19 października obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Duchownych Niezłomnych. W 2018 roku Sejm uchwalił ustawę ustanawiającą ten dzień jako święto państwowe uchwalone w hołdzie „bohaterom, niezłomnym obrońcom wiary i niepodległej Polski”. Na datę ich upamiętnienia wybrano właśnie 19 października – tego dnia w 1984 roku funkcjonariusze SB uprowadzili księdza Jerzego Popiełuszkę, którego później okrutnie torturowali i zamordowali.
Chciałbym poruszyć – choćby przyczynkowo – temat stosunku władz komunistycznych do Kościoła katolickiego na terenie Ziemi Kłodzkiej w pierwszych latach po zakończeniu wojny. W szczególności zaś celem tego opracowania jest przedstawienie postaci księży katolickich, którzy przybywając na teren kłodzki z różnych obszarów Polski, a w większości z archidiecezji lwowskiej, podejmowali trud pracy duszpasterskiej wśród napływowej ludności.
Od samego początku stali się oni obiektem ataku ze strony nowotworzonego reżimu komunistycznego. Z racji braku kompleksowych opracowań naukowych oraz niezbyt licznych źródeł o charakterze regionalnym dotyczącym tej tematyki, artykuł ma charakter wstępu do dyskusji oraz dalszych poszukiwań. Zakres czasowy natomiast obejmuje lata 1945-1949, skupiając się gównie na okresie pierwszych lat powojennych i eksponuje zagadnienie współpracy księży kłodzkich z działającym na tym terenie powojennym podziemiem niepodległościowym, a w szczególności kłodzkim rejonem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, jak również legalnej opozycji organizowanej w ramach PSL.

Organizacja Kościoła na ziemiach zachodnich rozpoczęła się 15 sierpnia 1945 r., kiedy to kard. Hlond wręczył w Poznaniu dekrety nominacyjne nowym administratorom pięciu nowych diecezji. Administratorzy przystąpili niezwłocznie do obsadzania nowych stanowisk w kuriach, dekanatach i parafiach. Już w 1946 r. cała polska organizacja kościelna na ziemiach zachodnich byłą ukonstytuowana. Duchowieństwo z biskupstwa lwowskiego, pińskiego i wileńskiego zasiliło Kościół w nowych prowincjach[1].
W momencie dojścia do władzy komuniści byli zmuszeni uznać istnienie Kościoła katolickiego jako samodzielnej instytucji religijnej. Od samego początku instalowania się aparatu komunistycznego w Polsce, władze nastawione były na walkę z Kościołem. Jednakże świadomość wpływów Kościoła w polskim społeczeństwie zmuszała ich do działań oględnych i stopniowych.
Metody walki komunistów i rządu PRL z Kościołem w Polsce można podzielić na kilka odrębnych kierunków działań: 1. Oddzielenie państwa od Kościoła; 2. Tworzenie barier między społeczeństwem a Kościołem; 3. Anarchizowanie i deprawowanie kleru, zwłaszcza przez antagonizowanie niższego duchowieństwa z hierarchią; 4. Separowanie Episkopatu Polski od Stolicy Apostolskiej[2]. W związku z realizacją tych zamierzeń władze państwowe zaczęły wydawać akty prawne, które wyraźnie sygnalizowały wolę realizowania przez komunistów idei rozdziału Kościoła od państwa, czyli miały oznaczać wyeliminowanie wpływów Kościoła i pierwiastków religijnych z życia publiczne i nadanie państwu charakteru ateistycznego. M.in. w dekrecie o aktach stanu cywilnego wprowadzono śluby cywilne i możliwość sądowego rozwiązania małżeństwa. A także próbowano zastąpić chrzest i pogrzeb poprzez rejestrację urodzin połączona z nadaniem imienia także pogrzeb bez kapłana. Zniesiono rubrykę „wyznanie” w księgach ludności i czynności meldunkowych. Wprowadzono dekret o wolności sumienia i wyznania, który stanowił przesłankę laicyzacji prawa karnego. W postępowaniu cywilnym i karnym w miejsce dotychczasowej przysięgi o charakterze religijnym wprowadzono przysięgę o charakterze świeckim. Dotyczyło to również przysięgi wojskowej. Zakazano organizowania zgromadzeń religijnych do celów pozareligijnych[3].
