W subiektywnej prasówce – w każdy poniedziałek – dostarczamy Państwu fragmenty artykułów związanych z terenem Powiatu Ząbkowickiego, jakie ukazały się w minionych kilku dniach w gazetach i portalach internetowych. Od niedawna na zakończenie „prasówki” dodajemy artykuły inspirujące do pozytywnych działań na naszym terenie.
Express-miejski.pl (pod datą 13.01.2017) ujawnia, że oczekiwany od wielu lat kapitalny remont ul. Kamienieckiej w Ząbkowicach Śląskich nie będzie realizowany.
Wniosek składany przez gminę o dofinansowanie inwestycji nie znalazł się w ostatecznym wykazie zadań na 2017 rok, które zostaną wsparte z budżetu państwa. Początkiem listopada informowaliśmy, że w 2017 roku będzie spora szansa na przebudowę ul. Kamienieckiej w Ząbkowicach Śląskich. Zadanie to znalazło się bowiem na szesnastej pozycji wstępnej listy rankingowej wniosków o dofinansowanie na 2017 rok w ramach „programu rozwoju gminnej i powiatowej infrastruktury drogowej na lata 2016-2019.” Gmina aplikowała o 50 proc. dotacji na remont odcinka od skrzyżowania z ulicą Chrobrego do skrzyżowania z ulicą Cukrowniczą. Łącznie ponad 1.3 km. Ogólną wartość planowanego zadania szacowano na 2.6 mln zł. Końcem ubiegłego roku okazało się, że tegoroczna kwota przeznaczona z budżetu państwa na remonty dróg gminnych i powiatowych na Dolnym Śląsku jest niższa niż zakładano. Wynosi niespełna 47 mln zł. W związku z tym część planowanych inwestycji, które znalazły się na wstępnej liście Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego do dofinansowania musiało zostać odrzuconych. Wśród nich znalazł się wniosek ząbkowickiej gminy. Ząbkowicki magistrat może mówić o pechu. Z zatwierdzonego 28 grudnia przez wojewodę Pawła Hreniaka ostatecznego wykazu wynika, że pieniądze trafią do piętnastu gmin, których wnioski o dofinansowanie zostały ocenione najwyżej. Na wstępnej liście wniosek składany przez ząbkowicką gminę sklasyfikowano na… szesnastej pozycji. Jeśli chodzi o powiaty na zastrzyk gotówki z budżetu państwa może liczyć trzynaście samorządów. Podobnie jak w przypadku gmin, wśród planowanych inwestycji próżno szukać tych związanych z ziemią ząbkowicką. Mieszkańcy domów znajdujących się przy ul. Kamienieckiej w Ząbkowicach Śląskich już od dłuższego czasu zabiegają o remont drogi. Radna Grażyna Sobór kilkukrotnie podnosiła ten temat podczas sesji rady miejskiej. Ostatnio w trakcie sesji budżetowej w drugiej połowie grudnia. Jak mówiła radna, brak zabezpieczonych pieniędzy w gminnej kasie na remont tej drogi to główny powód, dla którego nie zagłosowała za przyjęciem uchwały budżetowej na 2017 rok. Budżet znaczną większością głosów został jednak zaakceptowany. Teraz, w przypadku braku dofinansowania wydaje się, że na ewentualną przebudowę drogi zarówno mieszkańcom jak i radnej przyjdzie jeszcze sporo poczekać…
Ziębice.info (pod datą 12.01.2017) informują o tym, że modernizacja ul. Małej w Ziębicach nie będzie realizowana w tym roku.
