….1 Maja…. pamiętacie? Z czym wam się kojarzy? Podobno to Święto Pracy.
Trochę sentymentalnych wspomnień.
Mnie kojarzy się z młodością i radością z dnia wolnego od szkoły, przypomnę, że za moich czasów chodziło się do szkoły także w soboty. No i z wściekłością, bo musieliśmy obowiązkowo stawiać się w wyznaczonym miejscu zbiórki. Zawsze się meldowaliśmy, podpisywaliśmy się na liście obecności, pobieraliśmy szturmówki. Kilka razy przebiegaliśmy przed oczami wychowawcy żeby nas zapamiętał. A później szturmówki w krzaki i hulaj dusza po trasie pochodu, bardziej zwiedzając atrakcje niż interesując się samym pochodem. Z tego okresu najbardziej zapamiętałem lody „Bambino”, wodę sodową z saturatorów (zwaną „gruźliczanką”), samochody, z których sprzedawano kiełbasę i napoje, no i oczywiście różnorakie stragany z cudeńkami.
Później gdy byłem już trochę starszy, miałem kilkanaście lat miał miejsce mój debiut w pochodzie 1 majowym, ponieważ wcześniej zawsze udawało mi się wykręcić z tego cyrku defilad. Nie, nie, nie dlatego, że już wtedy byłem zagorzałym antykomunistą. Po prostu śmieszyła mnie ta cała napinka, tym bardziej, że była podbudowana narzekaniami rodziców, że znowu muszą iść w tym „cholernym” pochodzie. Rok bodajże 1971 lub 1972 – zdobyliśmy wtedy, jako juniorzy Zagłębia Wałbrzych, chyba wicemistrzostwo Dolnego Śląska w piłkę nożną. Kierownictwo klubu zadecydowało, że mamy być w komplecie na pochodzie, bo przed trybuną honorową będziemy oficjalnie witani i wymieniani z nazwiska. I jasny sygnał: kto nie przyjdzie niech pożegna się z karierą. No i co miałem zrobić? Pomyślałem sobie, że przyjdę, pokręcę się i jak zwykle czmychnę. Niestety, kazali nam przebrać się w stroje piłkarskie, a ubrania zamknęli w autobusie. No i tak szliśmy ulicami Wałbrzycha jak idioci w krótkich spodenkach. Ale to jeszcze było pół biedy, bo później musieliśmy wracać chodnikami w tych krótkich majtkach do autobusu, a po drodze było tyle fajnych dziewczyn. To był mój pierwszy i ostatni udział w oficjalnym pochodzie 1 majowym.
Teraz już wspomnienia dojrzałego faceta i na poważnie.
Święto 1 Maja przed 1990 r. było obchodzone z wielkim rozmachem, miało być świadectwem poparcia dla władz i ich wielkim sukcesem propagandowym. Na pochody przymusowo spędzano ludzi. W każdej chyba rodzinie krążą opowieści o szukaniu różnych sposobów na wymknięcie się z tego pochodu i jak najszybsze porzucenie wciśniętej do ręki szturmówki. Pamiętam doskonale jak w hali sztygarów-ki w okienkach, w których zgłaszało się gotowość do pracy, leżały wydrukowane listy imienne i trzeba było się zadeklarować czy weźmie się udział w pochodzie czy nie. Zazwyczaj lista była podpisana prawie w 100%, natomiast obecnych na pochodzie było w granicach 10-20%. Oczywiście po 1 maja przychodziły konsekwencje nieobecności, np. osoby, które uczestniczyły w pochodzie dostawały lżejszą pracę, lepiej płatną, no i oczywiście dostawali maksa premii.
