Wójt Marcin Czerniec otrzymał absolutorium za rok 2015 – radni bez sprzeciwu uznali, że włodarz przestrzegał zasad celowości, gospodarności i rzetelności w dysponowaniu budżetem Gminy Kamieniec Ząbkowicki. Podczas sesji Rady Gminy nie obyło się jednak bez słownych potyczek pomiędzy zwolennikami wójta, a opozycyjnymi względem niego rajcami.
W sprawozdaniu z wykonania budżetu za rok 2015, wójt podkreślał fakt pozyskiwania środków zewnętrznych na projekty realizowane przez kamieniecki samorząd oraz stabilność finansową gminy. Także z analiz przedstawionych przez Regionalną Izbę Obrachunkową oraz Komisję Rewizyjną reprezentowaną przez radną Martę Syposz, wynikało jednoznacznie, że sposób i kierunek zarządzania wspólnym majątkiem gminy nie budzi zastrzeżeń. Gdy w głosowaniu radni przesądzili o pozytywnym skwitowaniu pracy wójta, grupa radnych gratulowała i dziękowała włodarzowi, a większość obecnych na sali stojąco biła brawo. Pod koniec sesji słowa uznania dla pracy wójta wyraziła sołtys wsi Suszka Wanda Fedan. W trakcie późniejszej wymiany opinii, przewodniczący Rady Aleksander Ciapka na pytanie „dlaczego nie pogratulował i choćby grzecznościowo nie podał ręki wójtowi, obok którego siedzi w trakcie obrad” odpowiedział: „też biłem brawo”.
Pierwsze iskry posypały się, gdy ustalano porządek obrad, w którym znalazł się m.in. projekt uchwały „w sprawie ustalenia kierunków działania Wójta Gminy Kamieniec Ząbkowicki dotyczących zwiększenia przejrzystości wydatkowania środków pieniężnych poprzez wprowadzenia elektronicznego rejestru zawieranych umów”. Radny Dominik Krekora kwestionował zasadność tego punktu przypominając ustalenia z posiedzeń komisji. Wobec braku pozytywnej opinii radcy prawnego radni ustalili bowiem wcześniej, że projekt nie będzie rozpatrywany. Projekt jednakże pozostał w planie sesji i mimo odczytanej wyczerpującej i negatywnej opinii prawnej, „ósemka” radnych opozycyjnych przeforsowała ten dokument. Za jego przyjęciem opowiadał się w specjalnym wystąpieniu radny – wnioskodawca Mateusz Gnaczy. Nie wskazując żadnej konkretnej nazwy, twierdził, że jest „wiele samorządów, także na Dolnym Śląsku, które takie lub ostrzej sformułowane uchwały przyjęły i są zadowolone z ich funkcjonowania”. Wobec tej tezy oponował wójt Marcin Czerniec zwracając uwagę, że tam, gdzie jest praktyka elektronicznego rejestru umów, wprowadzano ją m.in. dla ujawniania częstokroć nadmiernie wysokich dochodów kancelarii prawnych, co w Kamieńcu nie będzie miało zastosowania. Wójt zastrzegł, że jego priorytetem jest transparentność działania samorządu, ale nie kosztem osób pracujących za skromne gaże na rzecz gminy. Wyraźnie natomiast powiedział, że wynagrodzenia osób pełniących funkcje publiczne muszą być jawne.
Kontrowersje wzbudził także projekt uchwały o podniesieniu diet radnym i przewodniczącemu Rady Gminy. Radny Dominik Krekora pytał: „kto jest autorem tego wniosku?” i „jakie są zasługi przewodniczącego Rady, że otrzymywać ma jedną trzecią pensji wójta?” Nie tylko nie uzyskał odpowiedzi, ale opozycyjna „ósemka” mając większość przegłosowała uchwałę.
Radni rozpatrywali w czasie sesji uchwałę, której celem było zapewnienie środków w budżecie na zakup budynków po byłej szkole ponadgimnazjalnej (zwanej „Pszczółką”) w Kamieńcu Ząbkowickim. Zostały one wystawione do przetargu przez samorząd powiatowy mimo kilkakrotnych apeli Gminy Kamieniec Ząbkowicki o przekazanie jej obiektów w użytkowanie. Część opozycyjnych radnych (np. wiceprzewodnicząca Elżbieta Cwek) miała zastrzeżenia do zasadności tego wydatku. Po dłuższej dyskusji i obszernych wyjaśnieniach wójta, który wskazywał m.in. na potrzeby gminy ze względu na działalność socjalną, radni opozycji zarządali przerwy na naradę. Po kilkunastu minutach wrócili na salę i – jak się okazało – nie ustalili wspólnego stanowiska. To sprawiło, że głosami większości Rada Gminy wyraziła zgodę na działania budżetowe umożliwiające zakup budynków przy ul. Ząbkowickiej, po zlikwidowanej przez Powiat Ząbkowicki szkole.
