Życie ostatnio nieźle daje nam w kość, brak kasy, czasu, a nawet wody. Kolejne dzwony powalają na kolana, ale w tych wszystkich rozterkach są te chwile przy ognisku, z końmi za plecami, we mgle wspomnień.
Zatem: Dziaunio jak każden tradycyjny rolnik posiadał za stodoło wychodek. Nie różnił się on wielce od innych wygódek w okolicy poza wystrojem wewnętrznym. Wszystkie normalne ludzie w tych drewnianych sraczach posiadali tzw tapety plakatowe. Oczywiście Dziadunio też, ino tak jakby z innej bajki. Dziadunia Boziuchna obdarzyła była synami: Heniutkiem i Antosiem, ciekawskie to gady były. Włazili wszędzie, nawet tam gdzie nie powinni. Razu pewnego te skurczybyki postanowili zwiedzić okoliczne szalety gospodarzy. Jakież było ich zdziwienie a także i radość wielka gdy odkryli, że prawie we wszystkich tych ulach do srania oprócz widoku na góry (bo każden jeden tak ustawiony był żeby przez to skrupulatnie wycięte we drzwiach serce, widać było te najpiękniejszą cześć krajobrazu), wewnątrz panuje golizna. Na wszystkich tapetach cycki, cycki, cycki. Aż się chłopaki oślinili i jakby częściej za potrzebą nawet bez potrzeby do sąsiadowej komórki biegali bo ino Dziadunio dziwolongiem był, hobbystą gołębi, zatem w ichniowym kibelku zamiast dup gołych i cyców jak arbuzy ino te pierzaste zasrańce wisiały. Bo Dziadunio twierdził, że golizny w formie krowich dojków na gospodarstwie wystarczy.
Niestety sąsiad skur***syn chłopaków wykawkał, że mu podsrywują i plakaty macajo. Wziął był kłudkę w p**du założył i g**no z golizny. Nasze czorty jednak sprytne byli, złośliwe nawet ale kreatywne. Dziadunio na swoje nieszczęście kiedyś im pokazał gdzie szukać i wydobywać trotyl. Na tyle też nierozważny był, że im wiedzę niezbędną w tej materii wyjaśnił. Zatem Heniu z nabojów powojennych co je pod torami magazynował, prochu nazbierał, Antoni kabelków poszukał, prądnica sama w ręce wpadła (więcej nie wiem, bo mi zdradzić szczegółów frajery nie chcieli, co by się w internecie nie rozszerzył ten proceder u młodzieży).
Summa summarum coś nie pykło chłopakom przy tej akcji przeciwko sąsiadowi, bo zamiast sracz efektywnie wybuchnąć, ino się zapalił. Te g**na, te papiery i te cycki tydzień cały się jarały, a smrodu na całą wieś tym tyle naprodukowali, że do porzygania. Z racji tego, że Heniutek najstarszy z braci był, to od Dziadunia za te operację taki wp****ol wodzami skórkowanymi na gołą dupę dostał, że ino Boga prosił, co by opuchlizna zeszła i za karę jeszcze gołębiami jebaniusimi przez miesiąc musiał się opiekować.
Eliza Grzeszczuk / „ELAJZA”