Przyznam, że dość swobodna trawestacja znanej i cenionej myśli może być nieco na wyrost ale…
Mniej więcej dwa lata minęły od tekstu, w którym opisywałem „walkę” polskich klubów piłkarskich o europejskie puchary. Wtedy napisałem, spełnioną, niestety, przepowiednię, że nim skończą się wakacje żadnego polskiego teamu nie będzie już w tych rozgrywkach. Historia, czy tego chcemy czy nie, lubi zataczać koło. W tym przypadku, znów niestety. Do końca wakacji pozostało bardzo niewiele, a nowe okoliczności zmagań skłoniły mnie do napisania kolejnego tekstu. Mam jednak nieodparte wrażenie, że przeżywam deja vu.
A miało być, prawie, pięknie. Co prawda, Zawisza odpadł z potentatem z Belgii, którego nazwy chyba już nie pamięta żaden kibic, nie tylko z Bydgoszczy. Jeszcze lepiej zachował się Lech, który nie był w stanie sforsować „giganta” z Islandii. Chorzowski „Ruch” jakimś cudem prześliznął się do następnej rundy ale mam wrażenie, że choć będziemy zaciskali kciuki przez dwa razy po 90 minut oraz nomen omen przez cały czas doliczony to jednak ich przygoda z pucharami zakończy się za kilkanaście dni. Pozostała Legia Warszawa. I nie powinno mieć znaczenia, że to klub ze stolicy, że nie lubiany itd. itp. To przede wszystkim polski klub a piłkarze, prawie, udowodnili, że są profesjonalistami. Prawie, bo amatorszczyzna była widoczna już w 1. meczu. W sporcie trzeba grać do końca i z głową. Tej zimnej kalkulacji zabrakło. A potem miało być jak nigdy, a wyszło jak to u nas.
To, że odpadliśmy przy „zielonym stoliku” świadczy o czystym frajerstwie. I jak tu nie przytoczyć ironicznie brzmiącego hasła „Nie masz cwaniaka nad warszawiaka”. Jednak w całej tej historii najbardziej żenujące jest zachowanie tych, którzy nie chcą słuchać o przepisach, nie dociera do nich, że prawo jest dla wszystkich tylko… Z uporem godnym lepszej sprawy lamentują, że znowu nas oszukali, że się z nami nie liczą. I to użalanie się na „cały świat” najbardziej nam zaszkodzi. Lamentowanie we władzach UEFA, że nie wspomnę o błaganie o litość Szkotów to będzie to czego się będziemy długo wstydzili.
Dla Legii jedyną szansą jest awans do fazy grupowej Ligi Europy i pokazanie na boisku, że polska piłka klubowa zaczyna coś znaczyć. Nie chciałbym napisać za 3 tygodnie „a nie mówiłem”. Wolę oglądać mecze z udziałem Legii.