Tak się zastanawiam czy można zacząć pisać od najmłodszego. Nie wiem, ale spróbuję.
Zofia – trzecie moje dziecko. Zupełnie inne przeżycie. Inny dom, inny mąż, inna miłość, inna rzeczywistość.
Po wielu trudach życia, wreszcie bezpieczny port. Nowy, nieznany, czasami skomplikowany.
O związku z Krzyśkiem już gdzieś tu napisałam. Miłość to nie tylko uczucie, to również stan ducha, ciała i umysłu. Poczucie bezpieczeństwa sprawiło, że chętnie i świadomie przeżywałam codzienność. Cudowne uczucie – chodzić z mężem w ciąży. Troska, spokój, oddanie – tak bardzo chciało się być razem. Oczywiście, że bywały gorsze dni, ale o nich, o nich już dzisiaj nie pamiętam. Dziś nie mają już znaczenia. Dotyk dłoni, ust; szepty do ucha i ta bezcenna cierpliwość. Teraz nawet, gdy coś bywa tak bardzo nie tak, myślami wracam do tych chwil gdy serce przy sercu było blisko i znika wtedy każdy gniew.
Wspólne noce, wieczory, poranki. Ta świadomość, że ktoś jest tak bardzo blisko stała się moją siłą. Zawsze przy tym, ach przy Nim czułam się piękna, wyjątkowa, potrzebna.
Rodziliśmy razem. To jednak niezwykłe przeżycie i nawet w tym bólu (nie ma różnicy pierwsze, drugie, dziesiąte. Ból jest tak samo nie do zniesienia, tylko świadomość jest inna), gdy trzymasz za rękę człowieka, którego kochasz i który kocha ciebie. Samotność cię nie pochłonie, bo nie ma takiej możliwości. Życie staje się darem, chwilą do której chcesz wracać, uczuciem którego potrzebujesz. Dojrzewasz – dzięki temu stajesz się świadomym człowiekiem, wolną istotą, która z pochyloną głową chce przyjąć to, co daje los. Znika niesprawiedliwość, rzeczywistość staje się misją miłości, źródłem radości, w którym chcesz utonąć. Zegar czasu zwalnia. Każdy dzień staje się darem, sekundą złotą, deszczu kroplą na spękaną słońcem ziemię. Słowo każde, łza, uśmiech, gest – wszystko to ma swoje wyjątkowe znaczenie.
Dorosłe dzieci też inaczej przyjmują tą drobną kruszynę i wtedy cały świat kręci się wkoło najmniejszej planety. Mija powoli czas, jakby zastygł od trzech lat, to jak zegar z zepsutym mechanizmem – tyka, ale prawie nie idzie do przodu. Zatrzymany w duszy każdy kadr. Powolna degustacja macierzyństwa. W codzienności bez „dobrych rad” i utraty czasu na bzdury.
Mężczyzna w macierzyństwie jest ważny. Wyrzucając go z tej drogi, wejść możemy jedynie na ścieżkę strachu i wątpliwości. Tylko prawdziwy facet potrafi obudzić w nas spokojną i wrażliwą kobietę. Dzieciństwo to rodzice – Mama i Tata. Tylko wtedy będzie to prawdziwie spełniona misja miłości.
Eliza Grzeszczuk / „ELAJZA”