Ponad połowa unijnych środków (56,1%) z polityki spójności w latach 2015 – 2021 trafiła na projekty realizowane w gminach, a na powiaty przypadło 20,3% tych pieniędzy. Stopień wykorzystania środków w skali kraju był bardzo silnie zróżnicowany, co obrazują wskaźniki dofinansowania w przeliczeniu na jednego mieszkańca wahające się od 40 do ponad 160 tys. zł na głowę.
Raport „Terytorialne zróżnicowania i efekty polityki spójności w Polsce (2015 –2021)” autorstwa prof. Przemysława Śleszyńskiego z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN podsumowuje, że całkowity koszt projektów realizowanych w Polsce w latach 2015-2021 osiągnął wartość 343,3 mld zł. Z tego 224,4 mld zł (65,4%) pochodziło ze środków unijnych. Inne dofinansowanie (17,3 mld zł) stanowiło 5% (głównie wkład budżetu państwa), a pozostałe (101,6 mld zł), m.in. środki własne samorządów – 29,6%.
Łącznie w tym okresie funkcjonowało 29 programów operacyjnych (PO), 242 osie operacyjne, 846 działań i 1315 poddziałań. Największy udział miał PO „Infrastruktura i Środowisko”, na który przypadło 36,8% kwot otrzymanych z UE. W programie tym realizowano bardzo wiele inwestycji ważnych dla społeczności lokalnych w zakresie transportu i gospodarki wodno-ściekowej. Kolejne większe udziały miały PO „Infrastruktura i Rozwój” (9,3%) oraz PO „Wiedza, Edukacja, Rozwój” (POWER; 6,1%). Pozostałe programy operacyjne alokowały poniżej 5% środków, można zatem wnioskować o rozdrobnieniu tematycznym. Na najniższym szczeblu klasyfikacji, tj. wśród poddziałań, najwięcej dotyczyło POIS.03.01.00 (budowa dróg i autostrad, 29,1 mld zł i 13% alokacji środków UE). Jednak zdecydowana większość poddziałań dotyczyła kwot liczonych w setkach lub dziesiątkach mln zł. Było też 35 poddziałań o budżecie poniżej 1 mln zł, a także 6 poddziałań, na które rozpoczęto nabory w ostatnich latach i w bazie nie występowały jeszcze projekty, w których inwestycje byłyby finansowane ze środków unijnych.
Udział dofinansowania projektów ze środków UE był dość zbliżony we wszystkich programach operacyjnych i wahał się na ogół w granicach 65-75%, rzadko przekraczając 80%. W projektach gminnych było to jeszcze bardziej skupione wokół wartości 65% (+/- 5%), a skrajne wartości minimalne i maksymalne osiągnęły 51,3%. (PO „Infrastruktura i Rozwój”) oraz 90,4%. (Program Polska-Rosja 2014-2020).
Z kwoty zaangażowanych w powyższe programy 224,4 mld zł środków unijnych (łączna kwota środków unijnych do wykorzystania w minionej perspektywie jest oczywiście wyższa, gdyż część projektów jest w toku), na projekty realizowane w gminach przypadło 56,1%. Biorąc pod uwagę wyłącznie te pieniądze (bez środków realizowanych w powiatach, województwach itd.), średnio na jednego mieszkańca gminy przypadło 3312 zł.
W podziale na kategorie administracyjne samorządów wygląda to następująco:
- – Warszawa – 3650 zł,
- – pozostałe stolice województw – 5000 zł,
- – pozostałe miasta na prawach powiatu (grodzkie) – 3055 zł,
- – stolice powiatów – 3201 zł,
- – gminy miejskie – 2442 zł,
- – gminy miejsko-wiejskie – 2950 zł,
- – gminy wiejskie – 2801 zł.
Przeciętnie, wyraźnie większe środki w przeliczeniu na jednego mieszkańca pozyskiwane były w większych gminach miejskich, np. miastach wojewódzkich (o około 70% więcej, niż np. w typowych gminach wiejskich i około 35% więcej, niż w strefach podmiejskich), a także w gminach z funkcją turystyczną i przemysłową. Również w strefach podmiejskich wartość wskaźnika była wyraźnie wyższa niż na obszarach peryferyjnych (o około 30%).
