Mieszkańców nie można dzielić na „naszych” i „nie naszych”, a w Radzie musi dominować myślenie „nasza gmina”, a nie „my” i „oni”. Tak samo zresztą na każdym poziomie życia publicznego. Wciąż skłonność do dzielenia się przeważa nad szukaniem tego, co łączy. A przecież w gminie, na wiosce, takich wspólnych spraw jest więcej, niż tych, które powodują konflikty.
Rozmówcą portalu ZĄBKOWICE4YOU.PL
jest Józef Horowski
– radny Rady Miejskiej V kadencji w Ząbkowicach Śląskich
Jesteśmy mieszkańcami jednej gminy, ale mieszkamy w różnych jej częściach. Mam jednak wrażenie, że przez ostatnich kilka lat różnice między miastem a wsią nieco zatarły się. Udało się pod wieloma względami zniwelować odmienności warunków codziennej egzystencji pomiędzy obszarami wiejskimi a terenem miasta. W Tarnowie też tak jest?
Mieszkańców Tarnowa od do Ząbkowic Śląskich dzieli niewielka odległość. Ostatnio rozdzieliło nas mocno duże skrzyżowanie z „ósemką” i wreszcie wybudowaną obwodnicą Ząbkowic. Generalnie jednak dostęp do typowo miejskich usług czy instytucji jest łatwiejszy. Nie ma też wątpliwości, że postęp cywilizacyjny dociera również na polską wieś. Dzisiaj telefon, internet, edukacja szkolna czy studiowanie nie są problemem mieszkańców wsi. Co ciekawe – obserwuję wyraźną w ostatnich latach tendencję do osiedlania się mieszkańców, zwłaszcza z dużych miast, na wsi. Tu po prostu żyje się spokojniej i można odpocząć po pracy lepiej, niż w mieście.
Byłeś przez cztery lata radnym i nie było sprawy dotyczącej Tarnowa, jaką nie zajmowałeś się. Byłeś przewodniczącym rady sołeckiej, więc angażowałeś się w sprawy swojej wsi „na całego”. Ukończyłeś studia wyższe o specjalności samorządowej. Chciałbym poznać Twoją opinię w pewnej kwestii. Samorządowiec to społecznik czy profesjonalista? Bardziej człowiek zatroskany o innych z potrzeby serca czy raczej fachowiec w zarządzaniu lokalną wspólnotą?
Moim zdaniem idealnym samorządowcem byłaby osoba posiadająca obie te cechy. Jedno nie powinno wykluczać drugiego, a oba atuty uzupełniają się, o ile człowiek tego chce. Samym zapałem nie rozwiązuje się problemów swoich wyborców, z kolei fachowa wiedza czasem pozbawia elementarnej wrażliwości na zwyczajne ludzkie niepokoje. Trzeba się kształcić, najlepiej studiując, szkoląc się i porównując swoje działanie z innymi. Należy też zachowywać obiektywizm i zdrowy rozsądek, bo przecież konkretna wieś czy dzielnica miasta to nie cała gmina. Raz jeszcze powtórzę: potrzebna jest równowaga i wtedy samorządowiec jest bliżej ludzi i jest skuteczniejszy. A tego właśnie ludzie oczekują. Trzeba być wśród ludzi, a nie tylko obok nich.
Od ogółów przejdźmy do szczegółów. Gmina Ząbkowice ma coraz poważniejsze problemy związane z jednej strony z bezrobociem, a z drugiej z narastającą emigracją młodych ludzi. Oba zjawiska dotykają nie tylko mieszkańców naszego terenu, ale całego powiatu, regionu i kraju. To swego rodzaju paradoks, bo mamy nowe ulice, nowe place zabaw, odnawiane szkoły, budowane boiska, ma powstać basen kryty, ale jak tak dalej pójdzie, nie będzie komu cieszyć się tymi dobrodziejstwami. Może jesteś większym optymistą, niż ja i widzisz, że nie jest tak źle?
Tak. Wszystko to prawda. Jest to cena transformacji jaką w Polsce mamy od lat 90. Jednak żeby rozwiązać ten problem nie wystarczą tylko dobre chęci nawet najlepszych władz samorządowych. Konieczne są rozwiązania na szczeblu rządowym. Jednak z tym nie jest dobrze. Przyglądając się i oceniając regulacje prawne – stwierdzamm że sprawy nie idą w dobrym kierunku. Nie jestem do końca zwolennikiem jednego z byłych prezydentów, ale w tym wypadku miał rację. Potrzebującym trzeba dać wędkę a nie rybę. Obecnie nasze państwo postępuje odwrotnie. To, że młodzi ludzie wybywają z naszego terenu i to prawie masowo, jest już faktem. I nie dzieje się to tylko w Ząbkowicach, ale w całej Polsce. Jedna gmina sama tego nie zatrzyma, ale to nie znaczy, że nie można szukać sposobów na pobudzenie przedsiębiorczości, na przyciąganie nawet małych, ale stabilnych firm. Pod tym względem ostatnie lata nie wyglądają u nas dobrze.
