Rozmowa z Wojciechem Murdzkiem, prezydentem Świdnicy w latach 2002 – 2014, kandydatem startującym z trzeciego miejsca w wyborach do Sejmu RP z listy Prawa i Sprawiedliwości.
Rozmawiając z Panem, widzę człowieka bardzo rzeczowego, a jednocześnie sympatycznego, uśmiechniętego. Trochę, jak nie polityk.
Zawsze jestem sobą, także podczas kampanii wyborczych, których kilka skutecznie poprowadziłem od 1990 roku. Wyborcy akceptują ludzi, którzy niczego nie udają i są mocni w sprawach merytorycznych. Te cechy najwyraźniej cenią sobie władze PiS, skoro zaproponowały mi wysoką trzecią pozycję na liście wyborczej.
Dotychczas znany Pan był, jako samorządowiec. Do sejmu kandyduje Pan po raz pierwszy.
Rzeczywiście, byłem radnym, potem starostą, a przez poprzednich 12 lat prezydentem Świdnicy, która słusznie uważana jest za miasto sukcesu. Polaków owszem, obchodzi Ojczyzna, ale na co dzień żyją sprawami, które dotyczą ich bezpośrednio – pracą, warunkami zamieszkania itp. Tym chcę się zająć.
Nie będzie to łatwe w świecie „wielkiej polityki”.
Żartując, przypomnę, że Robert Lewandowski też kiedyś debiutował, a dopiero potem się rozwinął i strzela gole. W polityce jest podobnie. Poważne podejście do pracy jest warunkiem robienia postępów, a ja swoje obowiązki zawsze traktuję bardzo serio. Wierzę, że dam radę i wiem, jak się „przebić”. Nie, jako gwiazda telewizyjnych dyskusji, lecz poseł naprawdę perfekcyjnie przygotowany do rozstrzygania kwestii merytorycznych. Do „gadania” zawsze znajdą się chętni. Ktoś jednak musi w tym Sejmie uważnie czytać projekty ustaw i dbać o ich jakość. (śmiech). To jest coś, co lubię i potrafię robić. I w ten sposób chcę budować swoją pozycję i osiągać skuteczność działania na rzecz regionu.
A co konkretnie jest najważniejszym Pana celem?
Dobra, lepiej wynagradzana praca i więcej mieszkań, dostępnych dla ludzi o różnych dochodach. Chcę, żeby przeciętna płaca w regionie zbliżyła się do dzisiejszego średniego poziomu zarobków we Wrocławiu. Natomiast, mieszkania muszą być osiągalne nieomal, jak samochody. Co prawda, niewielu stać na nowy model, ale prawie w każdej rodzinie są „cztery kółka”. Podobnie powinno być z „dachem nad głową”- choćby skromny i bez luksusów, ale możliwy do uzyskania.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w wyborach.
Materiał KW Prawo i Sprawiedliwość