Dolnośląski Urząd Wojewódzki opublikował listę gmin i powiatów, które otrzymają dofinansowanie na budowę lub remont dróg w ramach „Programu rozwoju gminnej i powiatowej infrastruktury drogowej na lata 2016-2019”. Kwota dofinansowania na rok 2017 wynosi 46 mln 870 tys. zł. W sumie dotacje otrzyma 15 gmin i 13 powiatów z Dolnego Śląska. Wśród nich niestety nie ma Ziębic, które wnioskowały o dofinansowanie przebudowy ul. Małej. Ta stosunkowo krótka, ślepa ulica za Parkiem Miejskim jest niewątpliwie jedną z najbardziej zniszczonych w Ziębicach. Kilka lat temu jej część została przebudowana i zyskała nową, asfaltową nawierzchnię. Wiązało się to z wybudowanym za parkiem strategicznym dla miasta obiektem – stacją uzdatniania wody. Pozostała część – od skrzyżowania z ul. Gliwicką do budynku byłego pensjonatu Słoneczny Punkt (dawniej Gościniec Śląski, schronisko Hartmanna) – od lat jest w opłakanym stanie. Gmina Ziębice o dofinansowanie na modernizację ul. Małej starała się już dwukrotnie. W 2015 r. do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego wpłynął jej wniosek, który pomyślnie przeszedł weryfikację. Ograniczone fundusze, którymi dysponował wojewoda umożliwiły realizację zaledwie 20 najwyżej ocenionych inwestycji. Niestety – mimo pozytywnej oceny – nie było wśród nich ul. Małej. Rok później Gmina ponownie złożyła wniosek. Realizacja przebudowy została wyceniona na prawie 800 tys. zł, z czego Gmina wnioskowała o dofinansowanie w wysokości 50% tej kwoty. Wniosek Gminy Ziębice nie uzyskał jednak żadnych punktów, ponieważ nie spełnił warunków formalnych, czyli nie przeszedł pomyślnie nawet pierwszego etapu oceny. – Wnioskodawca nie zastosował się do wytycznych programowych w zakresie wymogów dotyczących parametrów funkcjonalnych i technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne. Projektowane szerokości pasów ruchu, poboczy i chodnika nie spełniały wymagań zawartych w rozporządzeniu Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 2 marca 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie (Dz.U. z 2016, poz. 124) – poinformował nas przedstawiciel Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu. Nie wiemy czy mimo braku dofinansowania ul. Mała będzie w 2017 r. modernizowana czy nie, a jeśli będzie – to z jakich środków. Nie znamy także zakresu planowanych prac. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku zapytaliśmy o to przedstawicieli Urzędu Miejskiego w Ziębicach (pytania wysłane zostały na adresy: burmistrza, sekretarza Gminy, pracownika przygotowującego wniosek i sekretariatu). Niestety, odpowiedzi do dziś nie otrzymaliśmy.
Gazeta Ząbkowicka (nr 171/2017) porusza bardzo żywy ostatnio temat zatruwania powietrza. W tym celu publikuje wywiad z Krzysztofem Gnachem – promotorem inicjatywy Ząbkowicki Alarm Smogowy.
Jak wpadliście na pomysł, aby utworzyć profil Ząbkowicki Alarm Smogowy? Profil na Facebooku to tylko jedno z narzędzi, aby problem jakości powietrza nagłośnić. Mam nadzieję, że także dzięki Pani zaangażowaniu, które zauważyłem w ostatnim numerze „Gazety Ząbkowickiej”, szybciej będzie można dotrzeć do świadomości mieszkańców. Rola mediów w tym temacie jest nie do przecenienia. Co chcecie osiągnąć? Sprawa jest śmiertelnie ważna. Z powodu smogu, rocznie umiera około 45 tys. Polaków, a wielu poważnie choruje. W tym także moi znajomi. Podstawowym celem Ząbkowickiego Alarmu Smogowego (już jako stowarzyszenia) jest zdecydowana poprawa jakości powietrza w Ząbkowicach Śląskich i szerzej w całej gminie. Docelowo chcemy aktywnie włączyć się w działania na terenie całego Powiatu Ząbkowickiego. Chcemy dać wyraźny sygnał tym, którzy są odpowiedzialni za tworzenie prawa, że czas najwyższy zmienić przepisy w tej materii. I nie chodzi tutaj tylko o nasze miasto czy powiat. Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że to problem całego naszego kraju. Na tle innych państw Europy, Polska obok Bułgarii ma najgorszą jakość powietrza. Jaki macie pomysł na dalsze zaangażowanie mieszkańców? Aby poprawić w sposób znaczący jakość powietrza, niezbędne są trzy rzeczy: edukacja, prawo i finanse. Głównym zadaniem naszego stowarzyszenia będzie zwiększenie świadomości społeczeństwa. Bez podstawowej edukacji nie jest możliwa jakakolwiek zmiana, w tym także zmiana złych nawyków i przyzwyczajeń. Nie jest tajemnicą, że część mieszkańców łamie prawo i w swoich domowych przestarzałych kotłach tzw. „kopciuchach” spala wszelkiego rodzaju odpady. Ma to niesłychanie negatywny wpływ na nasze zdrowie. Mamy nadzieję, że jako stowarzyszenie nawiążemy w temacie edukacji ścisłą współpracę z lokalnym samorządem. Tutaj burmistrz ma konkretne narzędzia i możliwości. Pole możliwości