W żadnym razie nie jest mi szkoda sił i włożonego czasu w wykonywanie obowiązku, którego się podjęłam. Jako główny cel mojej pracy w samorządzie postawiłam sobie zadanie, aby być dyspozycyjną i interweniować na rzecz mieszkańców, jeśli zajdzie taka potrzeba. Podjęłam się działania dla dobra ogółu mieszkańców gminy i dbałości o przestrzeń miejskiego wypoczynku. Ufam, że mieszkańcy są z mojej pracy zadowoleni i mają poczucie, że będąc radną mówię i myślę w Ich imieniu.
Rozmówczynią portalu ZĄBKOWICE4YOU.PL
jest Danuta Tkaczonek
– radna Rady Miejskiej w Ząbkowicach Śląskich
Żyjemy w czasach wysokiej tolerancji dla przerostu formy nad treścią. Stawiam tę tezę na początku, bo chcę zacząć naszą rozmowę od pytania o to, jak widzisz codzienność ząbkowickiej kultury? To dziedzina bliska Tobie z racji wykształcenia i doświadczenia zawodowego, ale też ze zwyczajnych obserwacji.
Najlepiej uchwycę codzienność ząbkowickiej kultury parafrazując nieco myśl Kazimierza Krzysztofka – po latach publicznego oświecenia nastały lata publicznego ogłupiania. Po ilości organizowanych imprez masowych trudno nie odnieść wrażenia, że Ząbkowice są w stanie permanentnego, dość płytkiego i taniego upojenia.
Zacząłem od pytania o kulturę, bo uważam tę sferę za kluczową dla budowania więzi między ludźmi. A to w przypadku małej społeczności ma przecież kolosalne znaczenie. Wiemy jednak doskonale, że życie składa się z także, a może i bardziej z innych aspektów. Jednym z nich jest praca, a tej w naszym mieście i powiecie nadal jest za mało. Gdzie – Twoim zdaniem – tkwi przeszkoda dla inwestorów zewnętrznych czy też dla lokalnych przedsiębiorców. Od nich przecież zależy to czy będą tworzone nowe stanowiska pracy. W jaki sposób samorząd gminny lub powiatowy, w ogóle czy samorząd…, mogą rozwiązać ten palący problem?
Pierwszą przeszkodą rozwoju gospodarczego gminy i powiatu jest styl zarządzania i sposób działania tychże władz. Władza ta przestała służyć ludziom, zajęła się sama sobą i aktywnością kredytową sprzyjającą nadmiernemu zadłużaniu się, zamiast zwiększaniu dochodów własnych do budżetu oraz tworzeniu miejsc pracy. Gmina Ząbkowice Śląskie zbliżyła się do granicy swojej możliwości zadłużania, prognozowany dług gminy na koniec roku 2014 wynosi 28 mln zł. Nie bez znaczenia w gospodarce lokalnej jest również dostępność i jakość mieszkań komunalnych, poziom usług medycznych, bezpieczeństwo czy możliwość korzystania z transportu publicznego. Nie muszę dodawać, jaki jest tego poziom. Tak więc, tego, czego naprawdę potrzebuje nasza gmina i powiat, to uczciwe powiedzenie mieszkańcom jaka jest sytuacja, sporządzenie programu naprawczego nakierowanego na poprawę stanu budżetu oraz gospodarki lokalnej. Oczywiście niezbędne jest konsekwentne i przemyślane działanie ludzi, którym autentycznie zależy na rozwoju społeczno-gospodarczym.
W parze z bezrobociem idzie zjawisko emigracji, głównie zarobkowej. Z jednej strony to oczywiste, że ludzie chcą układać życie swoje i swoich rodzin tam, gdzie jest gdzie i za co pracować. Drugą stroną medalu jest drenowanie takiego miasta, jak Ząbkowice, z najbardziej energicznych i kreatywnych osób. Co można, a może i trzeba zrobić na poziomie gminy lub powiatu, a może nawet regionu, by młodzi ludzie chcieli wracać po studiach, może nawet po kilku latach pracy na przysłowiowym „zmywaku”, do rodzinnych stron?
Po prostu nie marnujmy czasu. Zmieniajmy świat. Już niebawem będziemy decydować, jaką drogę obrać na najbliższe cztery lata. To ważna decyzja i wielka odpowiedzialność, jaka spoczywa na nas wszystkich. Wszystkie aspekty życia są ważne, ale w ostatecznym rozrachunku to decyzje ludzi zmieniają nasze życie. Dlatego też, jeżeli jeszcze raz damy się oszukać ludziom bez zasad i kręgosłupa, dążącym do władzy i zysków osobistych, ludziom, którzy są skoncentrowani na karierze politycznej, ludziom gotowym w każdej chwili opowiedzieć się za czymkolwiek, co tylko może przynieść im jakąś korzyść i w każdej chwili poświęcać swoich bliźnich i własną cześć, byle tylko się możnym przypodobać – będzie to wyłącznie nasza wina, a ząbkowicka szopka trwać będzie w najlepsze.
Cztery lata pracujesz jako radna w Gminie Ząbkowice. Na ile to doświadczenie potwierdziło lub zanegowało Twoje wyobrażenia o pracy samorządu gminnego?
