Szum medialny po otwarciu powstającej siedem lat obwodnicy Ząbkowic już przebrzmiał, co pozwala na wyważoną ocenę faktu, iż powstała w naszym mieście zupełnie nowa arteria. A fakt to niebagatelny, bo o ile naturalnym jest odnawianie istniejących dróg, to czymś nadzwyczajnym jest wyznaczenie nowego traktu. Tworzenie całkiem nowych dróg i mostów to rzecz – nie tylko symbolicznie ujmując – historyczna.
W okolicy 2005 r. ówcześni samorządowcy rysowali przebieg obwodnicy Ząbkowic po krawędzi wschodniej granicy miasta oraz wsi Jaworek. Potem toczyli spór od której strony ma się zacząć budowa i tak na jałowej paplaninie zastały ich wybory w 2006 r. Tymczasem ulice Kamieniecka i Kłodzka były rozjeżdżane ciężkimi zestawami pojazdów wiozących (ironia losu!) kruszywa na budowy dróg w innych zakątkach Polski. Mieszkańców tego ciągu ulic „znieczulono” w tym czasie wielkim remontem ul. Kamienieckiej, który nie tylko budził kontrowersje w trakcie realizacji, ale na finale okazał się być tematem analiz wymiaru sprawiedliwości i wyroków sądowych. Zaczęły się coraz ostrzejsze protesty z blokowaniem ul. Kamienieckiej włącznie. Dla mediów był to łakomy kąsek, ale dla decydentów bardzo „gorący kartofel”. Wspomniane wybory samorządowe jesienią 2006 r. zmieniły radykalnie sytuację. Będąc wtedy wybranym na burmistrza wiedziałem, że bez urealnienia przebiegu obwodnicy i presji na władze wojewódzkie, obwodnicy nie będzie. Wiedziałem też, że środki unijne czy rządowe na to zadanie muszą się znaleźć. Mieszkańcy Sadlna byli konsekwentni w stawianiu postulatów, a jednocześnie pomiedzy samorządami gminnym i wojewódzkim udało się znaleźć wspólny język. Zaczęło się od wyznaczenia nowego i bardziej oddalonego od zabudowy miejskiej korytarza, następnie skierowania przez budżet gminny ponad 2 mln zł na dokumentację projektową obwodnicy (w czym niebagatelną rolę odegrali znów mieszkańcy Sadlna, jako że decyzję w tej sprawie musieli podjąć radni miejscy). Ostatecznie wiosną 2010 r. podpisana została umowa z wybranym w przetargu wykonawcą. I całkiem „szybciutko”, bo latem 2014 r. obwodnica została udostępniona kierowcom. Na ceremonię zjechali się regionalni i lokalni politycy, przyszła garstka Ząbkowiczan i chmara dziennikarzy (patrz relacja na ZĄBKOWICE4YOU.PL ).
Wiadomo, że jakość drogi zweryfikuje czas. Na pierwszy rzut oka nawierzchnia nie budzi zastrzeżeń. Mamy też hipernowoczesną sygnalizację świetlną na węźle „Tarnów”. Są za to inne problemy: kiepskie pobocza, niewykonane „języki” do dróg transportu rolnego, które co gorsza są przecięte estakadą nad Budzówką (przez co rolnicy muszą okrążać obwodnicę, by dojechać do swoich pól), niewłączone oświetlenie uliczne skrzyżowania obwodnicy z krajową „ósemką” (nie dość, że jest kolizyjne, bo nie wybudowano tam ronda, to jeszcze tonie w ciemnościach), nadal nieustawione oznakowanie ograniczające tonaż pojazdów wjeżdżających do miasta. Do tego trzeba dodać dwa inne „detale”. Pierwszy: wyżej opisana 3-kilometrowa obwodnica została oddana do użytku 21 miesięcy po pierwotnym terminie i 7 miesięcy po drugim terminie. Kary umowne to sprawa pomiędzy wykonawcą a inwestorem (czyli samorządem wojewódzkim finansowanym z naszych podatków), ale rekompensatą za uciążliwość spowodowaną dewastacją ul. Kłodzkiej i ul. Kamienieckiej, powinna być kompleksowa i profesjonalna przebudowa obu tych ulic na koszt samorządu wojewódzkiego. O to powinien publicznie zabiegać burmistrz Ząbkowic Śląskich, radni oraz mieszkańcy Sadlna (którzy są poszkodowani bezpośrednio). Drugi: wybudowana obwodnica jest w rzeczywistości I etapem niezbędnego dla bezbieczeństwa ruchu kołowego i rozwoju miasta projektu. II etap powinien łączyć jedyne ząbkowickie rondo w pobliżu podstrefy ekonomicznej (na którym dzisiaj obwodnica kończy się) z wylotem na Ziębice. Póki co cały ruch w kierunku Ziębic „pójdzie” ul. Kamieniecką i ul. Cukrowniczą, a więc demolowanie ulic w obrębie miasta będzie trwać nadal, tyle, że w innych punktach. Pomijam przy tym koszmarny stan skrzyżowań ul. Cukrowniczej z ul. Kamieniecką i ul. Ziębicką oraz kolizję z przejazdem kolejowym.
Mam nadzieję, że kandydaci na burmistrza Ząbkowic Śląskich, na radnych Rady Miejskiej, kandydaci na radnych powiatowych i wojewódzkich w coraz bliższych wyborach samorządowych, będą o te sprawy pytani przez wyborców. Oczekiwać należy jasnego prezentowania stanowisk. Unikanie tematu czy też przerzucanie go na decydentów we Wrocławiu to wykręt.