A my? My lądowaliśmy w wyrobiskach, gdzie woda lała się na głowę, były mocne przeciągi lub 40-60 cm pokłady węgla do wydobycia. Już nie wspomnę, że o premii tylko mogliśmy pomarzyć. Ale mimo to, każdego roku, zdecydowana większość wolała dostawać w d… niż się ośmieszać. Jak będziecie przeglądać dawne zdjęcia z pochodów 1majowych lub filmiki, zwróćcie uwagę na górników maszerujących w odświętnych mundurach. Zdecydowana większość to ludzie z czako na głowie z białymi pióropuszami, rzadko widać gdzieś pióropusze granatowe. W hierarchii górniczej, białe pióropusze to dozór górniczy lub administracja, granatowe to faktyczni górnicy, ale jak wcześniej wspominałem uprzywilejowani. Opowiadali mi znajomi tzw. górnicy, którzy brali udział w tych pochodach, jakimi imprezami to się kończyło. Wynajęte sale, ekstra obsługa, darmowe żarcie i darmowe chlanie. Takie to było świętowanie.
Był jeszcze jeden pochód 1 majowy, w którym uczestniczyłem, to pochód a może raczej demonstracja 1 maja 1989 roku. Mimo, że 5 kwietnia 1989 roku podpisano porozumienie „okrągłostołowe” , to milicja pacyfikowała jeszcze organizowane przez opozycje pochody 1 majowe , także w Wałbrzychu. Mimo, ze chcieliśmy iść za oficjalnym pochodem, dostaliśmy zakaz. Koledzy z kopalni „Wałbrzych” , podstępnie zgodzili się na udział w oficjalnym pochodzie i tuż przed trybuną honorową rozwinęli transparent z napisem „Solidarność” demonstrując swoją niezależność. Zostali przez media PRL-owskie wykorzystani jako ci, którzy uczestniczą w pochodzie popierającym ówczesna PZPR-owska władzę.
No to chyba czas na refleksje pierwszomajowe.
1 Maja, jako święto ludzi pracy, było wykorzystywane przez władze komunistyczne do zaćmienia, zasłonięcia, Święta Konstytucji 3 maja (które mimo zakazu obchodów było bardzo mocno kultywowane przez społeczeństwo polskie). Stąd były takie naciski na obchody 1 majowe, żeby pokazać światu, a także wielu Polakom, jakie poparcie ma ta władza, przy całkowitym „zakneblowaniu” informacji o obchodach 3 maja.
Zauważcie, że nawet rząd już wolnej Rzeczypospolitej Polskiej, ogłosił dzień przystąpienia Polski do Unii Europejskiej na 1 maja licząc na to, że przyćmi to tradycje obchodów 3 majowych. Żeby nie było wątpliwości, rządem tym był rząd spadkobiercy PZPR-u czyli SLD pod kierownictwem byłego kacyka PZPR Leszka Millera. Zbieg okoliczności? Nie. Realizacja polityki postkomuny.
Zauważcie, że dzisiejsze tzw. pochody 1 majowe organizowane przez SLD a wcześniej przez PZPR mają tę samą podbudowę ideologiczną. Jest nią mord, który 137 lat temu odbył się na robotnikach amerykańskich, domagających się 8 godzinnego dnia pracy. Śmierć poniosło wielu demonstrantów, mówi się o 200 osobach. Jednak do dziś nikt nie ustalił ich liczby lub została ona zatajona przed obawą dalszych demonstracji.
Zainspirowani ruchem i tragedią Amerykanów na rzecz krótszego dnia pracy, związkowcy na całym świecie zaczęli obchodzić 1 maja jako międzynarodowy dzień robotników. Z czasem święto to zaadaptował Związek Sowiecki i inne państwa komunistyczne, w tym Polska. To właśnie skłoniło prezydenta USA Dwighta Eisenhowera w 1955 roku do zamiany nazwy obchodów dnia 1 maja na Dzień Lojalności. I w tym tkwi cała obłuda PZPR-u a teraz SLD, którzy nawołując do marszów 1 majowych, nie potrafią uszanować śmierci robotników amerykańskich, natomiast wykorzystują ich do własnych interesów, do budowania ideologii lewicowej. Wstyd Panie i Panowie spod znaku lewicy.