Ząbkowice w przyszłości to zadbane, małe, dolnośląskie miasto, gdzie ludzie z przyjemnością zechcą przyjeżdżać. Będzie to związane z poznawaniem odrestaurowanych zabytków, zwiedzaniem dobrego muzeum, spacerem po ładnym parku, ale także uczestnictwem w dobrych imprezach kulturalnych, których nie zabraknie. Będą to przyjazdy głównie weekendowe, bo przez cały czas ludzie pracują, aby mieć weekend przyjemny. Powstaną nowe, dobre restauracje, pewnie też nowe hotele. Tak to się dzieje dzisiaj w wielu podobnych miastach na zachodzie Europy. I jest to – moim zdaniem – perspektywa kilku najbliższych lat.
Rozmówcą portalu ZĄBKOWICE4YOU.PL
jest Jerzy Organiściak
– wiceprzewodniczący Rady Powiatu Ząbkowickiego
Ząbkowiczanie znają Pana jako eksperta od historii naszego miasta i okolicy. Turyści wiedzą, że potrafi Pan opowiadać długo i szczegółowo o wielu pięknych miejscach nie tylko na Ziemi Ząbkowickiej. Pisze Pan książki, artykuły, wydaje Pan rozmaite materiały promocyjne lub wspiera Pan takie inicjatywy. Gdzie jest źródło takiej pasji do miejsc, przedmiotów i historii, które zwykli mieszkańcy codziennie mijają bez refleksji o ich wartości?
Miło mi to słyszeć! Moje zainteresowania Ziemią Ząbkowicką sięgają końca lat 70. XX w., czyli mojego okresu studenckiego. Miałem wtedy okazję zetknąć się z takimi znawcami Śląska i wybitnymi krajoznawcami jak: Stanislaw Kret, Janusz Sakwerda czy prof. Krzysztof Radosław Mazurski. Zaszczepili we mnie pasję studiowania i poznawania Śląska, w tym Ziemi Ząbkowickiej, skąd pochodzę. I tak się to zaczęło, i trwa do dzisiaj. To moja pasja i hobby.
Jest Pan jedną z nielicznych osób, które zabiegają o to, by goście Ząbkowic, całego naszego powiatu, byli nie tylko serdecznie przyjmowani, ale też poznawali bezcenne dobra kultury materialnej, jakimi obdarzyła nas historia. Poruszam ten wątek, bo szczególnie angażuje się Pan w podtrzymywanie relacji polsko-niemieckich, czyli pomiędzy tymi, którzy mieszkali kiedyś w Ząbkowicach, a tymi, którzy teraz są gospodarzami Ziemi Ząbkowickiej. Jaki jest cel tych Pańskich działań?
Na poczatku lat 80. XX w. nawiązałem korespondencję z dawnymi mieszkańcami Ząbkowic i Ziemi Ząbkowickiej takimi jak: Franz Toenniges, Josef Boegner, Johannes Walzik czy Alfons Pohl. Chodziło tutaj o wiedzę o historii naszego regionu, bowiem u nas do tego czasu nie było praktycznie żadnej literatury regionalnej, a istniejąca, była w większości zafałszowana i nieobiektywna. Środowisko dawnych zabkowiczan wydawało od 1952 r. gazetę krajoznawczą „Frankensteiner Meunsterberger Heimatbatt”. Wydawano tam też ciekawe książki o naszym regionie już od lat 70. Stąd moje kontakty z dawnymi ząbkowiczanami, którzy już od początku lat 80. przyjeźdzali na Ziemię Ząbkowicką. Wówczas mieliśmy się okazję poznać, a oni okazywali się ludźmi miłymi i zaangażowanymi w poznanie nowej rzeczywistości u nas.
Dowiedziałem się niedawno, że władze gminne organizują w przyszłym roku światowy zjazd Ząbkowiczan. Jak wyobraża Pan sobie to przedsięwzięcie? W oficjalnej informacji jest mowa o wielu ciekawie zapowiadających się wydarzeniach i jednocześnie o …jarmarku i zabawie tanecznej. Mamy czasy łączenia tego, co ambitne z tym, co banalne?
