Nie od dzisiaj ząbkowicki Rynek jest komunikacyjnym węzłem gordyjskim. Co kilka lat pojawiają się różne pomysły na jego rozsupłanie, ale centrum miasta nadal jest zakorkowane.
Po 1990 r., „koncepcji w temacie” nadmiaru pojazdów w Rynku było już wiele. Rozważano całkowite wyłączenie tej części miasta z ruchu pojazdów, pojawiały się pomysły dopuszczenia ruchu tylko w określonych dniach i godzinach, zakazu wjazdu pojazdów powyżej określonego tonażu albo takiej organizacji ruchu, która ograniczałaby ruch pojazdów jedynie do przejazdu przez Rynek na osi północ – południe. Zgłaszane też były sugestie, w myśl których za wjazd do Rynku trzeba byłoby zapłacić. Inni z kolei uważają, że parkowanie w Rynku powinno być droższe, aby zniechęcić kierowców do „wbijania się” w ścisłe centrum Ząbkowic. Są też głosy, w myśl których należy całkowicie znieść opłaty za parkowanie, zlikwidować możliwość parkowania tylko we wskazanych miejscach i zostawić sprawę samym kierowcom. Ostatnio z kręgów samorządowych wypłynął sygnał zachęcający do zastąpienia samochodów …rowerami.
Praktycznie całkowite odcięcie Rynku z układu komunikacyjnego Ząbkowic nie jest możliwe. Łatwo można się o tym przekonać choćby w trakcie większych imprez masowych organizowanych w Rynku, kiedy strumień pojazdów przesuwany jest na „zastępczą trasę” (ulice Strażacka, Długa, Św. Wojciecha albo Proletariatczyków, Ziębicka, Prusa, Konopnickiej). Takie sytuacje zdarzają bardzo rzadko, ale tym bardziej wiadomo, jak to utrudnia życie mieszkańcom i komplikuje ruch. Nierealne wydaje się także całkowite wyłączenie Rynku z parkowania pojazdów, bo po prostu nie ma alternatywnych miejsc dla tylu pojazdów. Ostatnio wrócił, rozważany już w 2008 r. projekt wybudowania garażu piętrowego (na terenie dawnej fabryki „Elsin”), ale zarówno koszt inwestycji i odległość od Rynku zniechęca do podjęcia projektu. Wybudowanie podziemnego parkingu „bliżej” Rynku nie wchodzi w rachubę ze względu na gęstwinę już rozłożonych instalacji podziemnych oraz na kolizję z ciekami wodnymi (o których wiadomo choćby z tego, co jeszcze w 2010 r. działo się pod Ratuszem). Zdaniem wielu przedsiębiorców wyłączenie ruchu w Rynku czy też całkowity zakaz parkowania uderzy w działające tu sklepy i punkty usługowe.
Na co dzień kierowcy nie zawsze przestrzegają ograniczenia prędkości obowiązującego w Rynku (tzw. „strefa zamieszkania”) i prawie w ogóle nie przejmują się zasadami parkowania (wolno parkować tylko w miejscach wyznaczonych). W przypadku działania pojazdów ratownictwa medycznego, straży pożarnej, policji lub służb komunalnych panujący w Rynku komunikacyjny nieład bywa fatalny w skutkach. Lepiej sobie nie wyobrażać co stałoby się, gdyby karetka pogotowia ratunkowego czy wóz straży pożarnej utknął w korku i z tego powodu potrzebna komuś pomoc nie dotarła na czas. I na koniec – w tym wszystkim nie można tracić z oczu uciążliwości, jakiej od rana do wieczora doświadczają mieszkańcy, zwłaszcza ci, których okna skierowane są na Rynek lub ulice doń prowadzące, o czym zresztą niedawno wspominaliśmy w kontekście chaosu z przewozami szkolnymi. Tak czy inaczej sprawa układu komunikacyjnego w Ząbkowicach wymaga poważnych i strategicznych rozstrzygnięć podyktowanych nie tylko doraźnymi efektami, ale myśleniem długoterminowym. Decyzje te powinny zapadać w ramach publicznej debaty. Dotyczy bowiem mieszkańców Ząbkowic i gości naszego miasta.