Celem tego opracowania jest przedstawienie postaci księży katolickich, którzy przybywając na teren kłodzki z różnych obszarów Polski, a w większości z archidiecezji lwowskiej, podejmowali trud pracy duszpasterskiej wśród napływowej ludności.
WCZORAJ: „Wierni Kościołowi i Polsce”
Od samego początku stali się oni obiektem ataku ze strony nowo tworzonego reżimu komunistycznego.
- Józef Śmietana z Bystrzycy Kłodzkiej
Represje objęły szerokie grono duchownych, najbardziej dotkliwie postąpiono z księdzem z Bystrzycy Kłodzkiej, Józefem Śmietaną[14]. Ksiądz Śmietana pod okupacją niemiecką wspierał działalność podziemia niepodległościowego pełniąc funkcję kapelana w Placówce AK Łączki Kucharskie (Obwód Dębica) pod pseudonimem „Błyskawica”. Po wojnie wyjechał na Dolny Śląsk i trafił początkowo do Brzegu, a następnie do Bystrzycy Kłodzkiej. Tam pełnił posługę wikarego, katechety oraz opiekuna miejscowego harcerstwa. W tym okresie działał w siatce konspiracyjnej Okręgu Wrocław WiN, gdzie m.in. współpracował z F. Szarą i K. Kubikiem. Był informatorem, kolportował prasę konspiracyjną oraz przygotowywał sprawozdania dla kierownictwa Okręgu[15]. Równocześnie odważnie, nie zważając na inwigilujących go funkcjonariuszy UB, wygłaszał kazania i nauczał młodzież, w duchu niepodległościowym i antykomunistycznym. W donosach konfidentów UB zachowało się wiele takich relacji. w dniu 29 września 1947 r. podczas dorocznego odpustu w dzień Michała Archanioła w kościele w Bystrzycy Kłodzkiej, kpt. Wyszomirski donosi do PUBP w Bystrzycy: Wszedł na kazalnicę ksiądz wyżej średniego wzrostu, dość dobrze wyglądający, lat około 40 i rozpoczął mówić kazanie […] jeden z ustępów dotyczył prowadzenia walki z kościołem, przez Rząd, który w swoich poczynaniach zmierza do usunięcia Boga, nie tylko ze szkół, ale i z rodzin […] Kościół narzucanej mu walki nie ulęknie się ale przeciwnie będzie walczył, aż do osiągnięcia całkowitego zwycięstwa[16].

Organy bezpieczeństwa interesowały się również działalnością ks. Śmietany na polu katechizacji młodzieży. Jeden z uczniów tak informował oficera UB: ks. Śmietana bywa na wykładach w Gimnazjum III klasy 2 razy w tygodniu tzn. wtorek i czwartek […] mówił że się nie boi generała Radkiewicza chociażby go miał zamknąć […] krytykował członków harcerstwa że są niezdyscyplinowani i nie uczęszczają gremialnie do kościoła […] jawnie nie wypowiadał się na temat krytyki Rządu, lecz można wyczuć jego niezadowolenie z obecnego Rządu Polskiego[17].
Kolejne informacje na temat postawy ks. Józefa Śmietany przekazał pracownik fabryki zapałek, relacjonując udział księdza w otwarciu w dn. 31 stycznia 1948 r. świetlicy w szkole powszechnej przy ul. Wojska Polskiego w Bystrzycy: Poświęcenia świetlicy dokonał ks. Prefekt Śmietana i w przemówieniu okolicznościowym wyraził się wobec pięćdziesięciu zebranych, że szatan ze wschodu rozciągnął swe macki na całą europę i nas truje, lecz nas nie zwycięży […] zaznaczył ze musimy być orientacji londyńskiej bo tam jest nasz rząd. Obecny rząd przypisuje odbudowę kraju wyłącznie sobie, nie zawdzięczając tego Bogu […] Rząd ten nie jest rządem katolickim i nie należy go popierać […] My młodzi powinniśmy nie zapominać o Bogu, bo jeżeli pójdziemy z Bogiem to on nam pomoże zbudować naszą Polskę […] Stojący obok mnie kierownik szkoły ob. Waśniewski Jan trząsł się z oburzenia, za przemówienie które miało charakter antyradziecki i antypolski[18].
