I jak się okazuje, że jak się podziała to można. Oczywiście główną siła sprawczą zmian było działanie świadomych swoich praw mieszkańców, w żadnej mierze nie zamierzam przypisywać sobie ich zasług ale… Tabliczki, które sprawiły tyle zamieszania zniknęły z parku im. Sybiraków. Podobno bladym świtem.
A nie można było tak od razu. Zamiast denerwować mieszkańców miasta „Krzywej Wieży” wystarczyło odrobinę pomyśleć, sprawdzić jak takie sytuacje są rozwiązane w innych miastach, nie wyważać „otwartych drzwi”, i co najgorsze udało się sprowokować i skłócić społeczeństwo. To nie przesada skoro w sprawę „włączono” prokuraturę i policję, a i w samym parku dochodziło do sytuacji dalekich od przestrzegania zasad kultury. Pozazdrościć wyczucia, bo zadawanie fundamentalnego pytania: „Po co to wszystko?”, przypominałoby klasyczne kopanie leżącego.
Przypomnę, że istnieje coś takiego jak internet i można było popatrzeć, poczytać zamiast narażać się na śmieszność i powodować nerwowe sytuacje zupełnie bez powodu. Po zdjęciu inkryminowanych tabliczek Park nic nie stracił ze swojej atrakcyjności i niech tak zostanie. A mieszkańcom niech władza pomaga zamiast im przeszkadzać.