Koniec roku zawsze skłania do głębszych refleksji, a Boże Narodzenie szczególnie wyzwala uczucia rodzinnej troski. Kiedy ma się swoich bliskich obok siebie, można śmiało spojrzeć na lata, które minęły. Zadać sobie pytanie, czy zrobiłem wszystko żeby moim dzieciom lepiej się żyło? Czy one mogą być dumne ze mnie? Myślę, że każdy z nas zadaje sobie to pytanie.
Trzydzieści dwa lata mija już od wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, pomyślałem „Boże, to już tyle lat”. Jednocześnie zdałem sobie sprawę, że to właśnie te święta, obecność rodziny, która żyje już w wolnej i bezpiecznej Polsce wyzwalają we mnie odruch ocenienia tamtego czasu, a szczególnie „tragi-bohatera” tamtego okresu Wojciecha Jaruzelskiego. Pamiętam doskonale święta Bożego Narodzenia 1981 roku, spędzałem je w więziennej celi, jakże inne myśli wtedy tłoczyły się do głowy, ale jedna była taka sama – to myśl o rodzinie.
Wprowadzenie stanu wojennego jeszcze długo będzie budziło emocje w naszym kraju. Dla wielu Wojciech Jaruzelski był tym, który ocalił Polskę przed inwazją Związku Radzieckiego, dla innych był zwykłym zdrajcą, który splamił honor żołnierza polskiego. Warto przypomnieć, czym tak naprawdę była ówczesna Polska – Polska Ludowa. Owszem mieliśmy swoje granice, na których stali polscy żołnierze, mieliśmy Wojsko Polskie, przepraszam Ludowe Wojsko Polskie, w szkołach uczono języka polskiego, ale to jeszcze nie oznaczało, że mieliśmy swoją Polskę, tę Polskę, za którą nasi dziadowie i pradziadowie przelewali krew.
Myślę, że większość zapomniała, że w owym czasie Wojsko Ludowe było na usługach partii komunistycznej oraz rządu radzieckiego, że owszem uczono i pielęgnowano mowę ojczystą, ale nie uczono w szkole ani patriotyzmu, ani miłości do Ojczyzny, a historię układano według własnych wzorców, nikt na lekcjach historii nie wspominał o Konstytucji 3 Maja, o napaści 17 września 1939 r. Związku Radzieckiego na Polskę, o Katyniu i innych miejscach mordu polskich oficerów przez Rosjan. Dobrze, że jeszcze trafiali się uczciwi nauczyciele, którzy cichaczem opowiadali o tych wydarzeniach.
Wojciech Jaruzelski stał właśnie na czele takiej Polski, nie miał mandatu społecznego do sprawowania władzy, ale za to miał pełne poparcie Moskwy. Przypomnę, że pełnił wtedy najważniejsze funkcje w PRL-u, był Premierem i I sekretarzem KC PZPR.
„Kto ty jesteś?
Polak mały,
Jaki znak twój?
Orzeł biały”.
Kontynuacja jutro…. Będzie o rozmowie telefonicznej tow. L. I. Breżniewa z tow. W. Jaruzelskim, która odbyła się 19 października 1981 r.