jest naprawdę duże. Zresztą już udało się zorganizować wspólnie pod koniec września br. Konferencję poświęconą tej tematyce. Tego typu spotkania pozwalają po pierwsze zasygnalizować problem, a po drugie podejmują wspólną dyskusję, jak sami możemy i musimy skutecznie poprawić jakość powietrza, którym wszyscy na co dzień oddychamy. Co według Was jest największym problemem w Ząbkowicach, skutkującym że stan powietrza nie jest dobry? Główną przyczyną zanieczyszczenia powietrza w Ząbkowicach jest tzw. „niska emisja”, czyli spaliny pochodzące z kotłów i pieców na paliwa stałe w gospodarstwach domowych, które nie spełniają jakichkolwiek norm emisyjnych. Sytuację pogarsza niestety niska świadomość problemu wśród mieszkańców. Mało kto wie np., że w Ząbkowicach Śl. przy ul. Powstańców Warszawy zlokalizowana jest stacja WIOŚ, która na bieżąco monitoruje jakość powietrza. Nie bez znaczenia jest także fakt „niskiej emisji” spowodowanej przez indywidualny transport samochodowy. Obraz zakorkowanego miasta, zwłaszcza w okolicy starówki, w określonych porach dnia to właściwie już codzienność. Brak zrównoważonej mobilności prowadzi niestety do nadmiaru emisji spalin samochodowych. Zawsze będzie kwestią indywidualną jakim samochodem jeździmy: nowym, starym, drogim, czy tanim, z pełnym pakietem ubezpieczeniowym, czy tylko podstawowym. To ile pieniędzy wydajemy na samochód, to zawsze kwestia indywidualnego wyboru. Ale zawsze będę to powtarzał, że to co wydostaje się z rury samochodu to już sprawa nas wszystkich. To są właśnie te złe nawyki, o których wcześniej wspominałem. Jeśli chcemy żyć zdrowo, jeśli nie chcemy się udusić własnymi spalinami musimy się, jako lokalna społeczność, umówić na takie rozwiązania, które poprawią jakość naszego powietrza. Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że stan powietrza nie ulegnie poprawie z dnia na dzień. Ale to już chyba najwyższy czas powiedzieć sobie STOP! Dzisiaj musimy się razem zastanowić, jakie mamy narzędzia i możliwości, aby za kilka czy kilkanaście lat jakość powietrza była zdecydowanie lepsza. Powtarzamy jednak: działać musimy już dzisiaj.
Wiadomości Powiatowe (nr 2/2017) na przykładzie komunikatu władz Gminy Złoty Stok zwracają uwagę na problem zanieczyszczenia powietrza.
Burmistrz Złotego Stoku Grażyna Orczyk przypomina mieszkańcom o obowiązującym ustawowym zakazie spalania jakichkolwiek odpadów w piecach i kotłowniach domowych oraz przydomowych ogródkach. Spalanie odpadów w domowych piecach odbywa się w niskich temperaturach, z czym wiąże się zwiększona emisja zanieczyszczeń do atmosfery i gleby. Największą dawkę zanieczyszczeń przyjmujemy w bezpośrednim sąsiedztwie dymiącego komina. W czasie spalania odpadów (śmieci) w piecach węglowych oraz poza instalacjami lub urządzeniami przystosowanymi do tego celu, powstają substancje, które mają silne działanie rakotwórcze i śmiercionośne. Są to dioksyny i furany. Podczas spalania osiadają na roślinach, owocach i warzywach. Chorobotwórcze substancje przedostają się do organizmu człowieka oraz wdychane powietrze. Substancje te są niewidoczne, a działanie ich polega na powolnym, ale niezwykle skutecznym uszkadzaniu rozmnażających się komórek w organizmach żywych. Powodują one nowotwory wątroby, płuc i dekonstruują strukturę kodu genetycznego, jak również mają działanie alergiczne. Spalanie w domowych piecach śmierci powoduje osadzanie się tzw. sadzy mokrej w przewodach pokarmowych, którą bardzo trudno usunąć. Jej nadmiar może spowodować zapalenie przewodu kominowego i przyczynić się do pożaru domu lub zaczadzenia. Za spalanie śmieci w piecach domowych i ogniskach grozi grzywna do 5000 zł.
Doba.pl (pod datą 12.01.2017) uczula Czytelników na oszustów wykorzystując łatwowierność osób starszych.
Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Ząbkowicach Śląskich apelują do wszystkich mieszkańców o rozwagę przy wpuszczania do swojego mieszkania obcych ludzi. Ważne jest także, aby nie przekazywali swoich oszczędności nieznajomym. W ostatnim czasie starsza pani przekazała pieniądze pod pretekstem pomocy synowi, który miał mieć wypadek. – Telefonicznie została powiadomiona, że syn spowodował wypadek i potrzebne są pieniądze. Pani wybrała z banku dużą ilość gotówki i przekazała rzekomemu znajomemu syna… Kolejnym przykładem (z 2016 roku) jest utracenie oszczędności przez osobę, która wpuściła do swojego domu kobietę podająca się za pracownicę służby zdrowia – jako pielęgniarka środowiskowa – mówi podkom. Ilona Golec z KPP w Ząbkowicach Śl. Oszuści i złodziej wykorzystują różne sposoby, aby zabrać czyjeś mienie.
-
Bardzo często takie osoby podają się za pracowników administracji, instytucji lub członka rodziny.
Jeśli nie mamy pewności co do tożsamości osoby warto poprosić o jakiś dokument, który należy dokładnie obejrzeć i przeczytać, zadzwonić do odpowiedniej instytucji i potwierdzić, czy taka osoba faktycznie miała nas odwiedzić lub należy wezwać policjantów, aby wylegitymowali tę osobę.
-
Nie należy wierzyć w nagłe zainteresowanie nieznanych sobie dalekich członków rodziny, przyjaciół sprzed wielu laty, przyjaciół rodziny itd. Często pod pretekstem przywrócenia kontaktów chcą wejść do mieszkania i je okraść.
-
Sposobem na okradanie mieszkań jest też prośba o sprawdzenie kominów wentylacyjnych, kuchenki. Taki sposób działania wybierają dwie osoby, jedna towarzyszy właścicielowi mieszkania a druga w tym czasie okrada mieszkanie.
-
Sposobem na wejście do mieszkania jest także prośba o kartkę i długopis aby zostawić wiadomość dla np. sąsiadki lub prośba o kubek wody, gdy właściciel pójdzie po kartkę lub coś do picia oszuści mogą wejść do domu.
-
Bądźmy ostrożni także kupując od obnośnych sprzedawców, zdarza się, że podczas prezentacji firan, dywanu, odkurzacza czy kosmetyków ginie wartościowa biżuteria lub pieniądze.
-
Szczególną ostrożność należy zachować, gdy ktoś żąda pieniędzy na zaliczkę lub jako pierwsza ratę. Zawsze istnieje możliwość wpłaty przez bank lub na poczcie.
-
Jeśli już oszust wejdzie do naszego mieszkania należy zapamiętać jak najwięcej szczegółów, zwrócić uwagę na twarz, na ubiór, znaki szczególne, charakterystyczne zachowanie, poruszanie się. Nie należy wpadać w panikę, gdy oszust zorientuje się, że został właściwie oceniony może komuś zrobić krzywdę. Właściwym zachowaniem byłoby wyjście z mieszkania np. do sąsiada pod pretekstem pożyczenia pieniędzy i z poproszenie o pomoc czy zawiadomienie Policji. Gdy nie ma możliwości wyjścia z mieszkania najlepiej jak najszybciej dzwonić po Policję.
Niezależnie od tego czy do naszego mieszkania trafia oszust zwracajmy większą uwagę na sąsiadów, może to im przytrafia się niemiła niespodzianka. Zainteresujmy się, czy na naszym osiedlu nie przebywa ktoś, kto obserwuje mieszkańców a następnie może dokonać kradzieży czy włamania. Bądźmy czujni, nie wierzmy obcym.
GeoExplorer (pod datą 29.12.2013) zamieścił materiał poświęcony kopalni magnezytu w pobliżu Braszowic. Publikacja ma już trzy lata, ale zawiera wiele interesujących wiadomości.
U podnóża Gór Bardzkich, niedaleko od Ząbkowic Śląskich, wznosi się Masyw Brzeźnicy (Masyw Grochowej), zaliczany do Wzgórz Niemczańsko-Strzelińskich. Brzeźnica 492 m n.p.m. jest ich największym wzniesieniem. Okolica malownicza, ciekawe widoki, a także pozostałości po XIX-wiecznych fortach ziemnych czynią to miejsce atrakcyjnym turystycznie. Znajduje się tam wieś Grochowa powstała w 2 poł. XII w., należąca do 1810 r. do dóbr cystersów z klasztoru w Kamieńcu Ząbkowickim. Nieopodal leżą Braszowice, wieś wzmiankowana w 1260 r. w Obniżeniu Ząbkowickim. Jej początki związane są z klasztorem w Henrykowie. Tamtejsi cystersi założyli tu sad i stąd wzięła się pierwotna nazwa Baumgarten. W XVIII w. w okolicach Braszowic wydobywano chryzopraz, a około 1825 r. istniała tu kopalnia. Wielkim miłośnikiem tego kamienia ozdobnego był król pruski Fryderyk. W połowie XIX w. w okolicy rozpoczęto eksploatację niewielkiego złoża węgla brunatnego. Od wielu lat podczas orki na polach położonych w okolicach Braszowic i góry Grochowa chłopi znajdowali pod lemieszami biały kamień, nazywając go kamiennym szpikiem. Odrzucany jako bezużyteczny materiał z czasem został wykorzystywany do upiększania gospodarstw. W latach 30-tych XIX w. do Braszowic przybył angielski geolog, zauważając nietypową skałę wmurowaną w ogrodzenie jednego z gospodarstw. Analiza wykazała, że białe kamienie zawierają magnezyt. Geolog chciał odkupić od rolnika owo ogrodzenie i wybudować mu nowe, jednakże ten odmówił. Odkryciem zainteresował się Wyższy Urząd Górniczy w Złotym Stoku przyznając w 1840 r. środki finansowe na wydobycie magnezytu. Początkowo zbierano magnezyt leżący na