Nie ma w Polsce miasta, w którym oświetlenie uliczne działałoby bez zarzutu. Ząbkowice są miastem, gdzie pod tym względem nie powinno być źle.
Obecne władze samorządowe kontynuują zasadę z poprzedniej kadencji, w myśl której przy odnawianiu ciągów ulicznych w obrębie miasta, projektuje się i montuje nowe latarnie uliczne. Przykładem są ulice T. Kościuszki czy Grunwaldzka. Widać też nowe oświetlenie w rewitalizowanym Parku im. Sybiraków (o czym już pisaliśmy), a już wiadomo, że będzie wymieniane oświetlenie uliczne w Rynku. Udało się też w obecnej kadencji zamontować w wielu miejscach lampy solarne. W tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. Kontrowersje bowiem budzi rodzaj światła w montowanych ostatnio latarniach ulicznych. Dotąd zawsze było to światło żółte i „ciepłe”, a obecnie przyjęto regułę światła białego i „zimnego”. To drugie w oświetlaniu ciągów jezdnych, ale i ciągów pieszych w innych miastach jest stosowane bardzo rzadko, ale – jak w rozmowie z nami oświadczył burmistrz Marcin Orzeszek – „to światło jest jaśniejsze i takie będzie montowane”. Zdjęcia, które zamieszczamy poniżej, aby zilustrować różnice opinii w sprawie oświetlenia ulicznego, wykonane zostały w grudniu 2013 r. i styczniu 2014 r, w różnych warunkach meteorologicznych.
W tym miejscu trzeba przypomnieć, że w 2009 roku wymienione zostały prawie wszystkie oprawy oświetlenia ulicznego. Celem operacji było ujednolicenie typu oświetlenia oraz zainstalowanie energooszczędnych rzutników światła. W przypadku modernizacji ulic w obrębie Starego Miasta, ustawiano nowe latarnie wraz z oprawami, co w praktyce oznaczało, że od 2010 r. na terenie Gminy świecą się tylko nowe i oszczędne latarnie uliczne. Ich awaryjność jest zdecydowanie niższa od poprzednich, choć z oczywistych względów, zdarzają się przypadki wymagające reakcji służb energetycznych. Z całą pewnością są jeszcze punkty i ciągi wymagające zainstalowania oświetlenia, ale to odrębna kwestia.
Poważnym problemem Ząbkowic jest zapewnienie zasilania w energię elektryczną. Zapotrzebowanie na prąd systematycznie rośnie, bo rozmaite urządzenia w gospodarstwach domowych oraz siedzibach firm i instytucji wymagają podnoszenia poziomu mocy dostarczanej odbiorcom, a to koliduje z pojemnością sieci przesyłowych. Miasto nie ma również tzw. drugostronnego zasilania, pozwalającego utrzymać stabilność i ciągłość dostawy energii elektrycznej w przypadku gwałtownych skoków poboru mocy (np. zimą – ogrzewanie, latem – klimatyzacje, typowe skoki poboru mocy w określonych porach doby) lub w przypadkach awarii czy uszkodzeń linii przesyłowych. Ma to szczególne znaczenie w odniesieniu do placówek służby zdrowia, zarządzania kryzysowego i innych obiektów użyteczności publicznej. Niektóre z nich dysponują agregatami prądotwórczymi, ale jest to rozwiązanie pozwalające na krótkie wspomaganie. Straty, jakie mogą ponosić przedsiębiorcy (np. handlowcy) w przypadku długotrwałego braku prądu są trudne do policzenia.