Następnym punktem spornym była interpelacja radnej Marty Syposz, w której domagała się ona od wójta wskazania źródeł unijnego finansowania skierowanego do małych miejscowości, które traci Kamieniec Ząbkowicki w związku z blokowaniem wniosku o prawa miejskie. Pisemne pytanie radnej wywołała publikacja w „Wiadomościach Kamienieckich”, gdzie mowa jest o tym, że takie możliwości byłyby osiągalne w obecnym rozdaniu budżetowym Unii Europejskiej, gdyby Kamieniec Ząbkowicki stał się miastem. Wójt Marcin Czerniec (również na piśmie) udzielił odpowiedzi wymieniając kierunkowo źródła potencjalnego wsparcia i przytaczając …zakres czynności pracowniczych radnej (pracującej w Urzędzie Miejskim w Ząbkowicach Śląskich). Zestawienie to – w opinii wójta – wskazuje na to, że radna zawodowo zajmuje się problematyką pozyskiwania środków unijnych i powinna mieć bardzo dobrą orientację w tej materii. Marta Syposz kilkakrotnie usiłowała dopytać wójta o „konkretne” możliwości pozyskania dotacji, ale jeszcze bardziej drążyła źródło wiedzy wójta o jej zakresie czynności pracownicznych. Wójt Marcin Czerniec wyjaśnił, że zdobycie tej wiedzy było możliwe w oparciu o ustawę o dostępie do informacji publicznej. Radna była wyraźnie niezadowolona, gdyż nie dowiedziała się kto personalnie złożył wniosek do jej szefa o te dane.
Ostatnim aktem sesji Rady Gminy Kamieniec Ząbkowicki, która miała miejsce się 21 czerwca br., było sondażowe zbieranie opinii wśród radnych w kwestii dotyczącej wynagrodzenia i nagrody rocznej dla zarządu Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Nowej Rudzie. Jak się bowiem kilka dni wcześniej okazało, w następnym tygodniu odbędzie się walne zgromadzenie wspólników tej firmy. Gmina Kamieniec Ząbkowicki ma w niej 25% udziałów i wójt będzie uczestniczył m.in. w głosowaniu dotyczącym wniosku nagrodę roczną dla prezesa (ma wynieść ok. 40 tys. zł) oraz podwyżkę wynagrodzenia (obecnie wynosi ponad 185 tys. zł rocznie, a może być podniesione o 100%). Radni opozycyjni (np. Mateusz Gnaczy) początkowo oponowali przeciw sondażowi. Jednak ostatecznie większość radnych wyraziła negatywne stanowisko w kwestii nagrody i podwyżki pensji prezesa ZWiK. Wyrażenia opinii odmówiły radne: Elżbieta Cwek i Marta Syposz. Wójt Marcin Czerniec podziękował radnym za to wsparcie, z którym uda się na posiedzenie wspólników noworudzkiej spółki oraz życzył wszystkim spokojnych i miłych wakacji.
„Dał się zajechać jak mały chłopczyk” – tak Mateusz Gnaczy skomentował dyskusję i głosowanie nad podwyżką diet dla radnych i przewodniczącego Rady. Powiedział to już po zakończeniu posiedzenia zwracając uwagę na słowa wójta wypowiedziane w odniesieniu do decyzji większościowej grupy radnych. Marcin Czerniec stwierdził bowiem, że „Gminy nie stać na podwyżki diet dla radnych” i dodał wcześniej, że nikt, w tym przewodniczący Rady, nie konsultował z organem wykonawczym gminy uchwały skutkującej nieprzewidzianymi wcześniej dodatkowymi wydatkami. W trakcie sesji radni opozycyjni nie umieli odpowiedzieć na pytanie o źródło sfinansowania podwyżki swoich diet.
Mateusz Gnaczy nie zaprzeczył, że manewr z dietami uważa za sukces. Ta zaskakująca szczerość radnego – być może wbrew jego intencjom – obnaża taktykę „totalnej opozycji”, jaką ośmioro radnych stosuje wobec wójta od początku tej kadencji. „Zajeżdżanie” wójta przez opozycję stało się swego rodzaju normą w Kamieńcu Ząbkowickim chyba nie tylko z braku własnych pomysłów na życie i rozwój tej gminy. Marcin Czerniec zadeklarował, że zamierza ubiegać się o ponowny wybór na stanowisko wójta w 2018 r. (nota bene: kilka tygodni temu podobnie wypowiedział się Marcin Orzeszek – burmistrz Ząbkowic Śląskich). Radni, którzy swoim rzecznikiem uczynili Mateusza Gnaczego, nie wytrzymują – jak się zdaje – ciśnienia, bo z jednej strony głosują za absolutorium dla wójta, z drugiej chcą go „zajechać” przy każdej możliwej okazji. W trakcie głosowania nad szansą pozyskania dawnej szkoły, są podzieleni, podobnie jak przy sondowaniu opinii o działalności noworudzkich wodociągów, gdy najpierw obawiają się wyrażenia samodzielnej opinii, potem półgębkiem zgadzają się w wójtem. Można współczuć protokolantce, która musi opisać ów mętlik.
Za dwa lata o tej samej porze roku, kampania wyborcza będzie już rozpędzonym pociągiem. Teraz dla tego pociągu zapala się zielone światło. Opozycję fascynuje manipulowanie przy zwrotnicach, a w trakcie głosowań przypomina semafory. Pociąg za chwilę ruszy, a ci szukają drezyny. Nawet jeśli niektórzy z nich czynią to ze szczerych pobudek (czego nie można wykluczyć), to są wciągani do jazdy po bocznicy.