Ponad 35 lat temu byłem studentem WSP w Opolu i jedne z zajęć, prowadził, uwielbiany przez wszystkich, dziekan wydziału mat.-fiz.-chem. Podczas jednej z przerw, rozgorzała dyskusja o poziomie absolwentów różnych uczelni. Pamiętam, uspokajające słowa naszego guru, o tym, że „można spotkać głupka po UJ-ocie i geniusza po WSRol-u”. Tego pierwszego nie trzeba rozwijać, a drugi to poprzednik Akademii Przyrodniczej, bo podobno rolnictwo źle się kojarzy. Choć żywi i broni.
Przypomniało mi się to podczas czytania i słuchania tego, co spowodował, bo nie wierzę, że sprowokował jeden z najbardziej radykalnych, byłych już posłów pewnego Ruchu. W dodatku ten światły, bez wątpienia umysł, jest bioetykiem i filozofem, absolwentem KUL. Medialną wojnę wywołała opinia, delikatnie mówiąc, aprobująca związki kazirodcze. Chociaż opinia jest nie do zweryfikowania, bo tekst się „zapodział” to profesor z ogromnym zaangażowaniem i wielkim pośpiechu prostuje swój, wydawałoby się, wpis o jednoznacznym charakterze. Sprawa jest bez wątpienia poważna. Wszyscy, bez wyjątku uprawiający politykę potępili pana profesora, a macierzysty Ruch usunął go ze swoich szeregów. Na szczęście jest inna profesorka, Magdalena Środa (etyk), na którą może liczyć każdy kto ma delikatnie mówiąc poglądy inne od doktrynalnych. I bardzo dobrze bo każdy ma takiego obrońcę na jakiego zasługuje. Pan profesor ma prawo wygłaszać dowolne opinie, bo żyjemy w wolnym kraju. Nikt się nie musi z nim zgadzać, ale tylko czekać żeby zamiast meritum obrońcy poglądów uczonego zajęli się tzw. okolicznościami. Podrzucam z dobrej, nie przymuszonej woli.
Wpis na blogu profesora zatytułowany jest „Loose blues JH zapiski nieodpowiedzialne”. Serio. Już „na gorąco”, w tym samym miejscu profesor zarzeka się, że absolutnie źle został zrozumiany, a w swoim tłumaczeniu skupia się bardzo poważnie i intensywnie na tym, że „w stolicy, gdzie bawi”, nie mógł znaleźć komputera z „polskimi znakami”. To też serio. I co najważniejsze. Stwierdza, w ostatnim punkcie swojego tłumaczenia, że „Nie jestem za legalizacja zwiazkow kazirodczych” (tekst oryginalny, bez polskich znaków bo pan profesor nie znalazł).A najbardziej mnie przeraża, „na wyrost” informacja zaczerpnięta z notki biograficznej bohatera: „Urodził się w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Jest synem Stanisława Hartmana i krewnym rabina Izaaka Kramsztyka.” Boję się, żeby jakiemuś innemu światłemu, mniej lub bardziej umysłowi, nie przyszło do głowy analizować problem pana profesora przez taki pryzmat. Niestety, w Polsce to jeszcze bywa „modne”.
Oczywiście, pan profesor otrzymał swój tytuł za osiągnięcia naukowe, a profesor nie może być głupkiem, bo inaczej by nie otrzymałby tytułu… Natomiast polecam w celu edukacyjnym przypomnienie sobie czym jest etyka. Chociażby ze strony http://portalwiedzy.onet.pl/21735,,,,etyka,haslo.html czy jakiejś innej, byle nie redagowanej przez jakiegoś, mimo wszystko…