Jak wszystko co złe lub prawie złe przyszło ze zgniłego Zachodu, a konkretnie z samego siedliska zła, czyli przez niektórych uwielbianego USA. Jakoś tak się dziwnie dzieje, że jak tam coś wymyślą to zaraz „cały świat” MUSI powtarzać. I bez znaczenia jest w tym przypadku wykształcenie, wiek, status materialny czy pozycja społeczna.
Ten nowy hit, tradycyjnie „po amerykańsku” zwany trzyliterowym skrótem, IBC czyli Ice Bucket Challenge polega na wylewaniu sobie na głowę kubła zimnej wody, najlepiej z kostkami lodu i nominowanie kolejnej osoby. Akcja jest szczytna bo w zamyśle służy wpłacaniu na konto fundacji pomagającej osobom dotkniętym przez los. I tyle w poważnej części.
Ponieważ nawet najbardziej szczytny cel można potraktować autopromocyjnie i robić sobie z niego szutki zdarzają się celebryci i różnej maści osoby publiczne, które wykorzystują nową modę. Rzecz dotyczy, jak podaje portal wdolnymslasku.pl „najbiedniejszego i najmłodszego burmistrza na Dolnym Śląsku”, który był uprzejmy wylać sobie na głowę właśnie rzeczone wiadro zimnej wody. Jeszcze raz się okazało, że biednemu nie tylko wiatr w oczy ale jeszcze kubeł na głowę. Jednak dochowując mody nominował (jak to się ładnie nazywa) Przewodniczącego Rady Miejskiej w tym zacnym grodzie zwanym „Miastem Krzywej Wieży”. Nominowany był również uprzejmy potraktować swoją zacną osobę kubłem zimnej wody. I tradycji i autopromocji stało się zadość. Szkoda, że autor notatki w ulubionym „Expresie Miejskim” nie zapodał czy i jaką ewentualnie, kwotą wpłaconą na szczytny cel, mogą się pochwalić, bez wątpienia herosi. Jeden z niewątpliwych bohaterów wydarzenia zaprezentował się na fotografii tuż „po”.
Można podpowiedzieć, że jest jeszcze jedna zabawa dla prawdziwych twardzieli. Wspinanie na słup posmarowany olejem. Też wymaga odwagi i sprawności i płacić nie trzeba, a na szczycie znajduje się kosz ze smakołykami dla prawdziwych bohaterów.