Zasady funkcjonowania rady miejskiej nie są dowolne. Powinny być w zgodzie z prawem, etyką, uczciwie pojmowanym interesem lokalnym i służyć dobru człowieka. Niestety jest coś dziwnego w ząbkowickim samorządzie. Chcemy grać w grę zwaną „demokracja”, ale boimy się (?) nadać jej zasady. Na przykład: nad praworządnością Rady Miejskiej już trzecią kadencję samorządową czuwa radny, który pomimo posiadanej wiedzy, że prawo zabrania radnym korzystania z mienia gminnego do prowadzenia przez nich działalności gospodarczej (art.24f ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym) naruszył owy przepis, a radni ochronili go przed konsekwencjami naruszenia tego antykorupcyjnego zakazu. To wprost patologiczne. Mogłabym jeszcze mówić o innych sprawach. O tym, że pomieszała się demokracja z „partyjno – kolesiowską władzą”, prawa obywatelskie z obowiązkami i zwykłe chciejstwo z realnymi możliwościami. Mogłabym mówić o tym, że rządzi zasada negatywnej selekcji, tj. kryterium kumoterstwa, a nie kwalifikacji i kompetencji. Mogłabym mówić, że brak jest rzeczywistych konsultacji społecznych w sprawach lokalnej polityki społecznej i gospodarczej, która kształtuje warunki naszego życia oraz dobrobyt i prestiż miasta. Albo o tym, jak szerokim strumieniem płyną pieniądze na budowanie publiczności zamiast społeczności i jak kręci się zabawa zamiast gospodarka. Krótko jednak mówiąc, niczego się nie nauczyliśmy i powtarzamy błędy, które inni mają już dawno za sobą.
Uchodzisz za jednoosobową opozycję w Radzie Miejskiej i przypisuje się Tobie tylko zdolność do krytykowania tego, co popierają pozostali radni. Jak jest w rzeczywistości?
Zacznijmy od tego, że niezależność myślenia, swoboda osądzania spraw publicznych, wolność formułowania opinii jest dla mnie wartością kluczową. Jako radna mam obowiązek oceniać sposób wydatkowania pieniędzy z budżetu gminy. Gdy jestem przekonana, że wydatkowanie tych pieniędzy nie ma nic wspólnego z realizacją budżetu gminnego pod względem celowości, gospodarności i trafności podejmowanych decyzji, stosowania zasady jawności w pracy Rady Miejskiej i urzędników samorządowych, korzystam z prawa do krytyki, a nawet wyrażam stanowczy sprzeciw wobec wszelkich tego przejawów. Niestety, jak podkreślił kiedyś drugi opozycyjny radny – Franciszek Gawęda, w głosowaniach funkcjonuje „walec matematyczny” w postaci głosów w radzie. Bez względu, jakie padają argumenty, koalicyjni radni głosują niejednokrotnie nawet wbrew swoim wewnętrznym przekonaniom. Głosują, wyrażając w danej sprawie czy to stanowisko szefów politycznych, czy Klubów Radnych, do których należą. I ze znanych tylko sobie powodów, nie są w stanie czy też nie chcą się temu przeciwstawić. W tzw. kuluarach nierzadko przyznają, że nie zgadzają się z niektórymi decyzjami, nie czują się też na siłach by sprostać merytorycznej dyskusji. Nie bacząc jednak, że być może ulegają manipulacji lub są wykorzystywani, uciekają się do głosowania zgodnie z ustaloną dyscypliną bądź do naśladowania, jak w danej sprawie głosują inne osoby z tzw. koalicji popierającej burmistrza. Co najwyżej wstrzymują się o głosu, choć to przypadek niezwykle rzadki. Po prostu wygodnie pozbawiają się problemu, wiedząc, że głosowania są bezimienne i stąd też mała szansa, aby potencjalny wyborca wiedział, kto i za czym głosował. Nadto poddaję ocenie istotne sprawy i problemy gminy. Czy nie wymaga co najmniej reprymendy fakt sprzedaż z wolnej ręki 2,5 tony blachy miedzianej pochodzącej z rozbiórki dachu Ratusza w cenie 5,29 zł z 1 kg, podczas gdy w skupie była warta co najmniej 21 zł za 1 kg ? Czy nie jest tak samo z odrzuceniem przez Radę Miejską, a w szczególności przez komisję rewizyjną, projektu uchwały dotyczącej kontroli wydatków gminy na płatne ogłoszenia w prasie i na portalach internetowych na potrzeby Urzędu Miejskiego? Czy nie można sprawdzić przestrzegania procedur przetargowych związanych z wydatkami na te zadania, w sytuacji gdy lokalne media w swoich publikacjach wykazują uzasadnione wątpliwości pod względem celowości i gospodarności dysponowania środkami publicznymi, a także obiektywizmu przy podejmowaniu decyzji w tej sprawie? Także, gdy zauważają, iż tegoroczny przetarg na te zadania mógł zostać ustawiony? Jak nie mieć wątpliwosci w przypadku odrzucenia projektu uchwały w sprawie kontroli Urzędu w zakresie gospodarowania zasobem mieszkaniowym gminy w sytuacji, gdy są skargi ustne i podejrzenia mieszkańców co do sposobu przydzielania mieszkań?
