Kurczę, myślałem, że nie ma teraz żadnej rocznicy związanej z Solidarnością, taka jest jakaś dziwna cisza informacyjna ze strony Związku. A przecież jest rocznica marca 1968 r. Bunt studentów, aresztowania, pałowanie. Przecież to działo się od 8 marca do 23 marca 1968 r. w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Poznaniu trudno o tym nie pamiętać.
Bezpośrednią przyczyną zajść w tamtych latach była demonstracja studentów pod pomnikiem Adama Mickiewicza w Warszawie przeciwko zdjęciu przez cenzurę spektaklu „Dziady”. Pretekstem było rzekome wznoszenie przez publiczność haseł antyrosyjskich oraz antyradzieckich. Studenci domagali się respektowania podstawowych praw obywatelskich, zniesienia cenzury, sprzeciwiano się dyskryminacji rasowej i narodowej. Do postulatów studenckich przyłączył się również polski Episkopat. No i się zaczęło… Aresztowania pałowania a później wydalenia z kraju. W skutek kampanii antysemickiej w latach 1968–1972 opuściło Polskę 15 – 20 tys. osób.
A co Solidarność o tym? Nic. Cisza, ważniejsza Ukraina. Kocham Ukrainę boli mnie męka Ukrainy, ale jesteśmy My ludzie Solidarności i wydarzenia z jej powstawaniem. Sam się wstydzę się, że zapomniałem. Ale wstydzę się również za Solidarność, że zapomniała! Solidarność powołując się na swoje korzeni zawsze odwoływała się do kilku ważnych dla niej dat: czerwiec 1956, marzec 1968, grudzień 1970, czerwiec 1976. A dziś? Jest marzec, kto pamięta? Po co pamiętać wszak to Michnik, Litiński, Modzelewski i inni. I żeby było jasne ludzie nie z mojej bajki politycznej.
Nie patrzmy na historię przez pryzmat nazwisk, bo szybko się zatracimy. Patrzmy co było podwaliną powstania Solidarności a w konsekwencji wolnej Polski. Warto zapominać? Czy warto aż tak nienawidzić, żeby zapominać o swojej tożsamości? Dziś ważna jest Ukraina, ale ona będzie jeszcze ważniejsza gdy my będziemy pamiętać o swoich korzeniach. „Kto nie pamięta historii skazany jest na jej ponowne przeżycie” to sławne słowa George Santayana umieszczone w muzeum Auschwitz-Birkenau, jako przestroga. Ja nie chcę powrotu komuny tym bardziej faszyzmu, dlatego pamiętajmy co przeżyliśmy bez względu na to kto był wtedy na świeczniku. Inaczej ciągle będziemy sobie zadawali pytania. Gdzie jesteśmy? Czy Solidarność to Solidarność? One strasznie mnie nękają.