powierzchni ziemi lub wydobywano go kopiąc płytkie rowy poszukiwawcze. Zgodnie z ówczesnym prawem górniczym uprawnionym do złóż był właściciel gruntu i wydobycie odbywało się chaotycznie i prymitywnie. W pierwszych miesiącach pracowało tu około 30-40 górników. Gospodarcza eksploatacja magnezytu rozpoczyna się koło Grochowej w 1848 r. za sprawą właściciela majątku z Potworowa. Charakterystyczna, biała struktura magnezytu ułatwiała jego wydobywanie zatem szybko przystąpiono do wzmożonej eksploatacji. W 1859 r. pozyskano w górnych partiach Masywu Grochowej około 5000 cetnarów magnezytu, w 1860 r. 6000 cetnarów, a rok później 7000 cetnarów (1 cetnar = 52 kg). Dla wyobrażenia tej ilości warto wspomnieć, że eksploatacja odbywała się ręcznie, a jeden górnik od godz. 5 rano do 20-tej był w stanie wydobyć około 2 cetnarów. Większe bryły tłuczono dużym młotem poruszanym przez kilku ludzi. Wydobycie prowadzono głównie w okresie 3-4 miesięcy wolnych w roku od prac polowych. W 1862 r. magnezyt na skalę przemysłową wydobywała firma H.Bruck. Głównym odbiorca magnezytu był zarząd wojskowy wykorzystując go jako środek czyszczący. Były również ciekawe innowacyjne zastosowania, jak np. niejaki Strowe połączył mączkę magnezytową z wodą i otrzymał „sztuczną wodę mineralną”. Próbowano także wprowadzić do szkół tablice wykonane z magnezytu np. przez firmę Scifert i Bruck, niestety wynalazek nie zdał egzaminu. Przełomem było uruchomienie w 1870 r. kopalni głębinowej w majątku należącym do spadkobierców zasłużonego dla tego regionu hrabiego Rzeszy Constantina von Schlaberndorfa, nazwanej jego imieniem. W 1874 r. zbudowano pierwszy młyn kulowy do mielenia i oczyszczania magnezytu, kolejny na stacji PKP w Ząbkowicach Śląskich istniejący do 1927 r., powstały też młyny w Przyłęku i Istebce. W 1885 r. wybudowano piec do wypalania magnezytu. W 1907 i 1912 r. zostaje otwarte kolejne prywatne kopalnie magnezytu. W 1917 r. w eksploatacji była kopalnia Constantingrube (Konstanty), która istnieje do dziś. Ponieważ wydobycie stale wzrastało zaistniała potrzeba utworzenia silnej struktury gospodarczej. W 1920 r. powstaje spółka skupiająca większość kopalń z okolic Braszowic i Grochowej oraz kopalnię niklu w Szklarach. Były to Ząbkowickie Zakłady Magnezytowe Grochów (Frankensteiner Magnesitwerke AG Grochau). W 1934 r. pojawił się w okolicy Braszowic wysłannik jednej z potężniejszych niemieckich firm przemysłu stalowego Krupp AG, dr Karl Breisch, mający rozpoznać i ocenić różnorakie kopalnie pod kątem przejęcia ich przez firmę lub wykorzystania gospodarczego. Był kwalifikowanym fachowcem i zebrał szczegółowe informacje na temat kopalń wokół Braszowic, które przesłał w formie raportu 24 kwietnia 1934 r. do siedziby koncernu w Essen. zawierał on dane o funkcjonujących kopalniach, ich właścicielach, poziomie wydobycia magnezytu i stanie zatrudnienia. Zgodnie z raportami, w 1934 r. kopalnia Konstanty była własnością Karla Postpischila, wydobywając głównie magnezyt żółty w ilości około 400 t miesięcznie, prażony następnie w Ząbkowicach Śląskich. W kopalni konstanty oraz drugiej mniejszej (nazwa nieustalona) pracowało łącznie 40 osób. Informacje o kopalni podaje opracowanie Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu z 1938 r. W 1 poł. XX w. kopalnia Konstanty była częścią Zakładów Magnezytowych Grochów, a następnie Zakładów Magnezytowych C.& W.Postpischil. Dyrektorem handlowym kopalni jak również udziałowcem był dr Postpischil. Inspektorem górniczym odpowiedzialnym za sprawy techniczne był Hauck. Opracowanie WUG wymienia 2 najważniejsze szyby i sztolnie: Carl-Walter i Gluckauf oraz dane dotyczące wydobycia i zatrudnienia w latach 1932-1937. dane historyczne okresu od 1938 do 1945 r. są skąpe i nieprecyzyjne. W 1938 r. działać miała tylko kopalnia Konstanty oraz położona na północ od niej kopalnia Szczęście Boże (Gluckaufgrube), obie należące do obszaru górniczego Wałbrzych-Południe. Według kroniki kopalni Konstanty w 1939 r. w obu kopalniach pracować miało około 150 osób, a miesięczne wydobycie sięgało 1000 t. Produkowano głównie magnezyt kaustyczny oraz tzw. spieczony, którego odbiorcami były huty z Górnego Śląska pozostające pod niemieckim zarządem. Zachowane materiały archiwalne, w tym notatki mierniczych, dowodzą że w połowie 1944 r. kopalnia funkcjonowała normalnie. W tym też okresie w podziemiach Konstantego na II poziomie miała istnieć podziemna fabryka części do samolotów należąca do firmy Krupp AG. Pod koniec wojny kopalnia miała zostać zatopiona, zakład przeróbczy zniszczony, a urządzenia górnicze zdemontowane. Według innych relacji urządzenia demontowali także Rosjanie pozostawiając kopalnię pozbawioną sprzętu. Po zakończonej wojnie na terenie Braszowic oraz kopalni pojawili się Polacy. Po zakończeniu wojny, do lutego 1946 r., w kopalni pracowało dwudziestu Niemców, ale według źródeł nie byli oni skłonni do pomocy, wręcz wrogo nastawieni. Sytuacja wydawała się beznadziejna, ponieważ większość maszyn była zdekompletowana, plany kopalni ukryte lub wywiezione, brakowało dokumentacji geologicznej złóż, bez której trudno o wydobycie wartościowego magnezytu. W takim stanie kopalnia Konstanty została zabezpieczona w 1946 r. przez Zjednoczenie Przemysłu Materiałów Ogniotrwałych z siedzibą w Gliwicach. Pierwszym jej dyrektorem był Alfred Rycerz, kierownikiem technicznym inż Konrad Kula. W czerwcu 1946 r. wznowiono prace w kopalni, w zakładzie przetwórczym w Grochowej i przy piecach prażalniczych w Przyłęku. Początki nie przypominały nowoczesnej kopalni prowadzonej przez Niemców, np. wózki w kopalni pchano ręcznie z braku koni, które pojawiły się dopiero jesienią. Ta tymczasowa z założenia „mechanizacja” trwała do 1956 r. Pod koniec 1946 r. zakłady otrzymały jeden stary ciągnik i w tych warunkach do końca 1946 r. wydobyto prawie 3,5 tys. magnezytu przy zatrudnieniu 126 osób . Od 1947 r. rozpoznanie potencjału kopalni konstanty w rejonie Masywu Grochowej (analizy wydobycia i badania geologiczne) prowadził Roman Osika. W swoich pracach ograniczył się do poznania istniejących, dostępnych 10 kopalń. W tym samym roku powołano 30 osobową Straż Przemysłową. W grudniu 1948 r. teren kopalni był penetrowany przez pracowników Przedsiębiorstwa Poszukiwań Terenowych, którego zadaniem było ujawnianie ukrytych remanentów na Ziemiach Odzyskanych. Na podstawie informacji z UB w Ząbkowicach Śląskich kopalnie badał P.Cyga, stwierdzając, że na terenie kopalni magnezytu znajduje się stary, poniemiecki szyb kopalniany wysadzony przez cofające się wojska niemieckie. Z informacji przekazanych przez leśniczego z Brzeźnicy, które to otrzymał od wysiedlanych Niemców, w wysadzonym szybie miały znaleźć się zwiezione skrzynie z maszynami niewiadomego użytku. Cyga nie mógł dostać się do szybu z powodu dużej ilości gruzu, dlatego penetrował inne czynne części kopalni Konstanty. W 1949 r. rozpoczęto drążenie chodników na nowym poziomie IV. 2 lata później rozpoczęto dalsze podziemne roboty poszukiwawcze w okolicy Braszowic. Wykonano około 200 m chodników z III poziomu kopalni Konstanty w kierunku kopalni Anna. Rok później przystąpiono do wierceń rdzeniowych i okrętnych o łącznej głębokości 541,36 m oraz wykonano 400 m robót górniczych poziomych. Dzięki tym badaniom udało się odkryć nowa złoża magnezytu, tzw. żółtego, które były tak zasobne, że zapewniły połowę planowanego wydobycia do roku 1955. W 1952 r. doszło także do nieoczekiwanego połączenia Konstantego z dawaną kopalnią Klara, położoną w kierunku północno-wschodnim od Konstantego. Informacje o powojennych losach kopalni odnaleźć można w archiwalnych dokumentach Grochowskich Zakładów Magnezytowych. Tak zwany paszport produkcyjno-technicznych z 1953 r. podaje, że na trzech poziomach kopalni Konstanty drążono chodniki podziemne, które były zarówno robotami przygotowawczymi do odnalezienia żył magnezytowych jak i udostępniały złoże do eksploatacji. Prowadzono też roboty wybierkowe (filarowe) nastawione na produkcję czystego