Bardzo, ale to bardzo interesujący był wykład prof. Jadwigi Staniszkis wygłoszony podczas spotkania dedykowanego szczególnie dla liderów społeczności lokalnych. Wydarzenie to miało miejsce kilka dni temu w pięknych wnętrzach klasztoru cystersów w Henrykowie.
Wykład był imponującym popisem erudycji Pani Profesor, ale przede wszystkim zawierał olbrzymi ładunek wiedzy i doświadczenia osoby, która jest niekwestionowaną badaczką procesów społecznych, a szczególnie politycznych w Polsce. To, co zwróciło moją uwagę szczególnie, to stwierdzenia dotyczące sytuacji w małych środowiskach skupionych w sformalizowanych strukturach samorządu terytorialnego. Jak (mniej więcej cytując) stwierdziła Pani Profesor: >> Demokracja, przy całej swojej słabości w wyłanianiu elit (co obecnie przybrało karykaturalną formułę wpływania na wyborców sposobami właściwymi dla mediów), nie powinna zwalniać nikogo z odpowiedzialności za tok spraw, np. w swoim miejscu zamieszkania. Ma to szczególne znaczenie nie tylko w czasie wyborów samorządowych (lub innych), ale także pomiędzy wyborami, kiedy to obywatele nie powinni zwalniać się z wpływania na decyzje wybranych przez siebie przedstawicieli. Z tego wynika, że wbrew niepokojącemu i narastającemu zjawisku absencji wyborczej przyjąć trzeba prawdę, iż apolityczność jest utopią. <<
Bardzo mi ta argumentacja trafia do przekonania i aż prosi się, aby odnieść te wnioski do konkretnej ząbkowickiej sytuacji. I tu trafia kosa na kamień (lub wg niektórych twardy orzeszek do zgryzienia), bo od czterech lat Ząbkowicami rządzi niepodzielnie ekipa spod szyldu Platformy Obywatelskiej. Wydawać więc mogłoby się, iż mamy stan doskonały lub bliski doskonałości. Ze sporym dyskomfortem i zupełnie bez satysfakcji ośmielam się zauważać zjawisko przeciwne. Jest wprawdzie mnóstwo różnych gremiów, z którymi spotyka się burmistrz (i zapewne jego zastępcy) z radą miejską na czele i rozmaitymi innymi radami, komisjami i zespołami powołanymi w ostatnich latach. Gdy jednak z kimś porozmawiać o konkretnych problemach naszego miasta, to albo ludzie mówią „to trzeba z burmistrzem uzgodnić” lub „burmistrz już ustalił i tego się nie zmieni”. Czasem też pada „burmistrz obiecał…” albo dyplomatyczne „burmistrz mówił, że… i czekamy…”. Bardzo mnie ostatnio intryguje ów fenomen omnipotencji burmistrza i próbuję sobie przypomnieć czy tak było za czasów, gdy ja pełniłem ten zaszczytny i zobowiązujący urząd.
Na marginesie wykładu prof. Jadwigi Staniszkis dodam, że byłem skonsternowany brakiem licznej reprezentacji samorządowców z Powiatu Ząbkowickiego. Ani jednego burmistrza, ani jednego wójta, jedynie wicestarosta i ziębiczanin zarazem oraz kilku społeczników z samego Henrykowa. Szkoda i trochę wstyd zarazem, bo przecież głos tak wybitnej osoby zasługuje na uwagę i docenienie, tym bardziej, że był zorganizowany właśnie dla osób zaangażowanych w integrowanie lokalnych społeczności.