Pomysł takiego „święta Ząbkowic i Zabkowiczan” wyszedł ode mnie, chociaż nie jest to moja oryginalna idea. Już wcześniej parę miast takie spotkania – zjazdy robiło, choćby Nysa czy ostatnio Świdnica. Ideą takiej imprezy jest szeroko pojęta integracja społeczności lokalnej, spotkanie się ludzi, którzy opuścili Ząbkowice przed laty z tymi, którzy mieszkają tutaj na co dzień. Chodzi o umożliwienie im spotkania „po latach”, ale także zaprezentowanie, co zmieniło się w moim rodzinnym mieście. Wiem z prywatnego doświadczenia, że takie zjazdy mają „niezwykłą moc sprawczą”, owocują kontaktami towarzyskimi i biznesowymi. Uważam, że współczesne Ząbkowice mają się czym pochwalić. Zmieniły się bardzo w stosunku do lat minionych! Co do formy spotkania „po latach” uważam, że trzeba pokazać wszystko. I formy ambitne jak teatr, czy formy lżejsze, jak jarmark produktu regionalnego. Finałem powinno być powszechne świętowanie przy muzyce i tańcach. Uczestnicy, a myślimy głównie o takich, którzy przyjadą z daleka po wielu latach nieobecności, mają wywieźć wrażenie, że Ząbkowice to miasto otwarte, zmieniające się na lepsze, z którego mogą byc dumni!
Kilka lat temu, także z Pańskiej inicjatywy, nadano honorowe obywatelstwo Ząbkowic Śląskich trzem obywatelom niemieckim, których zasługi dla naszego miasta są naprawdę wielkie. Chciałbym się zatrzymać szczególnie na osobie śp. Franza Toennigesa. Podczas swojej bytności w Ząbkowicach, wygłosił arcyciekawy referat o wielkich postaciach z historii Ząbkowic. Nawiasem mówiąc dzisiaj należałoby także i śp. Franza Toennigesa wpisać do tego „katalogu”… Wspominam jego osobę, bo zastanawiam się czy nie warto byłoby pokazać mieszkańcom także współczesnych ambasadorów Ząbkowic w świecie. Narzekamy na brak lokalnego patriotyzmu, podczas gdy spośród nas wychodzą ludzie wybitni, utalentowani i szlachetni. Jak jest z tym naszym lokalnym patriotyzmem według Pana obserwacji?
Idea nadania honorowego obywatelstwa wybitnym dawnym mieszkańcom Ząbkowic, wynikała z ich niewątpliwych zasług dla naszego miasta. Każdy z nich, a mam tutaj na myśli Franza Toennigesa, Mathiasa Dieriga i Johannesa Waltzika coś oryginalnego wniósł do historii Ząbkowic. Tych dawnych i tych obecnych. Była to też swego rodzaju forma „pojednania polsko-niemieckiego”. Musimy zrozumieć ich myślenie. Przecież wymienieni przeze mnie panowie są ząbkowiczanami, których wysiedlono bez pytania o ich zgodę, na podstawie traktatów międzynarodowych, z pozostawieniem ich majątku, dorobku całego życia… Ten symboliczny akt został przez nich bardzo pozytywnie przyjęty. Od tego czasu mamy przyjacielskie relacje z dawnymi mieszkańcami Ząbkowic. Przypomnę choćby, że niemieckie siostry ewangelickie – diakonisy fundują stypendia dla naszych dzieci. Czy to nie piękny przykład pojednania? Właśnie takie działania wzbudzają patriotyczne zachowania naszych obywateli. Oczywiście mamy też wielu wybitnych ludzi w okresie powojennym i trzeba ich koniecznie eksponować. Myślę, iż będzie ku temu okazja podczas Zjazdu Zabkowiczan.
Jako, że jest Pan radnym Rady Powiatu Ząbkowickiego, chcę zapytać o jedną ze spraw, które stanowią realny problem wielu rodzin żyjących na naszym terenie. Mam na myśli prawie 20-procentowe bezrobcie. Jest ono prawie dwukrotnie wyższe od ogólnopolskiego wskaźnika, już nie wspomnę o 5% bezrobocia we Wrocławiu. Skutek tego jest taki, że wielu ludzi, a nawet cale rodziny wyjeżdżają stąd albo do większych miast, albo za granicę. Gdzie tkwi przyczyna tego, że na naszym terenie nadal nie lokują się inwestorzy zewnętrzni, a miejscowi przedsiębiorcy bardzo krytycznie oceniają warunki do swojej aktywności biznesowej?
