Tydzień temu opublikowaliśmy w naszym portalu oświadczenie Elżbiety Szopian, wobec której przeprowadzana była procedura odwołania z funkcji sołtysa wsi Stoszowice. Cztery dni temu odbyło się zebranie wiejskie, podczas którego po dyskusji, w wyniku głosowania, wniosek o odwołanie pani sołtys nie okazał się skuteczny. Otrzymaliśmy kolejne stanowisko Elżbiety Szopian sformułowane już po tym zebraniu. Publikujemy je w całości.
12 września 2016 r. odbyło się zebranie wiejskie w Stoszowicach, na którym mieszkańcy wsi zdecydowali, że nadal będę pełnić funkcję sołtysa. Bardzo mnie cieszy taka decyzja. Dziękuję tym wszystkim, którzy zabrali głos w tej sprawie, a zwłaszcza osobom, które mi zaufały.
Tak jak już wczesniej wspomniałam, postawione mi zarzuty to zwykłe pomówienia. Autorzy wniosku, nie powołali się na żaden z istniejących przepisów prawa. Głównie zarzucali mi, że nie stosuję się do zaleceń Rady Sołeckiej. Na przygotowanej przeze mnie prezentacji wyjaśnialiśmy, że według Statutu Sołectwa, sołtys ma prawo samodzielnie decydować o majątku sołectwa i nie tylko, a Rada Sołecka jest grupą doradczą i inicjatywną. Nie jest organem sołectwa. Osoby piszące zarzuty najprawdopodobniej nie zapoznały się ze Statutem. Zebranie było dość burzliwe. W moim imieniu głos zabrał radca prawny oraz asystentka, która przeczytała przygotowaną przez mnie prezentację odpierając zarzuty.
Dochodzą mnie słuchy, że wielu mieszkancom nie podobalo się to, że ktoś wypowiada się w moim imieniu. Moim zdaniem było to słuszne rozwiązanie z uwagi na fakt, że była to dla mnie mocno stresująca sytuacja. Poza tym uznałam, że jak wypowie się ktoś, obcy dla tej społeczności, to zebrani zwrócą baczniej uwagę na argumenty i nie będzie w tym nie potrzebnych emocji.
Jedna z uczestniczek zebrania, zarzuciła mi, że wynajęcie prawnika, było obrażliwe w stosunku do zebranych. Jednak obecność prawnika nie była wymierzona przeciw mieszkańcom, jak sugerowala ta osoba, a jedynie miała na celu wskazanie tego, jak Wójt łamie normy prawne i procedury, tylko po to, aby zebranie doszlo do skutku. Bardzo mi zależało na tym, aby wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Wniosek złożony przez mieszkańców o odwołanie mnie z funkcji sołtysa, nie powinien przejść pozytywnie weryfikacji formalnej, a to głosowanie w ogóle nie powinno się odbyć. Autorzy wniosku popełnili błąd podczas przepisywania brzmienia paragrafów, na które się powoływali. Zamiast napisać: „dopuściła się czynu dyskwalifikującego w oczach środowiska” napisali „dyskryminującego w oczach środowiska”.
Nie miałam też możliwości sprawdzenia, czy pod wnioskiem rzeczywiście jest wymagana ilość podpisów. Pan Wójt, wbrew Statutowi, zdecydował, że głosowanie będzie tajne. Podczas głosowania nie powołał Komisji Skrótacyjnej, a głosy liczyły urzedniczki Urzędu Gminy. Gdy zwróciłam na to uwagę, to oburzył się. W powietrzu było czuć usilną chęc odwołania mnie z tej funkcji za łamania wszelkich norm prawnych. Najbardziej zaskoczył mnie stosunek Pana Wójta do Statutu Sołectwa, który jest najważniejszym aktem prawnym we wsi. Pan Wójt uznał, że to jest „TYLKO” Statut i zdeprecjonował go do poziomu nic nie znaczącego świastka papieru. To było zszokowało mnie i zgromadzonych. Zgłosiłam Wójtowi publicznie, że Rada Sołecka pozbawiła mnie dostępu do konta bankowego sołectwa łamiąc podstawowe paragrafy ze statutu, na co Pan Wójt nawet nie zareagował. To zwykła kpina z prawa!
Zastanawiającym jest fakt, że autorzy wniosku nie zajęli głosu. W trakcie zebrania nie podjęli nawet próby argumentacji swoich zarzutów, za to chowali się po kątach sali i obserwowali wszystko chowając się za drzwiami.
Podczas zebrania padł wniosek o odwołanie członków Rady Sołeckiej, dwóch z siedmiu członków Rady podało się do dymisji, a pięciu z nich nie zabrało głosu. Jedna z Pań wnioskodawczyń nawet nie wiedziała kto powołał ją do pracy w Radzie Sołeckiej. To przykre… Ta Pani nie podala się do dymisji, chociaż zebrani się tego domagali.
Uznałam, że skoro Rada mimo, że złamała prawo, obraziła mnie, bezpodatawnymi pomówieniami, oczerniając moją osobę jak i moją rodzinę, nie zrezygnuję dobrowolnie, bo w żadnym punkcie wniosku prawa nie złamałam. Wbrew temu co zarzucają mi przeciwnicy, wcale nie trzymam się kurczowo stanowiska, tylko walczyłam o obronę mojego dobrego imienia oraz o postępowanie zgodnie z normami prawa. Nie ukrywam, że dalsza praca z obecną Radą Sołecką, która doprowadziła do tego zamieszania będzie trudna, niemniej cieszy mnie fakt, że zwyciężyła mądrośc i sprawiedliość.
Mieszkańcy Stoszowic nie dali się omamić pomówieniom, oszczerstwom wobec mojej osoby. Przyszli na zebranie, wysłuchali tego, co miałam do przekazania i podjeli decyzję zgodną ze swoim sumieniem. Jestem im badzo wdzięczna, mimo że, tyle zła wyrządziły mi osoby, z którymi przez dziesięć lat pracowałam społecznie, z którymi dzieliłam swoje troski, kłopoty. Okazały się obłudne i zazdrosne, nieszczere. Jest mi przykro, z tego powodu.
Zawsze pomagałam mieszkańcom bezinteresownie, służyłam radą, pomocą wyjaśniałam im sprawy urzędowe, pisałam podania, wnioski i inne, wspierałam dobrym słowem. Chociaż nie musiałam tego robić, gdyż od tego są kompetentne służby i urzędy, a to nie należy do kompetencji i zadań sołtysa. O każdej porze byłam dostępna dla mieszkańców. Dzwonili wieczorami, nie raz nocą z prośbą o pomoc. Nie udało się zniechęcić mnie do pracy społecznej. Powiedziałam na zakończenie zebrania „Kocham to, co robię, kocham pracę społeczną, dobrze się w tym czuję i spełniam, mam jeszcze tyle rzeczy i pomysłów do zrobienia dla dobra tej wsi.”
Elżbieta Szopian ( - ) sołtys wsi Stoszowice