Ponad 1,2 mln zł – to kwota, jaką ząbkowicki magistrat przelał na rachunek bankowy Przedszkola „Kubuś Puchatek”.
To nie dotacja czy grant, lecz… zwrot środków należnych tej niepublicznej placówce powiększony o odsetki, wynikający z prawomocnego wyroku sądu. Gmina przegrała bowiem proces z tytułu niedopłaty dotacji należnej przedszkolu z lat 2011 – 2015. O sporze pomiędzy przedszkolem a samorządem pisaliśmy w naszym portalu kilkakrotnie – po raz pierwszy w czerwcu 2016 r.
Ustalona przez sąd kwota 825 358,88 zł jest to wartość niedopłaty dotacji oświatowej za lata 2011 – 2015. Kierownik Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych w Urzędzie Miejskim Ewa Figzał (która w okresie, gdy podejmowano niezgodne z prawem decyzje była wiceburmistrzem odpowiedzialnym za oświatę) powiedziała, że wyroki sądu jakie są, takie są, natomiast sąd I i II instancji nie uwzględnił wyliczeń gminy dotyczących wysokości należnej dotacji oraz liczby dzieci, które gmina wskazywała do wypłaty tej dotacji – jak cytuje portal Doba.pl.
Tymczasem właścicielka Przedszkola „Kubuś Puchatek” Lucyna Krajewska nie tai, że relacje z gminą od ponad 7 lat były batalią o sprawiedliwość. Ktoś chciał udowodnić, że nieprawidłowo wydatkuję należną przedszkolu dotację. Przedszkole poddano kilkudziesięciu kontrolom, otrzymałam kilkadziesiąt decyzji nakazujących zwrot środków, chociaż niemal zawsze Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznawało stanowisko burmistrza za wypaczanie prawa.
W wypowiedzi dla tygodnika Gazeta Ząbkowicka burmistrz Marcin Orzeszek przyznał: Przegraliśmy proces. My nie jesteśmy jedyni. Takich gmin jak nasza jest sporo, bo przepisy były wówczas jakie były. Sąd dookreślił, że my powinniśmy jakby więcej dopłacić do tych przedszkoli niepublicznych. Przegraliśmy sprawę i oczywiście zapłacimy. Jednak nie zgadzamy się z tym, bo my nie możemy odpowiadać za niejasność przepisów. Jeżeli były one niejasne, nieczytelne, nieklarowne, a gmina jakby postępowała zgodnie ze swoją wiedzą, posiadanymi materiałami, uchwałami rady miejskiej to sprawa jest dla nas jasna. Jednak interpretacja tych przepisów na przestrzeni lat się zmieniała i szła na korzyść niepublicznych przedszkoli, bo z tego, co się orientujemy, to podobnych spraw w sądach, w różnych gminach jest ok. 350. Z naszych sąsiadów to np. Wałbrzych przegrał też sprawę. Będziemy składać kasację do Sądu Najwyższego.
O sentencji wyroku sądowego mówili podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej burmistrz i jego była zastępczyni z okresu, gdy zapadały decyzje ocenione przez sąd jako złamanie prawa, skutkiem czego z budżetu gminnego trzeba uregulować należność wobec „Kubusia Puchatka”. Będziemy musieli dobrze się nagimnastykować, żeby teraz po pierwsze te pieniądze znaleźć i na pewno będzie trzeba coś przez to ograniczyć, ale co, jeszcze nie wiem – kwituje burmistrz Ząbkowic Śląskich Marcin Orzeszek.
Niepubliczne Przedszkole „Kubuś Puchatek” niedługo będzie mieć siedzibę w nowej lokalizacji. Komentując zapowiedzi na temat kasacji wyroku właścicielka przedszkola Lucyna Krajewska zwraca uwagę na to, że gmina będzie musiała ponosić koszty procesowe, co będzie kolejnym obciążeniem dla finansów ząbkowickiego samorządu i podsumowuje: Najlepszą formą rozwiązywania sporów, są negocjacje, dlatego nawet po złożeniu pozwu, proponowałam burmistrzowi ugodę. Niestety, nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Teraz bardzo chcę skupić się na pracy z dziećmi.
Ponad tydzień temu całą sprawę tuż po wspomnianej wyżej sesji skomentował radny Rady Miejskiej Franciszek Gawęda. Na swoim profilu społecznościowym napisał m.in.: Otrzymałem informację, że z identyczną sytuacją możemy się już spotkać w następnych miesiącach i to w identycznej sprawie. (…) nie można tutaj mówić o przypadkowości – lecz raczej o świadomym i celowym działaniu.
Foto: jedna z kontroli prowadzonych na zlecenie UM w 2016 r. w Niepublicznym Przedszkolu „Kubuś Puchatek”