Łatwo jest ganić tego czy innego burmistrza za błędy faktyczne i domniemane, nie jest wielkim trudem obarczone robienie wideł z igieł, gdy się jest poszukiwaczem dziury w całym. Wiem o tym dobrze…. Nawet aż za dobrze! Nie chcę przez to powiedzieć, że krytyka osób sprawujących mandat publiczny w gminie (burmistrza, radnych i innych osób sprawujących rozmaite urzędy) nie jest uprawniona i zasadna. Wielka jednak szkoda, że – choćby pod wpływem kalendarza wyborczego – nikt nie otwiera debaty o tym, jak wyobrażamy sobie Ząbkowice Śląskie w perspektywie sięgającej przynajmniej okresu, w jakim dorosłość osiągną dzieci, które są dzisiaj w przedszkolach czy młodszych klasach szkół podstawowych.
Powyższe zdania pochodzą z najnowszego wpisu Krzysztofa Kotowicza na jego prowadzonym już niespełna 10 lat blogu. W opublikowanym pod datą 05.08.2014 podzielił się spostrzeżeniami związanymi z przyszłością Ząbkowic.
O obecnych absolwentach szkół średnich wiemy, że w zdecydowanej większości opuszczają swoje rodzinne strony, o gimnazjalistach wiemy, iż planują (zbyt często) edukację maturalną czy zawodową poza gminą czy powiatem swego zamieszkania. Ich starsi koledzy i koleżanki, częstokroć członkowie rodzin lub znajomi, już wyemigrowali nie tylko z Ziemi Ząbkowickiej, nie tylko z Dolnego Śląska, ale nawet i z Polski! Nie chcę postawić tezy, że „już ich nieodwracalnie straciliśmy”, ale nie jestem – jak sądzę – odosobniony w przeświadczeniu, że ich powrót tutaj jest wielce wątpliwy. Jak zatem sprawić, co zrobić, czym zadziałać, aby fatalna w dalekosiężnych skutkach migracja edukacyjna i zarobkowa nie wyludniła Ząbkowic do tego stopnia, że staniemy się małym miasteczkiem, do którego wpada się na urodziny, przyjeżdża się na pogrzeb i zagląda na groby. Nie przekonuje mnie teoria, że Ząbkowice mogą być centrum imprezowym czy miejscem tanich zakupów, i że to miałoby stanowić dźwignię rozwoju lokalnej wspólnoty. Ząbkowice to nie Imprezowice.
A jakie są Państwa opinie w poruszonych tu kwestiach – zapraszamy do pisania na naszym forum.