańskie jadło” – tak określił menu mieszkańców Ząbkowic na przestrzeni kilku pokoleń Kamil Pawłowski, podczas spotkania pod hasłem „Dzieje ząbkowickiej gastronomii”. Odbyło się ono w miniony piątek w Izbie Pamiątek Regionalnych i stanowiło przyczynek do poznania dziejów Ziemi Ząbkowickiej.
Jak się bowiem można było dowiedzieć, obywatele miasta Frankenstein (prelekcja była skoncentrowana na czasach niemieckich) nie tylko lubili dobrze zjeść, co pewnie nie różniło ich od współczesnych Ząbkowiczan, ale też mieli wielki wybór miejsc, gdzie mogli zaspokajać kulinarne upodobania. W menu serwowanym w licznych restauracjach, barach i stołówkach królowały dobre mięsne potrawy. Zjeść można było zarówno pożywne pierwsze lub drugie śniadanie w lokalach związanych z masarniami, jak i estetycznie podane oraz wielosmakowe obiady w szeregu restauracjach. Do tego dochodziły kawiarnie, winiarnie i cukiernie. Część z tych punktów oferowało nie tylko własne i świeże produkty, ale i importowane z różnych stron Europy kawy, piwa i wina. Generalnie rzecz ujmując Ząbkowice były swego rodzaju oazą smakoszy, bo zarówno liczba punktów gastronomicznych (jakbyśmy to dzisiaj określili), ich różnorodność (pod względem menu i cen) oraz gwarancja jakości (częstokroć wynikająca z faktu, iż były to firmy rodzinne), sprawiały, iż konsumentami byli nie tylko mieszkańcy, lecz i przybysze spoza miasta. Kamil Pawłowski opowiadał o tym wszystkim z charakterystyczną dla siebie swadą, wyświetlając na ekranie archiwalne zdjęcia i grafiki, dzięki którym obecni na spotkaniu mogli skojarzyć dawne przybytki gastronomii z ich obecnymi adaptacjami, w większości funkcjonującymi w zupełnie innych celach. Ciekawym wątkiem była historia piwnicy pod Ratuszem (obecnej „Groty”), która w czasach świetności była miejscem towarzyskich spotkań Ząbkowiczan. W tym przypadku prelegent ubolewał nad tym, że mimo przeprowadzonego kilka lat temu remontu, podziemia Ratusza pozostają niewykorzystane.
Po prelekcji, przybyli do ząbkowickiego muzeum zostali uraczeni kilkoma smakowicie przyrządzonymi typowo ząbkowickimi atrakcjami dla podniebienia. Niewątpliwym hitem były płatki dziczyzny w sosie cynamonowo-śliwkowym z kluseczkami śląskimi. Wśród słodkości furorę zrobiły rogaliki świętomarcińskie. W trakcie raczenia się owymi smakołykami była okazja do wymiany wrażeń i rozmowy z prelegentem. Na pytanie czy tematyka gastronomiczna będzie kanwą nowej książki, Kamil Pawłowski przyznał, że chętnie taką pozycję wydałby, ale zależy to od finansowego wsparcia, bez którego pomysłu nie da się zrealizować. Można przyznać, że wydawnictwo takie byłoby z pewnością atutem oferty promocyjnej Ząbkowic Śląskich, a może i zachętą dla obecnie działających w branży gastronomicznej przedsiębiorców. Unikalność menu barów i restauracji to wartość dodana, szczególnie wobec gości miasta.