Polska, Polacy, polskość – to nie tylko słownikowe pojęcia. Polska to nasz kraj. Polacy to my – obywatele Polski. Polskość oznacza wielowiekową tradycję, kreowaną przez nas współczesność i wyobrażenia czy plany na przyszłość dla wielu pokoleń. Granice Rzeczypospolitej Polskiej wyznaczają przestrzeń naszego wspólnego państwa. Był czas, gdy to nie było oczywiste i dzisiaj znów pojawiają się tendencje, aby ten stan stracił klarowność. I nie mam tu na myśli tylko granic państwa.
Zacznijmy od historii… Wokół 11 dnia listopada jest wiele historycznych resentymentów, które sprawiają, że każdy poważniej myślący obywatel ma bliższego sobie „ojca niepodległości”, a liczące się frakcje partyjne traktują ich nazwiska jako swego rodzaju emblematy programów politycznych. Wprawdzie oficjalne ceremonie państwowe wiodły przez place z pomnikami: Ignacego Daszyńskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Paderewskiego, Józefa Piłsudskiego i Wincentego Witosa, to podjęta przez wymienionych tu (alfabetycznie) kreatorów II Rzeczypospolitej wspólna praca, nie przesłania do dzisiaj głębokich i wielowarstwowych różnic pomiędzy nimi.
Ojcowie Niepodległości znaleźli domenę spajającą cele środowisk, jakich byli patronami. To był język polski. Mowa czy pismo, których znaczenie było jednakowo rozumiane „na wyjściu” i „na wejściu” przez wszystkich (a przynajmniej przez absolutną większość) uczestników sporu o Polskę.
Ten niewątpliwy sukces Polaków osiągnięty po 1918 roku, wzmocniony w roku 1920, przecięła niemiecko-sowiecka agresja w 1939 roku. Od 1945 roku Polska doznała najpierw kilkudziesięcioletniego okresu stawiania świata wartości na głowie, a potem permanentnego odwracania ich znaczeń. Zainicjowana w 1980 roku operacja przywracania tego, co polskie na historyczny fundament i na tory rozwoju okazała się być bolesnym procesem. To, co w publicznym dyskursie po 1989 roku jest nazywane „podziałami”, „fragmentacją” czy „polaryzacją” w swej istocie jest oczyszczaniem ran. Musi być dotkliwe – niestety i jest proporcjonalnie do skali problemu długotrwałym procesem.
11 listopada jest – obok 2 i 3 maja – jedną z trzech dat w państwowym kalendarzu świąt, gdy pojawiają się elementarne frazy języka wspólnego znaczeniowo i tożsamo lub bliskoznacznie pojmowane interpretacje faktów. Te zjawiska pojawiają się jednak w okolicznościach eksponowanych publicznie, podczas gdy tym, co poza światłem reflektorów czy obiektywami kamer, nadal mamy do czynienia z głębokimi różnicami. Jest szereg okoliczności wywołujących w przestrzeni publicznej zachowania diametralnie odmienne, choć fakty będące ich osią (barykadą? rowem?) są obiektywnie bezsporne. Echem tego zjawiska, jest fakt, że po opadnięciu podniosłej atmosfery Narodowego Święta Niepodległości, politycy mniej lub bardziej totalnej opozycji i sprzyjające im ośrodki medialne wracają do retoryki sprzed 11-listopadowego świętowania.
Chociaż wszyscy uczestnicy publicznej debaty używają języka polskiego, to słownikowe znaczenia pojęć zdają się być dla niektórych dyskutantów, jeśli nie obce, to przynajmniej nieobowiązujące. Czy mówiąc / pisząc / rozmawiając w języku polskim myślimy po polsku i czujemy Polskę?
Gwałtowne zdarzenia na granicy polsko-białoruskiej z udziałem migrantów, coraz bardziej jawny udział w nich funkcjonariuszy reżimu Mińska, w oczywisty sposób inspirowane z Moskwy mijają się w przestrzeni politycznej z zakulisowymi rozmowami prowadzonymi przez rzekomego prezydenta Białorusi, ustępującą kanclerz Niemiec, czekającego na wybory prezydenta Francji i władcę Rosji. Polacy – Straż Graniczna, Wojsko Polskie, Policja i Państwowa Straż Pożarna – chronią teraz Polskę, Polaków i polskość. Osłaniają granicę zewnętrzną Unii Europejskiej i Paktu Północnoatlantyckiego. Jesteśmy Im wdzięczni za to, że mówiąc i myśląc po polsku stanęli w obronie bezpieczeństwa naszego kraju, ale też są przedmurzem Zachodu.
Język polski jest nam potrzebny jak nigdy dotąd.
Powinni go używać politycy prawicy i lewicy, konserwatywni i liberalni, rządzący i opozycyjni. Mają obowiązek stosować go dziennikarze, jeśli ich przekaz ma być źródłem wiedzy Polek i Polaków. Używajmy słów zgodnych z ich znaczeniami. Budujmy zdania, które opisują rzeczywistość. Twórzmy wypowiedzi, które służą wspólnocie wartości. Jesteśmy Polakami i naszą naturą jest polskość.
Krzysztof Kotowicz Foto: gov.pl/web/granica