magnezytu. Zasoby bilansowe magnezytu oceniono na 163961 t, zasoby pozabilansowe na 160465 t. Instytucjami kontrolującymi były Dyrekcja Górnicza w Gliwicach, Okręgowy Urząd we Wrocławiu i Elektrownia Okręgowa w Wałbrzychu. W latach 1948-1952 przeprowadzono i kolaudowano roboty przy budowie szybu z III poziomu na IV poziom oraz zamontowano kompresor. Dla lat 50-tych XX w. wydrążono cztery poziomy wydobywcze: poziom I – na głębokości 16,6 m, poziom II – na głębokości 25,1 m, poziom III – na głębokości 34,1 m, poziom IV – na głębokości 43 m ( połączony szybem z poziomem III w 1950 r. ). Wszystkie poziomy łączył szyb wydobywczy o głębokości 44 m, ponadto poziomy II i III połączone były z powierzchnią upadową, a poziom I dwiema sztolniami. Poziom IV miał być założony w 1949 r. i tylko ten poziom był zawodniony. Dowodziło to, że wszystkie wody dostające się do wyrobisk z poziomów wyższych spływały szczelinami i wyrobiskami górniczymi na poziom niższy. Wydobycie polegało na drążeniu chodników podziemnych w celu odnalezienia żył magnezytowych, a jednocześnie przygotowania wydobycia – chodniki przewozowe. Czysty magnezyt eksploatowano za pomocą filarowych robót wybierkowych wyrobiskach, których szerokość wahała się w granicach 5-10 m. Skały urabiano materiałami wybuchowymi, odstrzelony urobek ładowano do wózków o poj. 0,5 m. sześć. Koleby przepychano ręcznie lub elektrowozami akumulatorowymi do klatek wyciągowych w szybie, a następnie elektryczna winda przewoziła urobek do mechanicznej sortowni. Tam ręcznie oddzielano magnezyt od serpentynitu i gliny, odpady odwożono na zwały. Od końca lat 40-tych zmieniono system wydobycia na odkrywkowy, chodź do 1952 r. wykonano setki metrów chodników – powstał poziom V i najgłębszy VI. Rok 1959 oficjalnie kończy wydobycie magnezytu metodą głębinową. Konstanty staje się głównie kopalnia odkrywkową i tak jest do chwili obecnej. Zmiana pozwoliła na znaczne obniżenie kosztów wydobycia, zmniejszenie strat złoża i wyeliminowanie niebezpiecznej pracy przy robotach strzałowych pod ziemią. Zakład zaspakajał w tym okresie 1/3 zapotrzebowania krajowego na magnezyt w szybko rozwijającym się hutnictwie. Postępująca odkrywka pochłaniała kolejne podziemne chodniki poziomów wydobywczych odsłaniając przy okazji zapomniane chodniki i powodując zawalanie się innych. Podziemna część kopalni stała się domeną odkrywców i poszukiwaczy wrażeń chodź wyprawy do niej nie należą do zupełnie bezpiecznych.
Twierdza Srebrna Góra – Facebook (pod datą 16.12.2016), a więc rok temu, zamieścił filmik doskonale malujący aktualny obraz krajobrazu twierdzy srebrnogórskiej. Kliknij TUTAJ lub na obrazek i zobacz video tej relacji.
Polsat Sport (pod datą 10.01.2017) relacjonuje najnowsze sportowe sukcesy Piotra Zielińskiego – piłkarza, który swoją karierę rozpoczynał w Ząbkowicach Śląskich. Kliknij TUTAJ lub na obrazek i zobacz video tej relacji.
Cóż za wejście w mecz Piotra Zielińskiego! Reprezentant Polski już w 3. minucie gry, po spektakularnym rajdzie, uderzył z odległości szesnastu metrów i pokonał Leandro Chichizolę. Spotkanie 1/8 finału Pucharu Włoch pomiędzy SSC Napoli a Spezią Calcio nie mogło rozpocząć się dla Zielińskiego lepiej! W trzeciej minucie gry Polak otrzymał podanie na własnej połowie i od razu ruszył z piłką w kierunku bramki przeciwnika. Środkową formację Spezii minął poprzez grę „w trójkącie” z jednym z partnerów, a następnie zszedł do środka i uderzył, z granicy pola karnego, w kierunku prawego słupka bramki Chichizoli. Strzał był precyzyjny i bramkarz musiał wyciągnąć piłkę z siatki! W pierwszej połowie Polak był najbardziej aktywnym zawodnikiem na boisku i mógł ustrzelić nawet hattricka. W 24. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego jego „główkę” sparował jednak Chichizola, a dziesięć minut później pomocnikowi zabrakło niewiele, by zmieścić piłkę w samym okienku bramki. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:1 i to Napoli zagra w ćwierćfinale Pucharu Włoch.
