Trzeba mieć wolę przetrwania i samozaparcie, żeby funkcjonować w samorządzie. Miałam nieco inną wizję tego, jak to wszystko działa. Trzeba zostać radnym, aby zobaczyć to od „kuchni”. Dobry samorządowiec wie czego chce dla swoich wyborców. Pomaga im, potrafi powiedzieć „nie”, gdy tak uważa, a nie tylko bezwiednie podnosi rękę na wszystko, co poddaje mu się pod głosowanie. Niestety z przykrością stwierdzam, iż są takie osoby. O wszystkim, co będzie się działo w naszej gminie w przyszłości, jeszcze bardziej powinni decydować mieszkańcy. To od nich wszystko zależy.
Rozmówczynią portalu ZĄBKOWICE4YOU.PL
jest Grażyna Sobór
– radna Rady Miejskiej w Ząbkowicach Śląskich
Kilka miesięcy temu była Pani jedną z osób, które organizowały w Ząbkowicach Marsz dla Życia i Rodziny. To jest inicjatywa oddolna, której efekt zaskoczył wielu mieszkańców. Na Marsz przyszło przecież wiele osób, przyszły całe rodziny i to wielopokoleniowe. Wydarzenie, jakim był Marsz, miało jeszcze jedną cechę. Zupełnie odbiegało od swoistego stylu imprez masowych, jakie w naszej gminie odbywają się bardzo często. Jaki był cel Marszu i co miał wykazać ten niecodzienny pochód przez miasto?
Celem Marszu było uświadomienie ludziom co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze. W dzisiejszych czasach, w zabieganym świecie, gubimy wartości najważniejsze. Zbyt często ludzie stawiają wartości materialne na pierwszym miejscu. Życie mamy jedno i rodzina, o której w ferworze codzienności zdarza się zapominać, o którą nie dość dbamy, nie może przegrywać. Uważamy, że zapewnienie bytu materialnego rodzinie jest wszystkim. A tak nie jest! Marsz miał przypomnienieć o tym, co w naszym lokalnej wspólnocie jest najważniejsze. To oczywiście rodzina.
Ząbkowice Śląskie są miastem położonym na skrzyżowaniu wielu dróg. To powinno być atutem w tworzeniu potencjału gospodarczego. Rzeczywistość jest chyba inna, bo z wielu stron dochodzą opinie, że brakuje nowych miejsc pracy, a bezrobocie sięga prawie 20%. W jaki sposób można zmienić ten stan? Pytam o ten problem, bo gdy mówimy o nadziejach i problemach rodzin, brak środków do życia jest jednym z czynników bardzo zagrażających stabilności i trwałości rodziny. Niektórzy mówią, że w ciągu ostatnich czterech lat przybyło w Ząbkowicach punktów, gdzie można wydawać pieniądze, nie ma jednak równoległego wzrostu nowych zakładów pracy.
Niestety w naszym mieście przybywa tylko marketów i banków… Wiem to z życia, bo sama jestem bankowcem. Brakuje w Ząbkowicach miejsc pracy i wszyscy dobrze o tym wiedzą. Mimo tego, że miasto pięknieje, niestety coraz częściej normalnej rodzinie brakuje środków na podstawowe potrzeby. Jeden z aktualnych samorządowców powiedział „w naszym mieście nie ma rodzin biednych” – nie zgadzam się tym stwierdzeniem. Niestety jest inaczej! Burmistrz obecny i każdy następny powinien zająć się przede wszystkim zapewnieniem miejsc pracy w naszej gminie, rozbudową strefy ekonomicznej, pozyskaniem nowych inwestorów. To priorytet w naszej gminie. Myślę, że nowe miejsca pracy rozwiązałyby wiele problemów, w tym problem wyjazdów młodych ludzi za granicę „za chlebem”.
Jest jeszcze jedna kwestia związana z problematyką rodzinną. Coraz liczniej ludzie młodzi, ludzie w tzw. wieku produkcyjnym wyjeżdżają z Ząbkowic, także z Polski. Wiem, że to zjawisko ogólnokrajowe, ale „koszula bliższa ciału”… Część rodzin pozostaje na miejscu, część mieszka daleko stąd, mamy sporą grupę „eurosierot” wśród dzieci, mamy starszych ludzi, których dzieci i wnuki odwiedzają raz na jakiś czas. Czy nie ma odwrotu od ten tendencji i jakie mogą być – Pani zdaniem – jej skutki dla Ząbkowic w perspektywie najbliższych kilku czy kilkunastu lat? Co w tej kwestii powinien robić samorząd gminny?
Jest tak jak powiedziałam wcześniej, mówiąc o emigracji zarobkowej młodych ludzi. Problem bezrobocia dotyka nie tylko samorządy gmin czy powiatów, ale obejmuje całą Polskę. Przecież nie o tak wyobrażaliśmy sobie nowoczesną i wolną Polskę. To nie miał być i nie może być kraj, w którym jest coraz większe bezrobocie, a rodziny nie mają poczucia stabilizacji, żyją z miesiąca na miesiąc. W perspektywie kilku lub kilkunastu lat widzę to wszystko w pesymistycznych barwach, jeśli nie dokona się wyraźna zmiana kierunków w państwie i na poziomie samorządów. To my, samorządowcy, powinniśmy myśleć o tej perspektywie. Nowe miejsca pracy są nadzieją na przyszłość naszej gminy.
