Fabryka silników dla Mercedesa – wartość inwestycji nie mniej, niż 300 milionów euro, bezpośrednie zatrudnienie dla ok. 400 osób, pośrednio ok. 3 tysięcy, poziom bezrobocia w powiecie jaworskim, gdzie zakład jest budowany wynosi ok. 14%. Fabryka produkująca części do akumulatorów w samochodach elektrycznych – wartość inwestycji ok. 65 mln zł, spodziewane zatrudnienie ok. 150 osób, poziom bezrobocia w powiecie dzierżoniowskim, gdzie powstać ma zakład wynosi ok. 8%. W Dzierżoniowie mieszka ok. 30 tys. osób, w Jaworze ok. 20 tys.
W Ząbkowicach Śląskich mieszka ok. 15 tys. osób. Bezrobocie w powiecie ząbkowickim oscyluje ok. 12%. Tym, co łączy Ząbkowice Śląskie, Dzierżoniów i Jawor jest dysponowanie terenami włączonymi do wałbrzyskiej specjalnej strefy ekonomicznej. Tym, co różni Dzierżoniów i Jawor od Ząbkowic Śląskich, to fakt, że w naszym mieście pierwszy i jedyny jak dotąd zewnętrzny inwestor (polska spółka giełdowa Grupa PEP Biomasa Energetyczna Południe) zdecydował się angażować swój potencjał biznesowy o wartości ponad 12 mln zł na obszarze ząbkowickiej podstrefy w 2009 r., zaś opisane na wstępie projekty realizowane w Jaworze i Dzierżoniowie mają datę tegoroczną i nie są pierwszymi (zapewne też nie ostatnimi).
Na tym tle wróbelkiem nadziei (bo przecież nie jaskółką!) jest wiadomość o wystawieniu do przetargu 3,5-hektarowej działki w ząbkowickiej podstrefie za cenę wywoławczą wynoszącą nieco ponad 970 tys. zł netto. Zainteresowani mogą się zgłaszać z ofertami w wałbrzyskim „Invest-Parku” do 28 listopada. Tajemnicą poliszynela w Ząbkowicach jest, że tajemniczym inwestorem planującym swoje przedsięwzięcie na tym terenie jest firma – rzec można – nie spoza Ząbkowic, która praktycznie przetransferuje z jednego końca miasta na drugi swoją siedzibę. Oczywiście może to wskazywać na stabilizowanie obecności tego podmiotu w naszym mieście i na jego wewnętrznie szacowaną nową jakość. Firma zainwestuje, ale w granicach obszaru, z jakim związane są korzyści tzw. pomocy publicznej. Trzymając się takiego scenariusza trudno mówić o wartości dodanej rzutującej na kondycję gospodarczą miasta, gminy czy powiatu.
Nie jest już tajemnicą zaprzestanie działalności w ząbkowickiej podstrefie ekonomicznej fabryki peletu energetycznego. Inwestor (o którym była już mowa wcześniej) zahibernował zakład, który zamiast być aktywem, stał się pasywem. Okoliczności makroekonomiczne, o których pisały ząbkowickie media lokalne w oparciu o oświadczenie rzecznika prasowego inwestora, nawet jeśli są rzeczywiste, przy chłodnej ocenie nie tłumaczą wszystkiego. Tak czy inaczej fabryka w tym roku już nie działa i nie ma, póki co, przesłanek do zmiany sytuacji. Jeśli ogłoszony przez „Invest-Park” przetarg zostanie rozstrzygnięty i jakiś inwestor wyłoży swoje pieniądze na swój projekt biznesowy, to stanie tam drugi zakład, podczas gdy „za miedzą” mchem zarastać będzie pierwszy.
Biznes nie jest skłonny kierować się sentymentami i wybiera warunki najkorzystniejsze dla siebie. Czy przez minionych siedem lat te warunki w Ząbkowicach Śląskich poprawiły się? Bilans w ząbkowickiej podstrefie ekonomicznej: jeden zakład po siedmiu latach wygasł, jeden zakład po siedmiu latach oby powstał. Nie powiększył się też, ani nie wzbogacił obszar ząbkowickiej podstrefy ekonomicznej. Poprawiło się jedynie skomunikowanie tego obszaru z drogą wojewódzką i krajową dzięki budowy I etapu obwodnicy miasta, co zaczęło się ponad siedem lat temu. Siedem lat tłustych czy siedem lat chudych mamy za sobą?
[post scriptum z 16.11.2017]
Życie dopisało ciąg dalszy. Tydzień temu nie mogłem przewidzieć i nie wiedziałem, że z planu tegorocznych inwestycji gmina wycofa budowę drogi do ząbkowickiej podstrefy. To stało się dzisiaj głosami większości radnych na wniosek burmistrza. Także dzisiaj burmistrz ujawnił, że gmina pozyskała ponad 2,5 mln zł na kontynuację rewitalizacji parku miejskiego. Nowy projekt jest inny w stosunku do koncepcji prezentowanej przeze mnie w 2009 r., ale jeśli zostanie zrealizowany, z pewnością spełni się plan odnowienia tej części miasta sprzed dziesięciu lat. Cały projekt ma kosztować ponad 3,5 mln zł, co oznacza, że 1 mln zł trzeba znaleźć. Oby tak się stało. Nie zmienia to faktu, że miastu trzeba ożywienia gospodarczego, by do parku chodziło się po pracy, a nie z jej braku.
Krzysztof Kotowicz / kotowicz.pl