Gościem Ząbkowic była w ubiegłym tygodniu sybiraczka, poetka i działaczka polonijna Pani Karolina Jurecka. Spotkanie z nią odbyło się w Bibliotece Publicznej im. Księgi Henrykowskiej w Ratuszu.
Goszcząca w Ząbkowicach Pani Karolina opowiadała o tragicznych a zarazem niezwykle ciekawych losach swojej rodziny. Przekazała dla ząbkowickiej książnicy pamiątki z okresu dzieciństwa, z czasów deportacji do Kazachstanu. Są wśród nich osobisty pamiętnik pisany od 1947 r., listy prywatne z czasów powojennych, pamiątki po krewnych uwięzionych w Starobielsku (w tym po stryju, który został zamordowany przez Sowietów w Katyniu), wycinki z gazet dotyczące jej rodziny oraz swoje książki. Ofiarowała również darowiznę pieniężną na rzecz zakupu przez Bibliotekę wartościowych książek. Obecny na spotkaniu burmistrz Marcin Orzeszek wręczył Pani Karolinie wizerunek Krzywej Wieży i podziękował za przybycie oraz za spotkanie z mieszkańcami. Dzięki pomocy Jerzego Organiściaka Pani Karolina Jurecka wraz córką odwiedziła także Opolnicę, gdzie jej matka i dziadkowie zostali przesiedleni po wojnie oraz Bardo, gdzie są pochowani.
Jak w rozmowie z nami powiedział Jerzy Organiściak: >> Zuzanna Bilińska, czyli mama Pani Jureckiej i jej dziadkowie mieszkali w Opolnicy pod numerem 32. Przyczyną zgonu mamy w 1953 r. było zatrucie grzybami do jakiego doszło wśród wielu mieszkańców tego terenu po wielkiej awarii fabryki chemicznej w Złotym Stoku, kiedy do powietrza przeniknął arsen, który potem spadł m.in. na zbierane w lasach grzyby. << Wg relacji przedstawionej przez Panią Karolinę, od czasu rozdzielenia jej od mamy na Syberii w 1940 r., nigdy się już z nią nie widziała, tak resztą jak pozostałe dzieci z jej sześciorga rodzeństwa. W sowieckim kołchozie umiera jej siostra i dwóch braci. Innemu z braci już podczas transportu do Kazachstanu udało się uciec. Po walce w formacji wojskowej, już po wojnie w Wielkiej Brytanii spotkał się z Karoliną oraz siostrami, które przeżyły całą epopeję. Po uwolnieniu przez Sowietów trzy siostry trafiają do Indii. Matka po wykryciu u niej podczas kontroli granicznej medalu Viritutti Militari męża, który walczył w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r., została aresztowana i skazana na 5-letnie więzienie. Od tego czasu Pani Karolina nigdy już nie zobaczyła swojej mamy. Siostry Bilińskie trafiły do Valivade – polskiego obozu w Indiach. Warunki w tym obozie sprzyjały kultywowaniu polskości i umożliwiano także edukację oraz naukę zawodu. Działały tam nawet takie instytucje, jak straż pożarna czy kościół.
W 1947 r. Karolina miała 14 lat i postanowiła pisać pamiętnik, o którym mowa była na wstępie. Dzienniczek ten trafił z jej starszą siostrą do Stanów Zjednoczonych, bo po odzyskaniu niepodległości przez Indie, starsza siostra wyemigrowała do USA, zaś Karolina z młodszą siostrą trafiły do Anglii, gdzie obie uczyły się w szkole prowadzonej przez siostry zakonne. Karolina podjęła pracę pielęgniarki w Londynie, tam poznała swojego przyszłego męża Mieczysława Jureckiego – polskiego spadochroniarza. Mieli trójkę dzieci, mąż już nie żyje. Dzienniczek znów trafił w ręce Pani Karoliny po półwieczu – po śmierci jej siostry. Wtedy postanowiła go wydać w postaci książkowej. Pani Karolina Jurecka wraz z mężem angażowała się w działalność emigracji na wyspach brytyjskich.
Mimo dramatycznej rozłąki matka i Pani Karolina pisały między sobą listy. Były one przez cały czas znakiem wzajemnej więzi i oczekiwania na spotkanie. Po wojnie Pani Karolina chciała nawet odwiedzić matkę i dziadków na Ziemi Ząbkowickiej, gdzie zostali oni osiedleni w ramach repatriacji. Ówczesne władze komunistyczne w PRL nie pozwoliły jednak na to. Nie było także możliwości przyjechania na pogrzeb mamy. Minęło od tego wydarzenia ponad 60 lat i dopiero teraz córka mogła dotknąć grobu swojej mamy.
Na podstawie relacji udostępnionej przez: UM Ząbkowice Śl. i Jerzego Organiściaka