Zaczęło się. 4 lata przerwy i najważniejsze igrzyska w historii męskiego świata rozpoczęte – Mundial Brazylia 2014. Tytuł wydawał mi się tak naturalny przed rozpoczęciem gier, że nawet teraz (02.07.2014) pisząc te słowa nie chce go zmieniać.
To kwestia złych doświadczeń związanych z „pomaganiem” gospodarzom, którzy wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi, że nie wspomnę o poziomie sportowym osiągają tzw. „życiowy sukces”. Na szczęście, nie tylko dlatego, że gospodarze są uznaną marką i wielokrotnymi mistrzami świata, kompletnie nie „pomagają” im sędziowie. Nie pomagają, bo nie muszą. Ci „panowie w czerni”, dziś biegający w strojach w pełnej palecie barw, nie są głównymi bohaterami spotkań. „Panowie w czerni” nie mają nic wspólnego ze znanym filmem. Po prostu, ten kolor stroju, w czasach, w których Polska walczyła o finał MŚ i które pamiętam był zastrzeżony dla arbitrów. Ma się to szczęście, że na żywo oglądało się walkę o finał, a potem zdobycie 3. miejsca, po golu G. Lato, w meczu z Brazylią. Spróbujmy uruchomić wyobraźnię i „zobaczyć” taki mecz dzisiaj.
Brazylia zorganizowała ten mundial, wbrew tradycyjnie pojawiającym się przy okazji i nagłaśnianym przez media, malkontentom. Pewnie, że żadne igrzyska nie sprawią cudu i nie przemienią upadającej gospodarki w rozkwitającą. Pewnie, że zdarzają się różne, delikatnie mówiąc, nieprawidłowości nie tylko finansowe. Ale przez kilka tygodni, jak w czasach starożytnych igrzysk, można zapomnieć albo przynajmniej udać, że się nie pamięta o różnych aferach. Liczy się tylko piłka. Po pierwszej części fazy pucharowej, jest jak zwykle. Pojedynek Europa kontra Ameryka Południowa. Z jak najbardziej zasłużonym udziałem Kostaryki. Tyle, że mistrzostwa raczej ta ostatnia nie zdobędzie.
Można zapytać skąd tytuł. Przede wszystkim z przekory, trochę z sentymentu bo Brazylia „zawsze” była najlepsza ale… sam sobie nie wierzę, chciałbym, żeby wygrali Niemcy. Za to co „zawsze”, solidność, organizację gry i nie tylko oraz za trenera. Joachim Loew jest bez wątpienia mistrzem świata. Potrafi poskładać drużynę nie używając książeczki czekowej możnych sponsorów.