Skoro już mówimy o inwestowaniu, to jakich projektów najbardziej potrzebują ząbkowickie wsie? Co – według Ciebie – jest do zrobienia na przykład w Tarnowie, Olbrachcicach, Braszowicach i pozostałych miejscowościach?
Potrzeby wiosek w naszej gminie są różne, jednak sądzę, że kwestią pierwszoplanową, oprócz Jaworka, Bobolic oraz Tarnowa, jest ich skanalizowanie. To sprawa cywilizacyjna, ale też ważna ze względu na ochronę środowiska. Patrząc z pozycji mieszkańca Tarnowa niezbędnym zadaniem jest wybudowanie hydroforni, bo mieszkańcy zwłaszcza górnej części wsi nie mają dostatecznego ciśnienia wody. W drugiej kolejności musi nastąpić likwidacja „bomby” ekologicznej, jaką w samym środku Tarnowa jest staw.
Jest takie powiedzenie, że „diabeł tkwi w szczegółach”. O ile dobrze pamiętam, byłeś bardzo wnikliwym radnym i przy czytaniu dokumentów, nad jakimi pracowała Rada Miejska V kadencji, dopytywałeś o rozmaite detale, wnosiłeś poprawki. Gdybyś miał się wypowiedzieć o głównych kierunkach działania samorządu obecnej kadencji – co chciałbyś w nich zmienić lub poprawić?
Trudno mi odpowiedzieć, nie jestem obecnie radnym. Jednak znając specyfikę pracy Rady Miejskiej, mam wrażenie, że sprawy rozgrywają się na zasadzie „siły szabel” będących w posiadaniu poszczególnych ugrupowań. Szczerze mówiąc walczyć z tym jest ciężko, ale to nie jest korzystne dla społeczności. Mieszkańców nie można dzielić na „naszych” i „nie naszych”, a w Radzie musi dominować myślenie „nasza gmina”, a nie „my” i „oni”. Tak samo zresztą na każdym poziomie życia publicznego. Wciąż skłonność do dzielenia się przeważa nad szukaniem tego, co łączy. A przecież w gminie, na wiosce, takich wspólnych spraw jest więcej, niż tych, które powodują konflikty. Wyciąga się jednak te ostatnie, bo można pokrzyczeć, postraszyć i tym wygrywać. To zła opcja!
W czasie, gdy byłeś radnym, Tarnów dostał zupełnie nową remizę, rozpoczęła się długo oczekiwana budowa kanalizacji sanitarnej, przy wsparciu samorządu gminnego wyremontowano grożący katastrofą budowlaną kościół parafialny, zaczęło się unowocześnianie boiska, przeprowadzono kapitalny remont świetlicy wiejskiej. W obecnej kadencji, dokończona została kanalizacja, samorząd powiatowy ułożył nową nawierzchnię drogi przecinającej całą wieś i postawiono plac zabaw. Popraw mnie, jeśli czegoś nie wymieniłem… Na co czekają mieszkańcy Tarnowa w najbliższych latach?
Myślę, że mieszkańcy Tarnowa liczą na dalszy rozwój naszej miejscowości. Do zrobienia jest dużo. Wspomnę tylko o dalszym remoncie kościoła parafialnego, o dalszej modernizacji boiska sportowego, która parę lat temu stanęła w miejscu. Kilka potrzeb wymieniłem wcześniej, wiec nie będę się powtarzał… Wspomniałeś w pytaniu szereg zadań, które zostały zrealizowane lub rozpoczęte w V kadencji. Nadmienię tylko, że tych inwestycji było na blisko 8 mln złotych! Mam satysfakcję że mogłem dołożyć małą cegiełkę do tego. Warto byłoby przynajmiej znów zbliżyć się do takiego poziomu.
Pozwolisz, że chcąc zakończyć naszą rozmowę, zapytam o Twoje osobiste sprawy. Twoja Małżonka i Ty jesteście znani z tego, że interesujecie się problemami innych ludzi, którym chcecie pomagać. Pewnie takie postawy wynosi się z rodzinnego domu i są wynikiem własnych obserwacji. Co można zrobić, aby ten typ zachowań wpoić młodym ludziom? Pytam o to, bo przecież ktoś musi przejąć od nas troskę o dobro wspólne...
Odpowiedź wydaje mi się dość prosta. Takie cechy wynosi się z domu rodzinnego, gdzie wzorem do naśladowania są rodzice. W przypadku moim, jak i mojej Małżonki tak właśnie było. Do tego później dochodzi proza życia codziennego. W takim też duchu staramy się wychować nasza Córkę Olę. Do tej pory – odpukać – chyba nam to wychodzi dobrze.
Rozmawiał: Krzysztof Kotowicz