Widać więc, że generalnie im większe miasto (gmina), tym zrealizowane środki były wyższe. Może mieć to związek zarówno z lepszym przygotowaniem instytucjonalnym do pozyskiwania środków (np. kadrowym), jak i większymi potrzebami, gdyż to w miastach najwyższych kategorii funkcjonalno-osadniczych koncentrują się różnego rodzaju zasoby, infrastruktura i usługi – zauważa prof. Przemysław Śleszyński.
Autor raportu powstałego na zlecenie Serwisu Samorządowego PAP, podkreśla, że wystąpiło bardzo silne zróżnicowanie wykorzystania środków unijnych w przestrzeni kraju, dając w efekcie „mozaikowatość” mapy dofinansowania na jednego mieszkańca. Obrazują to wskaźniki minimum i maximum wartości dofinansowania per capita w gminach (od 40 zł do ponad 160 tys. zł). W 68 gminach wartość ta przekroczyła 10 tys. zł, a w 480 – było to poniżej 1 tys. zł – czytamy w opracowaniu. Wykorzystanie środków było też dość zróżnicowane między województwami, zarówno w projektach gminnych (mazowieckie – 1571 zł na 1 mieszkańca, warmińsko-mazurskie – 5778 zł), jak też w projektach powiatowych (opolskie – 495 zł, warmińsko-mazurskie – 2881 zł). Nie stwierdzono korelacji między tymi strumieniami alokacji.
Prof. Przemysław Śleszyński stwierdza, że brak jest też prawidłowości międzyregionalnych na dużych „megaobszarach” historycznych (Królestwo Kongresowe, Galicja, zabór pruski (m.in. Wielkopolska i Górny Śląsk) oraz Ziemie Zachodnie i Północne). W każdym z tych regionów powtarzała się tendencja ogólnokrajowa, tj. wyższe środki w przeliczeniu na 1 mieszkańca w dużych miastach i ich strefach podmiejskich. Wyjątkiem były Ziemie Zachodnie i Północne, w przypadku których realizowane były bardzo duże inwestycje m.in. wodno-kanalizacyjne w regionie Elbląga.
Autor pracowania wysuwa też – jak sam przyznaje – kontrowersyjny wniosek, iż w skali wszystkich gmin nie stwierdzono istotniejszych związków statystycznych napływu środków unijnych z rozwojem społeczno-gospodarczym i poziomem życia. Powyższy wniosek nie musi jednak wcale wskazywać, że w samorządach i lokalnych systemach społeczno-gospodarczych w Polsce nie ma związku między napływem środków unijnych, a poziomem rozwoju lokalnego. Brak korelacji wynika prawdopodobnie z tego, że w skali całego kraju skutki napływu funduszy unijnych uśredniają się, tj. sukces rozwojowy w wielu samorządach osiągnięty dzięki inwestycjom „unijnym” jest niestety statystycznie niwelowany przez te gminy, w których środki takiego wpływu nie miały, wyhamowały regres, a być może też zostały źle wykorzystane (niejako „przejedzone”) – uważa ekspert Polskiej Akademii Nauk prof. Przemysław Śleszyński.
Duże zróżnicowanie alokacji w przeliczeniu mieszkańca widoczne jest na tzw. obszarach problemowych oraz w miastach „tracących funkcje społeczno-gospodarcze” (powiększające na niekorzyść swój dystans rozwojowy względem innych miast). Generalnie, w miastach i gminach mających dysfunkcje rozwojowe, poziom finansowania projektów gminnych i powiatowych był niższy, niż w lepiej rozwiniętych i rozwijających się obszarach kraju.
W sumie wydaje się, że potrzebna jest bardziej aktywna polityka państwa i samorządów wojewódzkich w alokacji strumieni finansowania w tym zakresie. Potrzebne jest wsparcie samorządów zwłaszcza na obszarach problemowych i w miastach średnich oraz generalnie bardziej wyraźna hierarchizacja celów inwestycyjnych pod względem geograficznym (terytorialnym) – ocenia prof. Przemysław Śleszyński.
Poprzez: PAP MediaRoom / Serwis Samorządowy PAP
Komentowane 1