Na początku lutego br. pisaliśmy na naszym portalu o kłopotach samorządu w Ziębicach z olbrzymią należnością, jaką ta Gmina musi uregulować na rzecz Agencji Nieruchomości Rolnych. Radny powiatowy Janusz Sobol, który cztery lata temu kandydował na stanowisko burmistrza Ziębic, skierował w tej sprawie list otwarty do ziębickich radnych. Do jego treści odniósł się burmistrz Ziębic. Poniżej wypowiedź Antoniego Herbowskiego w całości.
Panie Januszu, bezspornym jest, że to Pan pismem z dnia 21 czerwca 2010 (i ponagleniem z 1 września) powiadomił Agencję Nieruchomości Rolnych o tym, że Gmina Ziębice „utraciła” ponad 16 ha gruntów, które wcześniej były przeznaczone na realizację zadań własnych gminy (wysypisko śmieci) – wg protokołu z posiedzenia Komisji Rewizyjnej z dnia 26 maja 2010 roku. W wyniku tego pisma Agencja podjęła działania kontrolne i stwierdziła, że Gmina Ziębice zbyła te 16 hektarów w… roku 2003, wnosząc grunt jako aport do utworzonej spółki RCR! Agencja w maju 2011 roku zażądała zwrotu kwoty ponad 2.900.000 zł. Według wyceny Agencji tyle wart był wyżej wzmiankowany grunt. Po ponad dwa lata trwających procesach sądowych musimy, na mocy prawomocnego wyroku, zwrócić Agencji kwotę 2.237.000 plus 10.000 zwrotu kosztów.
Pana pismo było dowodem w sprawie! Gdyby Pan tego pisma nie wystosował i jeszcze nie ponaglał, to sprawa „utraty”, jak chciała Komisja Rewizyjna, czy „zbycia”, jak określiła to Agencja, przedawniłaby się w 2013 roku. Tak jak to miało miejsce w innej (niedaleko leżącej) gminie. Tam na szczęście takiego jak Pan gorliwego, i drugiego zaślepionego nienawiścią ówczesnego przewodniczącego komisji rewizyjnej nie było i identyczna sprawa automatycznie się przedawniła. A na gruntach Agencji wybudowano zakład przerobu odpadów komunalnych, który służy tamtejszym mieszkańcom.
Niech Pan nie wypisuje bzdur o możliwym rozwiązaniu RCR-u i o winie burmistrza. Każdy w Ziębicach wie, że ja z RCR-em nic wspólnego, poza odziedziczeniem kłopotów, nie miałem. Niech Pan nie miesza ludziom w głowach, bo jeszcze żyją ci, co cokolwiek pamiętają. Niech Pan też nie miesza do tego upadłości „Ceramiki”, bo nie ma to związku, a Pan wygaduje przy okazji brednie i kłamstwa.
Poczynając od I kwartału 2007 roku (sam początek poprzedniej kadencji) próbowaliśmy sprzedać RCR. Uczestniczyliśmy, wraz z udziałowcem większościowym, w zaawansowanych negocjacjach z firmą Zilio z Włoch. Niestety, ustanowienie przez sąd zarządcy przymusowego – syndyka pod koniec października 2007 uniemożliwiło przeprowadzenie transakcji sprzedaży.
Przypominam, że to za Pana czasów, w 2003 roku, nastąpiło zbycie tego gruntu, czyli jego faktyczna utrata przez gminę. Przypominam, że to Pana podpisy są na wszystkich uchwałach związanych z RCR. Przypominam, że to Pan napisał donos na swoją gminę i siebie przy okazji do Agencji. Nie ja! Na Pana miejscu schowałbym się do mysiej dziury i milczał.
W dniu 3 stycznia 2014 roku, na spotkaniu z dyrektorami Oddziału Terenowego ANR w Warszawie wynegocjowałem, dzięki osobistemu wsparciu Pana Senatora Stanisława Jurcewicza, warunki spłaty zasądzonej należności. Uzyskałem zgodę na rozłożenie spłaty na 5 lat i odstąpienie przez Agencję od naliczania bieżących odsetek. To jest wszystko, co mogliśmy uzyskać. W chwili obecnej strony uzgodniły treść porozumienia, i zostanie ono niezwłocznie podpisane.
P.S. Po przeanalizowaniu protokołu z posiedzenia Komisji Rewizyjnej z dnia 26. maja 2010 roku stwierdzam, że za wnioskiem Pana Sado o wystosowaniu pisma do ANR o „utracie” gruntów głosowało 5 radnych. Trzech radnych było „za” (J. Sado, J. Szostek, W. Iskra), a dwoje radnych wstrzymało się od głosu (A. Sobków, L. Chyliński). O fakcie wysłania podpisanego przez Pana (bez zgody Rady) pisma nie powiadomiono radnych. Pan Iskra nie wiedział o tym fakcie. Nie wiedział też obecny Przewodniczący Rady, Pan Domagała. Wiem to od nich samych. Nie wiedział też burmistrz, chociaż pracownik obsługujący Radę miał obowiązek powiadomić mnie. O donosie do ANR-u dowiedziałem się z pisma Dyrektora ANR w Warszawie do burmistrza Ziębic, po 11 miesiącach!!!
P.S.II. Panowie dyrektorzy ANR stwierdzili, że rozumieją trudną sytuację w samorządach, ale po otrzymaniu pisma i ponaglenia od Przewodniczącego Rady Miejskiej nie mieli wyjścia i wdrożyli stosowne procedury w celu odzyskania utraconego mienia. Można tu przytoczyć spolszczone francuskie powiedzenie: Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało!