Od mniej więcej dwóch lat drastycznie pogłębia się chaos dotyczący komunikacji zbiorowej w Ząbkowicach. Niestety nic nie wskazuje na zmianę niekorzystnych uwarunkowań, na czym cierpią uczniowie, studenci i osoby niezamożne.
Początkiem kataklizmu była ostateczna likwidacja oddziału PKS w Ząbkowicach w 2012 r. Od tego momentu lawinowo postępowały zdarzenia powodujące stopniowe sprowadzanie Ząbkowic do komunikacyjnego „parteru”. Rozpoczęło się zjawisko ograniczania liczby kursów autobusów, co z jednoczesnym wycięciem miasta z rozkładów jazdy pociągów, pogłębia trudności w dotarciu do i z Ząbkowic mieszkańcom okolicznych miejscowości, a przede wszystkim dojazd do pracy, na uczelnię czy do lekarzy specjalistów w innych miastach. Jak napisał w swoim blogu z 03.03.2014 nasz bloger Dominik Adamski:
Połączenia PKS co pewien czas są zawieszane lub likwidowane, a godziny kursowania często nie odpowiadają oczekiwaniom pasażerów. Najbardziej razi stan dworca kolejowego. Niegdyś prężnie działający, umożliwiający bezpośrednie połączenia z Nysą, Katowicami czy Krakowem dziś pozostał jedynie wspomnieniem i z każdym dniem coraz bardziej niszczeje. Na pocieszenie mamy jedynie szynobus wielkości autobusu, który kursuje jedynie między Legnicą a Kłodzkiem, czasem też do Polanicy Zdroju.
Ten stan zdecydowanie potwierdzają Czytelnicy naszego portalu, czemu dali wyraz w jednej z przeprowadzonych sond, w której 65% respondentów uznała, że najgorszym elementem życia w Powiecie Ząbkowickim jest właśnie brak dostatecznego poziomu komunikacji zbiorowej.
Innym czynnikiem wzmagającym chaos komunikacyjny w Ząbkowicach jest brak czytelnych rozstrzygnięć władz gminnych w kwestii usytuowania przystanków komunikacji zbiorowej. Sporym echem odbiła się powszechnie krytykowana decyzja burmistrza dotycząca przystanku dla jednego z prywatnych przewoźników na al. Niepodległości, o czym zresztą pisaliśmy w naszym portalu. Rzeczony problem nie tylko nie jest definitywnie rozwiązany, ale nabiera nowych wątków. Są one związane z przewozami szkolnymi i działalnością tzw. busów. Tak zwany przystanek busowy na pl. Jana Pawła II, choć przyjął się wśród mieszkańców, to jednak nie jest przejawem ładu komunikacyjnego. Inny tego rodzaju przystanek działa pod Pierzeją, gdzie autobusów przewozów szkolnych przeciskają się w stale zakorkowanym Rynku albo same ten ścisk komunikacyjny tworzą w godzinach porannych i popołudniowych. Do tego jeszcze dochodzi zjawisko zatrzymywania się w tym miejscu autokarów wycieczkowych. Trzecim punktem krytycznym stała się od kilku miesięcy pętla pomiędzy blokiem mieszkalnym ul. Jasnej 9 a kompleksem garażowym. Nasza redakcja została poproszona o przyglądnięcie się temu, co dzieje się tam szczególnie w godzinach porannych. Zarówno sama pętla, jak i związane z nią skrzyżowanie (nigdzie tam nie ma chodników i wyznaczonych miejsc przechodzenia przez ulicę dla pieszych) są przez kilkanaście minut rano i kilkadziesiąt minut po południu drogowym dzikim zachodem. Odczucia mieszkańców wymienionego bloku wielorodzinnego nie wymagają komentarza, ale bezpieczeństwo pieszych (szczególnie uczniów wysiadających z autobusów czy idących do dwóch dużych szkół) nie jest nawet na poziomie optymalnym. Także sytuacja z drugiej strony kompleksu licealno-gimnazjalnego (ciąg ul. Powstańców Warszawy) łącznie ze skrzyżowaniem z ul. Staszica jest każdego ranka swego rodzaju jednym wielkim przystankiem. Przedłużeniem tego zjawiska jest skrzyżowanie ulic: S. Żeromskiego i Orkana oraz sama ul. Orkana, gdzie rano i popołudniu natężenie związane z dowożeniem dzieci z Tysiąclatki jest bardzo wysokie. Kierowcy autobusów i samochodów osobowych starają się bowiem skracać młodzieży drogę dojścia do szkół, ale przypomina to wolnoamerykankę. Tylko częsta obecność patroli Straży Miejskiej i czasem Policji chroni te miejsca przed jakimiś fatalnymi skutkami komunikacyjnego pata.
Niedawno media zbliżone do ząbkowickiego magistratu poinformowały opinię publiczną o szukaniu strategicznych rozwiązań dla układu komunikacyjnego w mieście. Poza koncepcjami „odkorkowania” Rynku (np. poprzez skierowaną do kierowców zachętę do jazdy na rowerze), pomysłem budowania parkingu piętrowego w okolicy dawnych zakładów „Elsin”, pojawił się głos o powołaniu „centrum komunikacyjnego czy przesiadkowego” na terenie dawnego dworca PKS w pobliżu stacji PKP. W zasadzie ten powrót do praktykowanych już wcześniej rozwiązań robi dobre wrażenie. Nie ma natomiast w nim jasnej informacji w kwestii przystanków komunikacji szkolnej. A ta sprawa obecnie wymaga najpilniejszych rozwiązań, które być może dałoby się wcielić w życie jeśli nie w tym roku szkolnym, to najpóźniej z początkiem nowego.