Niewątpliwie ważnym ogniwem budowania lokalnej społeczności są instytucje oświaty, kultury i sportu. Mamy ładną salę widowiskową, mamy stadion i nowoczesne boiska, mamy mieć kryty basen. Odbywa się w Ząbkowicach mnóstwo rozmaitych imprez masowych. Pod tym względem Ząbkowice wyglądają kwitnąco, a Pani – jako radna Rady Miejskiej – z pewnością ma swój udział w tym dorobku. Czy w wymienionych przed chwilą obszarach działania samorządu jest jeszcze coś do doskonalenia?
Zaczęłabym od ścieżek rowerowych. Mówi się o nich już kolejną kadencję, ale niestety dotąd nie powstały. Promowanie zdrowia i ekologicznego stylu życia powinno być ważnym motywem działań naszej gminy w dziedzinie, o którą Pan pyta. Wyobrażam też sobie, że powinno być więcej wydarzeń kulturalnych z prawdziwego zdarzenia, w czasie których można nie tylko miło spędzić czas z bliskimi czy wśród znajomych, ale też poczuć się lepiej, odnaleźć jakieś życiowe motywacje.
Jakie działania powinny być podejmowane w najbliższych latach, aby Ząbkowice – jako cała gmina – stawały się bardziej przyjazne dla mieszkańców i atrakcyjne dla gości, w tym dla inwestorów?
Dobrze, że są realizowane rozpoczęte przed laty programy rewitalizacyjne, że modernizowane są kolejne ulice, że odnawiane i promowane są ząbkowickie zabytki, że trwają rozmaite inne inwestycje w mieście i na wsiach. Dobrze, że funkcjonują nadal wszystkie szkoły i przedszkola. Powtórzę jednak – trzeba się skoncetrować na pozyskiwaniu przedsiębiorców lokalnych i spoza Ząbkowic, aby mieli lepsze, niż dotąd warunki do tworzenia miejsc pracy. Inaczej te wszystkie piękne projekty nie będą miały komu służyć.
Pamiętam, że ponad cztery lata temu była Pani bardzo mocno zaangażowana w społeczne akcje, których celem było przyspieszenie budowy obwodnicy Ząbkowic. Obwodnica, a ściślej mówiąc jej pierwszy odcinek, kilka miesięcy temu został oddany do użytkowania. Ma Pani poczucie sukcesu, że wreszcie ulice Kamieniecka i Kłodzka „odetchnęły”?
To prawda – w poprzednich latach byłam przewodniczącą Komitetu Protestacyjnego Mieszkańców ul. Kamienieckiej. Organizowaliśmy protesty z bardzo dobrym skutkiem. Niestety nie mam pełnego poczucia sukcesu. To prawda – obie ulice w jakimś stopniu są odciążone od ruchu wysokotonażowego, ale nadal nie zostały ustawione znaki zakazu wjazdu dla pojazdów pow. 3,5 t. Nasza Gmina boryka się z tym problemem od początku lipca bieżącego roku. To chyba jakaś fatalna niemoc naszej Gminy. I to uważam za porażkę. Owszem, poradziliśmy sobie z wybudowaniem obwodnicy i z DSDiK, a nie możemy poradzić sobie z brakiem dobrej woli wobec naszych mieszkańców ze strony włodarzy naszego miasta. Może jestem w błędzie i już niedługo doczekamy się zamknięcia tej drogi dla tirów…
Nie ma Pani wrażenia, że radni, urzędnicy, burmistrz są odbierani przez tzw. zwykłych mieszkańców, trochę jako grupa zajęta innymi problemami, niż te, z jakimi na co dzień muszą się uporać Ząbkowiczanie? Wiem, że to trochę podchwytliwe pytanie, ale może mylą się ci, którzy zarzucają samorządowcom tylko złe cechy, tylko błędne decyzje i niesprawiedliwie oceniają lokalną władzę?
Myślę, że obecni samorządowcy działają w dobrych kierunkach. No…, może są małe wyjątki, ale ogólnie jest w porządku.
Cztery lata temu została Pani wybrana na radną Rady Miejskiej. Czy wizja pracy w samorządzie, z jaką rozpoczynała Pani tę kadencję była bardzo różna od tej, jaką ma Pani dzisiaj? Co trzeba mieć w sobie, aby być dobrym samorządowcem?
Trzeba mieć wolę przetrwania i samozaparcie, żeby funkcjonować w samorządzie. Miałam nieco inną wizję tego, jak to wszystko działa. Trzeba zostać radnym, aby zobaczyć to od „kuchni”. Dobry samorządowiec wie czego chce dla swoich wyborców. Pomaga im, potrafi powiedzieć „nie”, gdy tak uważa, a nie tylko bezwiednie podnosi rękę na wszystko, co poddaje mu się pod głosowanie. Niestety z przykrością stwierdzam, iż są takie osoby. O wszystkim, co będzie się działo w naszej gminie w przyszłości, jeszcze bardziej powinni decydować mieszkańcy. To od nich wszystko zależy. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Krzysztof Kotowicz