Nie w metropolii, ale w Mieście Cudów. Nie w nowoczesnej sali koncertowej, lecz w zabytkowej monumentalnej bazylice. Nie na oczach bywalców filharmonicznych foyer, lecz wobec spragnionych autentyzmu i wirtuozerii. Niecodzienny, może wręcz niepowtarzalny koncert Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego w Bardzie nie był jedynie muzycznym wydarzeniem wysokiej klasy, ale nade wszystko czasem metafizycznej odpowiedzi na postawione w tytule pytanie.
Trudno wyobrazić sobie melomana, który nie znałby „Requiem” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Dzieło wiekopomne, mimo niepoliczonej liczby wykonań, stale jest wyzwaniem dla muzyków i stanowi bezsprzecznie filar kanonu kompozycji, bez których wyobrażenie sobie dorobku europejskiej, a nawet światowej kultury artystycznej, jest nieprawdopodobne. Mimo to, każde wysłuchanie tego niedokończonego utworu, otwiera słuchaczom szeroki horyzont przeżyć i inspiracji. Trudno nie wziąć pod uwagę, iż kompozytor wprawdzie wykreował „Requiem” na życzenie anonimowego zleceniodawcy, to w pewnym momencie miał świadomość, że ten żałobny koncept pisze na własną śmierć. Dzieło jest zatem ekspresją jego osobistych doznań, zapisanym na pięciolinii wyznaniem kompozytora. Jednocześnie, z każdym kolejnym wykonaniem przeistacza się w płaszczyznę refleksji słuchaczy. Tak też było, gdy w Bazylice Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Bardzie (zgodnie z zapowiedzią naszego portalu) chór i orkiestra Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” pod dyrekcją Thomasa Corneliusa, z udziałem sopranistki Małgorzaty Rodek, wypełniły wielkie wnętrze zabytkowej świątyni tym właśnie utworem. Pierwsze akordy transmitowaliśmy w naszym serwisie #dzieje_się_teraz .
https://www.facebook.com/zabkowice4you/videos/919192468233415/
Całe „Requiem” brzmiało w bardzkiej bazylice bardzo mocno. Kolejne frazy dzieła przebijały się nawet przez grube mury świątyni i jeśli ktoś znalazł się w jej pobliżu, musiał słyszeć tę muzykę. Moc orkiestry, energia chóru i intensywność solistki, zsumowane, wręcz wibrowały powietrzem. Mieliśmy do czynienia z niewątpliwym zesłaniem duchowej i estetycznej siły, jaka otaczała wszystkich przybyłych na koncert. To nie było jednak wszystko, czym zostaliśmy obdarowani w ostatni piątek września 2017 r. Druga część koncertu była nie mniej przejmująca.
Thomas Emanuel Cornelius jest jednym z najbardziej wszechstronnych muzyków swojego pokolenia. Urodził się w Niemczech w 1986 r. Jako wybitny instrumentalista (organy, fortepian, klawesyn) gra jako solista i dużych orkiestrach symfonicznych. Trasy koncertowe jako organisty prowadziły go do największych katedr w Europie oraz w USA i na Dalekim Wschodzie. Regularnie pracuje także nad filmem i telewizją (m.in. ARD, ZDF, arte) jako kompozytor, aranżer lub trener dla aktorów. Blisko zaprzyjaźniony z Dolnośląskim Festiwalem Muzycznym. Obecnie najczęściej koncertuje w Hamburgu z NDR Elbphilharmonie Orchester. Komponuje dla wielu zespołów i instytucji, w tym dla Dolnośląskiego Festiwalu Muzycznego i dla Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. W roli kompozytora i organisty wystąpił już rok temu w Bardzie, co relacjonowaliśmy w naszym portalu. W tym roku usłyszeliśmy nowe dzieło Thomasa Corneliusa. Utwór usłyszeliśmy w wykonaniu wspomnianego już Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”, a ściślej orkiestry i chóru wraz z wokalistami: Małgorzatą Rodek – sopran, Magdaleną Cornelius – alt, Michałem Borkowskim – tenor i Makarym Pihurą – bas. To była światowa prapremiera „Lux Aeterna” – kompozycji stanowiącej fenomenalną esencję brzmień instrumentów i ludzkiego głosu. Obie sfery, zwielokrotnione synergią chórzystów oraz skalą rozwiniętą przez solistów, a także instrumentalnym oceanarium, zlały się w jeden strumień duchowego i artystycznego światła. Misternie utkane akustyczne cząstki spajały się w jedną genialną tkankę, która – nieco jak ludzka egzystencja: niejednobarwnie i sinusoidalnie – stopniowo tworzy czytelny obraz. Już sam tytuł dzieła, które wokaliści, chórzyści i wirtuozi wykonali pod dyrekcją kompozytora, kieruje myśli i uczucia w kierunku tego, co najprawdziwsze, najcenniejsze, najpiękniejsze i wieczne. Przesłanie brzmień zamieniało się w rodzaj światła – słyszalnego i jednocześnie doświadczanego wewnętrznie. Fragment tego arcydzieła (słowo „arcydzieło” nie jest tu przesadą) na poniższym „wycinku” video, jest jedynie namiastką ładunku wrażeń i emocji, jakie przebiegały i elektryzowały bardzo liczną publiczność zgromadzą w Bazylice.
Organizatorzy informowali, że koncert w wersji audio był rejestrowany, zatem wkrótce zapewne będziemy mogli usłyszeć całość programu. Publiczność z szacunkiem odnosiła się do tego, iż stała się częścią audycji, bo oklaski – bardzo rzęsiste – pojawiły się dopiero po wyczerpaniu całego zaplanowanego repertuaru. Program ten, po raz kolejny już, spełniony w Bardzie, czyni to miasto już nie tylko kulturalną stolicą Ziemi Ząbkowickiej, ale wprowadza je do wysokiej ligi regionalnej, jeśli chodzi o kulturę. Zarówno na wstępie, jak i na zakończenie głos zabierał burmistrz Krzysztof Żegański, jak i kustosz bardzkiej bazyliki ojciec proboszcz Mirosław Grakowicz. Szczęśliwie współpraca obu reprezentowanych tak instytucji służy kształtowaniu wizerunku Barda, jako miejsca artystycznych przeżyć. Przede wszystkim jednak dotychczasowe wydarzenia (relacjonowane przez nasz portal), jak i planowane, świadczą o tym, że obecność w przestrzeni kultury wymaga wysiłku, ale też przynosi dobre owoce.