Jagielloński24 (pod datą 04.06.2016) zamieścił nadal aktualny artykuł dotyczącego polityki mieszkaniowej w Polsce.
Program Mieszkanie Plus, który zgodnie z rządowymi zapowiedziami zakładać ma budowę tanich mieszkań na gruntach państwowych oraz wprowadzenie systemu kas oszczędnościowo-budowlanych, może być początkiem polityki mieszkaniowej z prawdziwego zdarzenia, której nie stworzyliśmy od 1989 roku. Czy to się uda zależy w dużym stopniu od rozłożenia akcentów na poszczególne instrumenty tej polityki oraz ich dopasowania do potrzeb i możliwości nabywców. Jak jest teraz? Rynek mieszkaniowy ma szeroką ofertę dla najbogatszych (kupujących za gotówkę), dość dobrze zarabiających (zaciągających kredyt hipoteczny) oraz w ograniczonym zakresie dla najbiedniejszych, którzy otrzymują lokale komunalne lub socjalne. Do tego dochodzą spółdzielnie mieszkaniowe i Towarzystwa Budownictwa Społecznego (TBS-y), które – choć oferują nieco tańsze mieszkania – stanowią niewielką część rynku, a i w tej części stają się nieraz wehikułami do nadużyć ze strony zarządzających. Pozostali Polacy, czyli ogromna grupa średnio zamożnych, musi radzić sobie, stosując półśrodki: kupując na kredyt mieszkanie za małe wobec potrzeb (bo nie mają zdolności kredytowej na większe), wynajmując mieszkanie (co uniemożliwia im oszczędzanie), mieszkając kątem u rodziców (by odłożyć na własne lokum lub budowę domu). Żadna z tych sytuacji nie sprzyja uzyskaniu stabilizacji finansowej, założeniu i powiększaniu rodziny, podejmowaniu samodzielnych i odważnych decyzji życiowych. Od wielu lat widać wyraźnie, że – jeśli uznamy, że państwo ma w ogóle wspierać mieszkalnictwo – to powinno stworzyć instrumenty właśnie dla tej grupy. (…) Narodowy Program Mieszkaniowy ma składać się z kilku różnych elementów. Po pierwsze, państwo będzie – przypuszczalnie za pośrednictwem podmiotów specjalistycznych – budować mieszkania na gruntach przekazywanych przez spółki Skarbu Państwa i samorządy. Taka budowa ma kosztować od 3 do maksymalnie 5 tys. zł za mkw. Mieszkania te staną się następnie przedmiotem najmu po niskich stawkach (10-20 zł za mkw.). Płacąc czynsz przez odpowiednio długi okres (25-30 lat) najemca otrzyma własność mieszkania. Program ma być ograniczony kryterium dochodowym. (…) Powodzenie skomplikowanego programu budowy mieszkań przez państwo będzie zależeć także od odpowiedniego zaplanowania wszystkich szczegółów. Czy inwestycje będą prowadzone przez podmioty do tego przygotowane? Czy pilnowanie strony budowlanej i finansowej (w tym weryfikacja kryteriów dochodowych) nie spowoduje nadmiernego rozrostu kadry urzędniczej? Na jakich warunkach spółki Skarbu Państwa i samorządy mają przekazywać grunty pod budowę mieszkań? Te i inne pytania wymagają gruntownego przemyślenia przed uruchomieniem programu. Mieszkania na gruntach państwowych oraz kasy oszczędnościowo-budowlane to dobrze pomyślane instrumenty wspierające własność i budowanie indywidualnych oszczędności krajowych (jako przeciwwagi dla wielkiego kapitału). Warto przypilnować, by sposób ich wprowadzenia uwzględniał dobro wspólne (dbałość o budżet, profesjonalizm wykonania, współpraca z prywatnymi podmiotami krajowymi), a skala była dopasowana do potrzeb rynku mieszkaniowego. (…)
Gdyby w lokalnych mediach został pominięty jakiś ważny temat – prosimy o kontakt z nami – poprzez formularz TWOJA INFORMACJA. Zajmiemy się sprawą, o której do nas napiszesz.
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Po zapoznaniu się z niniejszą informacją, poprzez kliknięcie na „Przejdź do serwisu” lub zamknięcie tego okna zgadzasz się na to, aby Twoje dane osobowe były przetwarzane
w taki sposób jaki został omówiony w regulaminie oraz niniejszej polityce (https://sudeckiefakty.pl/cookies)
PRZEJDŹ DO SERWISU Manage consent