Pan burmistrz Marcin Orzeszek znowu błysnął. Udzielił wywiadu w temacie „Sukcesy i porażki obecnych włodarzy”. W opublikowanym 13 maja br. wywiadzie (Echo Tygodnia 18/439/2014) w szczególności zainteresowała mnie jego wypowiedź na temat finansów gminy.
Otóż na pytanie redakcji gazety: skąd fundusze na inwestycje, skoro mamy kryzys i wysokie bezrobocie? Marcin Orzeszek oznajmił w nim, iż od kiedy został burmistrzem „dochody zwiększyły się o ok. 20 mln zł.” O la la! To dopiero historia. Na szczery podziw zasługuje przy tym fakt, że postanowił także znaleźć jakiś argument na poparcie swojej tezy i powołał się na… inną politykę finansową. Niestety, analiza wypowiedzi, której udzielił w oparciu o dane budżetowe za rok 2010 i 2013, wskazuje na to, że dociera do niego niewiele, a i to, co do niego dotrze, ulega w zasadzie nieodwracalnej deformacji zamieniając się w ząbkowicki matrix. Czy pamiętacie Państwo, co to takiego matrix? Dla niezorientowanych krótkie wyjaśnienie – matrix to wirtualna rzeczywistość, komputerowy świat snów wygenerowany przez maszyny, istniejący tylko w głowach ludzi podłączonych do tych maszyn, mająca u nich powodować aktywność mózgu, dzięki czemu wytwarza się potrzebna maszynom energia. Film pod tytułem „Matrix” niewątpliwie był największym wydarzeniem kina końca XX wieku.
Ale do rzeczy. Dochodami gminy są: dochody własne, subwencja z budżetu państwa oraz dotacje. Dochody ogółem Ząbkowic Śląskich na koniec 2010 roku wyniosły 48.991.070 zł, natomiast w 2013 roku wykonano je na kwotę 61.628.482 zł, zatem w ciągu 3 lat zwiększyły się o 12. 637.412 zł. Jeżeli jednak nasz włodarz w swoim „działaniu intelektualnym” miał na myśli jedynie jakiś poszczególny składnik dochodów, to w szczegółach sprawa przedstawia się następująco:
– całkowite dochody własne: w 2010 roku wyniosły 29.300.145 zł, w 2013 roku była to kwota 37.679.847 zł, a więc ich wzrost nastąpił o 8.379.702 zł
– subwencje z budżetu państwa: w 2010 roku zostały przekazane w kwocie 10.833.063 zł, natomiast w 2013 roku w kwocie 11.972.727zł, czyli zwiększyły się o 1.139.664 zł,
– dotacje z budżetu państwa, z budżetu Unii Europejskiej oraz inne środki określone w odrębnych przepisach: w 2010 roku wpłynęły w kwocie 8.857.862 zł, w 2013 roku w kwocie 11.975.908 zł , tak więc wzrosły o 3.118.046 zł.
Z kolei wpływy o charakterze zwrotnym – przychody (tj. kredyty i pożyczki stanowiące główne źródło finansowania deficytu budżetowego) w 2010 roku wyniosły 9.351.357 zł, natomiast w 2013 roku 8.506.625 zł. Stan zadłużenia Gminy z tytułu zaciągniętych kredytów i pożyczek na koniec grudnia 2010 roku wyniósł 17.007.969 zł. Wielkość tego zadłużenia na koniec grudnia 2013 roku znacząco wzrosła do 23.493.485 zł, co stanowi 38,12% w relacji do dokonanych dochodów, niemniej jednak kondycja finansowa gminy i jej społeczno-gospodarcze uwarunkowania wymuszają zachowanie szczególnej ostrożności przy zaciąganiu kolejnego kredytu.
Okazuje się również, że w porównywalnym okresie kadencji burmistrza Krzysztofa Kotowicza tj. 3 lat od 2006 do 2009 roku dochody ogółem również wzrosły o ok. 12 mln zł. W 2006 roku wykonano je w wysokości 37.100.833 zł, a w 2009 roku w kwocie 49.604.333 zł, czyli i tu był wzrost o 12.550.500 zł. Zatem obie kadencje w porównywalnym okresie nie różnią się co do wzrostu wartości dochodów ogółem, przy czym należy obiektywnie stwierdzić, że sytuacja wyjściowa finansów gminy w 2006 roku była trudniejsza.
Ale jak widać, matrix funkcjonujący w głowie burmistrza Orzeszka skłania go do operacji umysłowych polegających na wciąganiu nas w iluzję poprzez wciskanie kitu, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że publicznie obwieszcza nam, iż od kiedy został burmistrzem dochody gminy wzrosły o ok. 20 mln zł, podczas gdy w rzeczywistości zwiększyły się o ok.12 mln zł?
PS. Panie Burmistrzu, a co Pan sądzi na temat spadającego pomidora z Krzywej Wieży na pizzę, czy sos musztardowy, którym posmarowano jabłko rozsmaruje się na niej zgodnie, czy przeciwnie z ruchem wskazówek zegara, leżącego na prawo od Statuy Wolności w Nowym Jorku? Może ten wątek będzie Panu łatwiej rozwinąć podczas kolejnego wywiadu? Bo w opowiadanie o Pana wyjątkowych i niezastąpionych sukcesach na temat dochodów gminy i innej polityki finansowej to Panu ewidentnie nie wychodzi. Podobnie jak nie wyszło Panu zarządzanie KS „Orzeł”, którego był Pan Prezesem do grudnia 2007 roku. Według informacji głównej księgowej zobowiązania „Orła” na koniec 2007 roku wyniosły 230.200 zł. I choć od tego czasu dług zmalał, to jednak w dalszym ciągu jest dużym obciążeniem dla bieżącej działalności Klubu.
Pan Burmistrz i tak to odbierze jako zwykłe „czepianie się”. W końcu co to za różnica 12 czy 20, w matrixie nie takie rzeczy się zdarzają. Przy takim podejściu do, otaczającej coraz bardziej burmistrza rzeczywistości, coraz bardziej łatwy jest wybór w dylemacie: „popływamy czy popłyniemy?”. Widać, nie tylko gołym okiem, że jednak „płyniemy”. Może nie wszyscy ale ten, którego mam na myśli płynie jak nic.