Generalnie należy stwierdzić, że w pierwszych latach Polski Ludowej, między władzami partyjno-rządowymi a Kościołem nie doszło do otwartego konfliktu. Polityka władz była zmienna, ale w porównaniu z późniejszym okresem względnie liberalna. Zaostrzenie kursu antykościelnego zaczęło się zaznaczać już przed wyborami wyznaczonymi na 19 stycznia 1947 r. Wtedy to na dużą skalę rozwinięto agitację oraz terror. Po wyborach, które Kościół jasno określał jako sfałszowane, zaczęto krok po kroku ingerować w autonomię kościelną. Mianowano bez uzgodnienia z ordynariuszami kapelanów wojskowych, konfiskowano kościelne drukarnie, utrudniano katechetą nauczanie religii w szkołach. W szkołach zawodowych zmniejszono ilość godzin religii. Dyskryminowano katechetów zatrudniając ich na gorszych warunkach niż nauczycieli. Za pomocą pogróżek i szykan prowadzono akcję zastraszania rodziców, by zniechęcić ich do posyłania dzieci do szkół kościelnych i ogólnie ograniczano na różne sposoby działalność młodzieżowych stowarzyszeń wyznaniowych[4].
Jeszcze ostrzejszy kurs władze państwowe przybrały w następnych latach. Tworzono liczne organizacje komunizujących, tzw. „księży patriotów”, zmuszając szantażem i groźbą wstępowanie do nich. Opornych zawieszano w pracy katechetycznej lub przenoszono. Skonfiskowano mienie organizacji „Caritas”. Likwidowano wydawnictwa i tytuły prasowe. Mimo podpisania w 1950 r. już pod jurysdykcją Prymasa Stefana Wyszyńskiego „Porozumienia między państwem a Kościołem”, działania zmierzające do zdegradowania roli władzy duchownej nie ustawały, a wręcz przybierały na sile. Sprawą najbardziej zapalną okazała się administracja kościelna na Ziemiach Zachodnich. Liczne były metody nękania hierarchii kościelnej, wywierania nacisków, kompromitowania w oczach społeczeństwa. Przeprowadzano sfingowane procesy księży oraz biskupów. Wielu księży znalazło się pod nadzorem milicji, było skazanych i więzionych, jak również pozbawianych życia. Propagandowe preteksty do szykanowania i ograniczania swobody były wszędzie podobne – oskarżenie o współprace z imperialistami, z obcym wywiadem, defraudację walut itp.
Całością działań administracyjnych przeciw Kościołowi kierował nowo utworzony Urząd ds. Wyznań, który był nieformalną przybudówką Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego do walki z Kościołem. Ogólnie poprzez swoje działania represyjne wobec Kościoła w Polsce w latach 1945 – 1953 władza komunistyczna doprowadziła do: pozbawienia życia 37 księży, zesłania 350, uwięzienia 700 kapłanów, wypędzenia 500, zamordowania 54 zakonników, po kilkuset zakonników było zesłanych czy wypędzonych z kraju[5].
Pierwsi polscy księża trafiają na Ziemie Kłodzka już latem 1945. W dużej mierze pochodzą oni z archidiecezji lwowskiej. Jeden pionierów duszpasterstwa na tym terenie tak opisuje te pierwsze dni: Przybyłem tu w sierpniu 1945 r. Praca niełatwa i ponad siły. Polacy dowiedziawszy się, że jest jeden ksiądz polski w Kłodzku, a drugi w Polanicy, zasypywali prośbami: Prosimy przyjechać, wyspowiadać nas i nasze dzieci, bo już dawno nie mieliśmy okazji załatwić z Bogiem naszych rachunków… Prosimy przyjechać, ochrzcić nasze dzieci…Prosimy przyjechać, bo młode pary czekają na błogosławieństwo polskiego kapłana… A pogrzeby? Przecież nie chcemy, by nas chowano w niepoświęconej ziemi i bez kapłana! A jakie prośby o naukę religii dla dzieci! Szpitale często wołały kapłana na prośbę chorych. Na ile części trzeba by się podzielić, by wszystkim usłużyć? My obaj polscy księża nie mieliśmy po prostu czasu ani jeść, ani spać[6].
Odnosząc się do postaw kapłanów wobec nowotworzonej na Ziemi Kłodzkiej instytucji władzy komunistycznej, można stwierdzić, iż wielu księży miało stosunek nieprzychylny i wypowiadało się negatywnie o komunizmie, przestrzegało też przed wstępowaniem do organizacji komunistycznych, zwłaszcza młodzież. Duchowni byli też negatywnie nastawieni do prowadzonej przez komunistów polityki wobec wsi. Władze obawiały się ich wpływu na ludność, zwłaszcza chłopów przywiązanych do tradycji. Starosta bystrzycki w sprawozdaniu za drugi kwartał 1948 r. pisze: Ludność tut. Powiatu przeważnie katolicka znajduje się na tut. terenie pod wpływem duchowieństwa. Duchowieństwo zaś nie ogranicza się tylko w nauczaniu prawd wiary, ale bardzo często ambony służą im jako parawan do wygłaszania mów przeciwko partią politycznym starając się zjednać jak najwięcej młodzieży i wciągnąć do stowarzyszeń religijnych[7].