Co do miejscowych przedsiębiorców, myślę, że warunki ich funkcjonowania nie są gorsze od działających w innych miejscach w Polsce. Moim zdaniem problem Ząbkowic jest podobny do wielu innych miast dolnośląskich. Polega na oddaleniu od autostrady A4 i Wrocławia. Czym dalej od autostrady i Wrocławia, tym mniej inwestycji. Biznes kieruje się swoistymi wymaganiami i lokuje się głównie wokół dużych miast. Ząbkowice są miastem małym i oddalonym od autostrady. Brakuje tutaj wykształconych ludzi, bo większość wyjechała i to jest problem! Ci, co zostali, nie posiadają odpowiedniego wykształcenia i koło się zamyka, stąd nikt wielki tutaj nie zainwestuje. Trzeba sobie uzmysłowić, że nie będzie tutaj w przyszłości żadnych większych inwestycji, a ludzie będą musieli poszukiwać pracy na zewnątrz, najczęściej w pobliżu Wrocławia. To nie jest specjalny problem, skoro dowozi się ich do pracy. Powinny powstać nowe drogi i połączenia kolejowe z Wrocławiem, tak aby się podróżowało nie dłużej niż godzinę. Tak się dzieje na całym świecie…
Jest Pan animatorem turystyki i promocji turystycznej. Zna Pan sposoby i metody stosowane w tej dziedzinie w innych miejscach kraju i poza jego granicami. Czy zgodzi się Pan z tezą, że turystyka jest jak każdy biznes, więc powinna być poddana mechanizmom rynkowym? Jeśli tak, to jaka jest rola gmin czy powiatu w obszarze rozwoju turystyki i jej obsługi?
Turystyka jest biznesem i usługą, którą kupują klienci w zależności od jej poziomu i atrakcyjności. Ząbkowice stają się w skali Dolnego Śląska miastem turystyki krajoznawczej, opartej o kilka zabytków oraz legendę Frankensteina. Moim zdaniem brakuje tutaj jeszcze poważnych, unikalnych imprez kulturalnych, ale sądzę, że niedługo i one się pojawią. Sądzę, że w momencie zrewitalizowania ruin zamkowych i utworzenia tam przedsięborstwa turystycznego wszystko się zmieni. Jeśli połączymy turystykę z kulturą i skomercjalizujemy ofertę miasta, będziemy zarabiać na turystyce. Już obecnie jest kilka propozycji działań w zakresie kultury, choćby Festiwal Muzyczny im Aloixa Tauxa, utworzenie galerii obrazów Bernarda Krausego czy Piknik Średniowieczny na zamku. Te działania przyciągają ludzi, którzy przywożą ze sobą pieniądze. Trzeba umożliwić im ich wydanie. I o to chodzi!
Praca w samorządzie wymaga podejmowania decyzji, z których część wynika z bieżących potrzeb i okoliczności, a część powinna być wynikiem planowania strategicznego, czyli planowania tego, co może się dziać za kilkanaście lub więcej lat. Który z tych aspektów – Pana zdaniem – przeważa obecnie?
Myślę, że ten perspektywiczny. Samorząd powiatowy w tej kadencji działał wyjątkowo zgodnie, w czym zasługa starosty i rady powiatu, która wzniosła się ponad podziały polityczne. Jest szczegółowy plan działań powiatu na najbliższe lata. Przewiduje on m. in. budowę nowej siedziby pogotowia ratunkowego, remonty dróg, inwestycje w oświatę itp. Problem leży w pieniądzach, których jest coraz mniej.
Jeśli już pozwalamy sobie na sięganie wyobraźnią daleko do przodu, a rozmowę zaczęliśmy od tego, co zostawiły nam poprzednie pokolenia, to proszę powiedzieć jak wyobraża Pan sobie Ząbkowice w przyszłości? Czy następne pokolenia będą miały co podziwiać z dorobku „naszych czasów”, tak jak my podziwiamy dzieła pozostawione nam z minionych wieków?
Ząbkowice w przyszłości to zadbane, małe, dolnośląskie miasto, gdzie ludzie z przyjemnością zechcą przyjeżdżać. Będzie to związane z poznawaniem odrestaurowanych zabytków, zwiedzaniem dobrego muzeum, spacerem po ładnym parku, ale także uczestnictwem w dobrych imprezach kulturalnych, których nie zabraknie. Będą to przyjazdy głównie weekendowe, bo przez cały czas ludzie pracują, aby mieć weekend przyjemny. Powstaną nowe, dobre restauracje, pewnie też nowe hotele. Tak to się dzieje dzisiaj w wielu podobnych miastach na zachodzie Europy. I jest to – moim zdaniem – perspektywa kilku najbliższych lat. Mam nadzieję, że następne władze samorządowe będą realizować te wizję, czego sobie i wszystkim mieszkańcom Ząbkowic życzę!
Rozmawiał: Krzysztof Kotowicz