Zdecydowanie był to mecz na szczycie, bo przecież jako liderzy podejmowaliśmy wicelidera, który gdyby wygrał miałby ciągle realne szasne na wygranie grupy, natomiast my chcieliśmy ostatecznie udowodnić komu należy się palma pierwszeństwa w grupie B.
Do meczu przystąpiliśmy w minimalnie innym składzie w porównaniu do ostatniego meczu w Oławie. Zamiast Marcina Biedronia (choroba) zagrał Marcin Kot, który wrócił po przerwie (zajęcia w szkole) oraz do składu powrócił po chorobie nasz środkowy Łukasz Sołtysik. Dodatkowo motywował nas fakt przegranego sparingu z Oławą, po którym chcieliśmy się pokazać z dużo lepszej strony naszym kibicom i sami sobie udowodnić, że nasza gra, ale również atmosfera i sportowa amibicja jest zupełnia inna niż ta z czwartkowego sparingu. Nasza meczowa dwunastka wyglądała więc następująco: Stryczniewicz (kapitan), Nowak, Balas, Pruchniewski, Pacioch, Kot T, Budziński (libero) oraz Chmielowiec, Kot M, Sołtysik, Świgoń, Byczek (libero).
Set 1: Zaczął się bardzo dobrze i od początku uciekliśmy na kilka punktów. U naszych rywali widać było od początku mocne zacięcie i sporą motywację do gry, dlatego tym bardziej ważne było dobre rozpoczęcie meczu. Prowadzenie 4:1 i później 8:4 napawało optymizmem. Było widać zdecydowanie w naszej grze, ale również coś czego brakowało wcześniej, czyli chęć gry, chęć poprawy błędów kolegów i wielka radość z samego przebywania na boisku. Funkcjonowało wszystko, a przy sporej liczbie błędów z zagrywki przyjezdnych mogliśmy spokojnie ugrać seta do końca z wyraźną przewagą. Set skończył się do 17, a na szczególną uwagę zasługują przyjmujący Kot Tomek i Pacioch Dawid, którzy grali pewnie w ataku, zagrywce i przyjęciu, a wtórował im bardzo dobrze nasz bombardier Patryk Pruchniewski.
Set 2: Słowa trenera w przerwie spełniły się w 100%. Przestrzegał nas przed teoretycznie łatwo wygranym setem pierwszym, ale również uczulił nas na dużą liczbę popełnionych błędów w zagrywce rywali. I stało się….Olimpia Kowary zaczęła zagrywać nie popełniając błędów i choć przyjęcie funkcjonowało cały czas bardzo dobrze to jednak kilka błędów w ataku oraz nie potrzebnych błędach dotknięcia siatki w bloku (zbyt agresywnie) oraz dobrej grze w relacji blok-obrona Olimpii to kowarzanie odskoczyli na 2, 3 punkty w secie i prowadzili 13:10. U nas następuje podwójna zmiana Świgoń wchodzi za Pruchniewskiego, a Kot Marcin za Stryczniewicza. Niestety zmiana nie przynosi pożądanego efektu i choć za grę można pochwalić Świgonia, który dobrze rozrzucał blok i zagrał kilka razy niekonwencjonalnie to jednak wynik nie uległ zmianie i podwójna zmiana wraca przy wyniku 19:21 dla gości !! W tym momencie jednak pokazujemy WIELKI charakter – dobra zagrywka, świetna gra w obronie (!!) oraz wspaniała asekuracja doprowadzają nas do wygrania seta 25:22 i udowadniamy, że również w lekkich opałach możemy wyjść z tego zwycięsko. Ten set należał do Radka Nowaka, który kilkukrotnie świetnie zagrał blokiem i atakiem, swoje dołożyli przyjmujący Pacioch, Kot Tomek oraz atakujący Patryk Pruchniewski, ale na pochwałę zasługują również obrony z końca seta naszego libero Jarka Budzińskiego. Ogólnie MEGA pozytyw za wygranie tego seta, a w szczególności za amibicję, obronę, asekurację oraz zespołowość dla CAŁEGO zespołu.
Set 3: ZTS na fali, a Olimpia Kowary z mocno podciętymi skrzydłami. Tak chyba najlepiej można opisać tego seta, który tylko udowodnił komu należy się pierwsze miejsce w grupie. Od samego początku widać było duży spokój w naszej grze i coraz to większą nerwowość wśród rywali. Na boisku pojawia się Chmielowiec zmieniając Tomka Kota oraz Marcin Kot. To jednak w żadnym stopniu nie zmienia naszej gry, a wręcz przeciwnie przewaga się powiększa. Na koniec seta wchodzi jeszcze Byczek za Budzińskiego, a ZTS kończy seta do 13, a cały mecz wygrywamy 3:0 i z 10pkt przewagą prowadzimy w tabeli grupy B.
Troszkę kamień z serca spadł, bo po przegranej z II-ligową Oławą na czwartkowym sparingu można było mieć obawy o amibicję naszego zespołu, ale chyba po tym meczu każdy może być pewny, że jednak walka o punkty motywuję nas na tyle, że jesteśmy zupełnie innym zespołem i choć oczywiście zdajemy sobie sprawę, że na najważniejsze mecze przyjdzie dopiero poczekać to już teraz można stwierdzić, że powolutku mentalnie musimy się już przyzwyczajać do tych najważniejszych meczy. MVP spotkania został (i słusznie!) Tomasz Kot, który zagrał naprawdę dobre zawody w przyjęciu oraz kończył sporo piłek w ataku. Na pochwałę również zasługuje Dawid Pacioch, który widać wraca do formy po straconym poprzednim sezonie (kontuzja wykluczyła go z praktycznie całego sezonu w Bielawie) oraz chyba już tradycyjnie nasz środkowy Nowak i atakujący Pruchniewski.
Cieszy oczywiście fakt sporej liczby kibiców, którzy stawili się w sobotnie popołudnie na ząbkowickiej hali, a całą atmosferę na trybunach tradycyjnie trzymał nasz Fun Club, któremu wielkie DZIĘĘĘĘĘKUUUUJEMYYYY! Teraz czeka nas w rozgrywkach ligowych 2 tygodnie przerwy, bo kolejny mecz ZTS zagra dopiero 7 lutego 2015 w Świdnicy, ale już dziś zapraszamy na sobotni sparing (24.01.2015) z zespołem z Głogówka (III liga, grupa opolska), który być może będzie naszym rywalem w barażach o II ligę, dlatego spotkanie będzie miało dodatkowy smaczek.
Udostępnione przez: ZTS Ząbkowice Śląskie