Za szczególnie wrogo ustosunkowanych do władz uznawano księży z Bystrzycy, Gorzanowa, Jaszkowej Dolnej, Ścinawki Średniej (Ks. Deja), Kłodzka, Kudowy i Nowej Rudy. Szef UB, Świderski, na posiedzeniach partyjnych, wskazywał 6 księży, prowadzących w Kłodzku, Kudowie i Nowej Rudzie, działalność którą określił jako „wrogą”. Informował również, że w kłodzkim Liceum Pedagogicznym istnieje „głęboko zakonspirowana” sodalicja mariańska. Jej członkowie przenikają do ZMP i innych organizacji młodzieżowych i tam działają w duchu antykomunistycznym. Natomiast w gminie Jaszkowa Dolna sodalicja mariańska miał liczyć 600 – 700 członkiń[8].
Uważnie analizowano wygłaszane przez duchownych kazania. Ich treść poznawano za pośrednictwem informacji przekazanych przez zwerbowanych wśród wiernych konfidentów. Oto jeden z przykładów takiego donosu: Ks. Kulpa[9] w Bystrzycy oświadczył na kazaniu […] dziś dużo się mówi, że nie walczymy z kościołem, a w rzeczywistości jest inaczej, ponieważ kościół nasz mówi prawdę w oczy, to zarzuca mu się politykowanie, a taki kapłan, który mówi prawdę, to wędruje do więzienia. Zaprawdę powiadam wam, będą jeszcze gorsze chwile dla Kościoła, bo nawet dzieci wasze zapominają już o religii, a gdy kapłan da naganę dziecku, to niektórzy mu chcą za to proces wytoczyć o maltretowanie dzieci w szkole[10].

Od 1949 r. represje wobec Kościoła znacznie się nasiliły. Jeden z prominentnych działaczy KP PZPR w Kłodzku, Bartosz referował, iż po likwidacji polskiego podziemia niepodległościowego przeciwnikiem partii jest teraz duchowieństwo katolickie.
Mówił, że na terenie powiatu pojawiła się cała masa księży i zakonników z całej Polski robiących rozkładową robotę[11]. Metodami walki władzy z Kościołem, prowadzonej na Ziemi Kłodzkiej były – jak i w całym kraju – inwigilacja i represje (z wypadkami aresztowań włącznie, vide sprawa ks. Śmietany z Bystrzycy Kłodzkiej, o czym pisałem już wcześniej), utrudnianie działalności poprzez likwidację charytatywnych i środowiskowych organizacji katolickich, ograniczanie procesji i pielgrzymek.
W życiu publicznym pojawiła się prymitywna propaganda antykościelna, szczególnie w szkołach, a jaj głównym motorem były komunistyczne przybudówki młodzieżowe tj. ZMP. Przykładowo w Kłodzku doszło do manifestacyjnego zdejmowania krzyży i bezczeszczenia, inspirowanego przez aktywistę ZMP (ukaranego zresztą później za to za prowokowanie reszty młodzieży).
Władze uderzały też we wspólnoty zakonne zwłaszcza żeńskie[12]. W 1949 r. na terenie Ziemi Kłodzkiej funkcjonowało 35 kościołów w 28 parafiach. Posługę pełniło 45 księży w tym 4 autochtonów. 5 księży prowadziło katechizację. Ponadto Kościół był w posiadaniu 111 ha gruntów, żłobka w Polanicy oraz Małego Seminarium w Dusznikach-Zdroju. Jeżeli chodzi o stan zakonny, służbę pełniło 289 zakonnic i zakonników, w tym 81 autochtonów. W organizacjach przykościelnych zaangażowane było ponad 1200 osób (Sodalicja, K.S.M., Żywy Różaniec, Caritas)[13].
Po 1949 r. wielu księży opuściło teren Ziemi Kłodzkiej, szczególnie tych, których nieprzychylnie ustosunkowana do aparatu komunistycznego. Zwłaszcza, iż po praktycznie całkowitej likwidacji podziemia niepodległościowego, a w szczególności kłodzkiego rejonu WiN, w toku prowadzonych śledztw okazywało się, że jego członkowie w większości współpracowali z księżmi katolickimi.
W zeznaniach padały konkretne nazwiska kapłanów. Było to impulsem do podjęcia działań represyjnych wobec tych duchownych. Działania te podejmowane były w szczególności przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa, który posiadał w tym celu specjalnie wydzielony referat V.
Grzegorz Palko Kłodzko 19 listopada 2021