Skoro rozmawiamy o tym, co niepokoi Ciebie, jeśli chodzi o stan Gminy, to proszę o ocenę dorobku ząbkowickiego samorządu jeśli chodzi o inwestycje. Jest ich – tak obiektywnie rzecz ujmując – bardzo dużo… To chyba dobrze? Mamy nowe ulice, place zabaw i będziemy jeszcze mieć skatepark i kryty basen…
Owszem, dostrzegam wiele zachodzących w gminie zmian. Jednak fakt samego wykonania inwestycji poprawiających jakość życia nie oznacza jedynego obrazu rzeczywistości. Jak wspomniałeś na początku naszej rozmowy, rzeczywistość składa się z wielu elementów i okoliczności, a te mówią, że wbrew rozdętej do granic możliwości propagandzie, w gminie nie dzieje się najlepiej. Nierealistyczny optymizm w planowaniu budżetu (szczególnie dotyczy to szacowanych dochodów ze sprzedaży majątku gminy) prowadzi do negatywnych zjawisk. W konsekwencji okazuje się, że ostateczne koszty planowanych zadań są dużo większe od tych, które zakładano na początku, a czas przewidziany na realizację wszystkich zadań inwestycyjnych ledwo wystarczył na ukończenie tylko niektórych planowanych działań (w 2012 roku wykonano 70% planowanych inwestycji, w 2013 roku 65%). Nie wspominając już o tym, że wykonano te zadania w rozpaczliwym pośpiechu, aby wykazać się jakimikolwiek osiągnięciami i nie bacząc na celowość i sens wielu projektów. Nie wspomnę już o jakości wykonywanych prac i ich estetyce. Z całym więc szacunkiem do tych osiągnięć, ale to zdecydowanie za mało, żeby mówić, że nasza gmina dobrze się rozwija się, a już na pewno, że żywotne potrzeby mieszkańców są zaspokajane.
Sporo czasu, energii i środków przeznaczasz na kontakt z wyborcami. Niewielu radnych w skali całego Powiatu Ząbkowickiego korzysta w tym celu z internetu nie tylko w okolicy wyborów, a już zupełnie nikt nie wydaje własnej gazetki. Nie wspomnę o systematycznych dyżurach w biurze Rady Miejskiej. Nie masz jako radna poczucia, że skoro tylu radnych pełni swój mandat przez kilka kadencji bez tych działań, to może szkoda sił i czasu na tego typu aktywność?
Dziękuję za to wyróżnienie. W żadnym razie nie jest mi szkoda sił i włożonego czasu w wykonywanie obowiązku, którego się podjęłam. Jako główny cel mojej pracy w samorządzie postawiłam sobie zadanie, aby być dyspozycyjną i interweniować na rzecz mieszkańców, jeśli zajdzie taka potrzeba. Podjęłam się działania dla dobra ogółu mieszkańców gminy i dbałości o przestrzeń miejskiego wypoczynku. Ufam, że mieszkańcy są z mojej pracy zadowoleni i mają poczucie, że będąc radną mówię i myślę w Ich imieniu. Wydawany przeze mnie i redagowany społecznie bezpłatny miesięcznik „Głos ad vocem” nie tylko relacjonuje z różnej perspektywy i w rozmaitych kontekstach życie ząbkowickiej gminy, ale jednocześnie jest głosem w debacie publicznej łączącym informacje i refleksje o ważnych – zdaniem autorów tekstów – wydarzeniach wokół nas. Dla wielu osób „Głos ad vocem” stał się stałym źródłem informacji. I dla wielu z nich pismo stało się punktem odniesienia.
Nie masz wrażenia, że samorządowcy bardzo ulegli tendencjom, jakie wykazują politycy z najwyższych sfer? Mam na myśli jakieś mniej lub bardziej świadome przekonanie o nieomylności i byciu niezastąpionym. Może coś z tego, o czym rozmawialiśmy na początku, czyli „przerost formy nad treścią” sprawia, że poświęca się dużo czasu i publicznych środków na autopromocję, zamiast na faktyczny dialog ze społeczeństwem… Samo pojęcie „samorząd” coraz mniej – jak się zdaje – znaczy udział obywateli w decydowaniu o wspólnych sprawach, a coraz bardziej oznacza jakąś grupkę wzajemnego poparcia… Mówię to z bólem, ale też z nadzieją, iż może widzisz to inaczej…
Rzeczywiście, wiele o tym świadczy. Wręcz dramatem jest, gdy okazuje się, że ludzie, którym powierzyliśmy stanowiska w samorządzie naśladują miernoty i próbują przy tym przetrącić nam kręgosłupy moralne. To się zmieni, bo musi się zmienić. Nie zmarnujmy tylko tego czasu.
Rozmawiał: Krzysztof Kotowicz
Bardzo pozytywna i szczera wypowiedź, która w skrócie podsumowała ogólnie stan faktyczny i cele do realizacji, działań przyszłych władz, brawo.