Kiedy już pierwsza gwiazdka błyśnie i spróbujemy wszystkich potraw jakie znajdą się na stole przychodzi moment, na który czekamy najbardziej, czyli prezenty. Często zanim znajdą się one nawet w fazie pomysłu najpierw spisane lecą w kopercie do Mikołaja.
I nie ukrywajmy, ale to on staje się sponsorem świątecznych niespodzianek. Skoro są listy, to musi być adresat, skoro jest adresat to musi gdzieś mieszkać. Więc gdzie mieszka ten, który jest odpowiedzialny za święta?
Wbrew pozorom z tym miejscem wcale nie jest tam łatwo. W latach 20. ubiegłego wieku fiński redaktor zdradził adres zamieszkania podając wzgórze Korvatunturi, leżące w Laponii. Wg niego, to właśnie tam zamieszkał święty, gdyż wzgórze (nazwa Góra – Ucho) przypomina kształtem ucho i posiada cudowne właściwości nasłuchowe. Dzięki temu można usłyszeć prośby i życzenia dzieci z całego świata. Ponadto i renifery mają lepsze warunki i więcej paszy niż na biegunie północnym. Historia ta spowodowała, że do pobliskiego urzędu pocztowego o niezwykłym kodzie FIN-99999 zaczęły napływać tysiące listów.
Po II wojnie światowej Mikołaja „przeprowadzono”, ponieważ wzgórza znalazły się przy granicy fińsko-rosyjskiej. Od tamtego czasu meldunek wskazuje na stolicę Laponii (części Finlandii) – Rovaniemi. Mieszka tam 58 tys. mieszkańców. Oficjalny adres przedstawia się tak: Santa Claus / Arctic Circle / 96930 Rovaniemi / Finlandia. Mikołaj nie byłby na czasie nie posiadając swojej strony internetowej więc skontaktować się można także tą drogą: www.santaclaus.fi
Istnieją także „zamiejscowe” ośrodki prezentowej centrali. Polska ma swój i tutaj z wielkim zdziwieniem odkrywam, że znajduje się on niewiele ponad 10 km od Ząbkowic Śląskich! Podobno (bo nie sprawdzałam, a na pewno zrobię to za rok!) w Srebrnej Górze od kilku lat działa Biuro Świętego Mikołaja. Miejsce nieprzypadkowe, bo tuż obok znajduje się wieś Mikołajów, być może jest tam rezydencja letnia… (…) Ze względu na szybkość przemieszczania się, Święty ma jeszcze dwa adresy norweskie oraz jeden niemiecki. Nie ma się co dziwić, to światowy biznesmen.
Tak naprawdę w te święta powinien obchodzić nas tylko jeden adres. Tylko jeden jest słuszny, a jego Właściciel (choć to zameldowanie tymczasowe) jest jedynym, prawdziwym Sprawcą świąt. Chodzi mianowicie o maleńką stajenkę, na której miejscu dziś wznosi się potężna świątynia (najdłużej nieprzerwanie działający kościół na świecie). Znajduje się w Betlejem.
Dzisiaj to miejsce wygląda zupełnie inaczej, ale nie traci swojej symboliki. To najsłynniejszy „inkubator” świata, który dzierżawił sam Bóg. Dzięki tym narodzinom dziś dajemy sobie prezenty w święta, bo tak naprawdę solenizant jest jeden, ale jest w każdym z nas… Dlatego najbliższym wręczamy podarunki. Wypatrujemy pierwszej gwiazdy, tak jak idący do Jezusa Królowie z daleka (oni wystartowali już wtedy, a doszli dopiero parę dni później). I świętujemy Jego urodziny, warto o tym pamiętać, bo niezaproszenie solenizanta na Jego własną imprezę, to taki średnio kulturalny pomysł…
Zatem w te święta, zamiast wypatrywać sań z północy, popatrzmy daleko na południe, bo to tam dzieją się cuda. Zaprośmy Solenizanta i przeżyjmy je w atmosferze ciepła i życzliwości, wśród rodziny. A być może któregoś dnia dojedziemy do Betlejem, żeby samemu odwiedzić to miejsce, gdzie narodził się Bóg, tego Wam i sobie życzę.
Natalia Junik / vijolet.blogspot.com VVENA.PL – 12. 2015