Ksiądz Józef Śmietana będąc opiekunem bystrzyckiego harcerstwa dbał o rozwój postaw patriotycznych wśród młodzieży, co miało się niebawem stać powodem represji ze strony władzy. Do prowadzonego przez niego hufca zgłosili się dwaj harcerze z olsztyńskiego. Okazało się, że byli członkami i założycielami zakonspirowanej organizacji HOP „Iskra” i zaproponowali księdzu objęcie patronatu nad tą organizacją. Ksiądz zgodził się, ale jak mówił później tylko dlatego że myślał, iż chłopcy spokornieją, a nie z pobudek czysto ideologicznych. W niedługim czasie UB w Olsztynie rozpracował skutecznie całą organizację „Iskra”, a nazwisko ks. Śmietany często przewijało się w zeznaniach jej członków. Była to jesień 1949, a więc okres, kiedy po złamaniu oporu podziemia niepodległościowego, władza komunistyczna podjęła bardziej radykalne działania wobec Kościoła, w celu zminimalizowania jego wpływu na społeczeństwo. Na fali zaostrzającej się walki z Kościołem, połączenie „antypaństwowej” działalności księdza z działalnością młodzieżowej organizacji stało się w rękach władzy bezcennym narzędziem propagandowym. Dlatego podjęto decyzję o aresztowaniu ks. Śmietany. 11 listopada 1949 r. został zatrzymany na stacji kolejowej w Kłodzku.
Został przetransportowany do WUBP we Wrocławiu, gdzie pod kierunkiem Władysława Paryża przeprowadzono brutalne śledztwo. Zastosowano więc ordynarną siłę w celu wymuszenia oczekiwanych zeznań. Paryż przez kilkanaście dni męczył księdza „niezliczoną ilością przysiadów, popychaniem, kopaniem w kostki, biciem po twarzy, obrzucaniem przekleństwami i całodobowymi „stójkami” aż do obrzęku nóg. Kapłan doprowadzony został do stanu skrajnego wyczerpania psychicznego i fizycznego i nie mógł już o własnych siłach dojść do pokoju nr 217, w którym urzędował Władysław Paryż[19].
Podobnie relacjonuje znajoma rodzina księdza: osadzono go w celi tak małej, że nie mógł się położyć, jedynie mógł siedzieć w kucki, a woda z sufitu kapała mu na głowę […] Przy przesłuchaniu był bity do takiego stopnia, że wynoszono go do izolatki w koszu na bieliznę[20].
Ostatecznie kapłan został postawiony przed sądem w procesie całej olsztyńskiej organizacji „Iskra” i skazany na karę dożywotniego więzienia. W uzasadnieniu wyroku ks. Śmietanę nazwano „czynnym przedstawicielem tej reakcji”, który „dla celów zbrodniczych nadużywał szat liturgicznych i momentów [!] wiary”. Kapłan okazał się więc „zdecydowanym wrogiem obecnego ustroju Polski Ludowej i międzynarodowego postępu”, a także „faktycznym i moralnym sprawcą, że w mury więzienne zostali wtrąceni młodzi ludzie, których Polsce tak dużo potrzeba w walce o szczęście i nowe zdobycze”[21]. Z więzienia ks. Śmietana został zwolniony dopiero w maju 1956 r. Podczas pobytu w zakładach karnych ksiądz mocno zapadł na zdrowiu. W fatalnej kondycji wrócił do rodzinnych Koszyc Wlk., gdzie zamieszkał u siostry. Bezskutecznie starał się jednak o dalszą możliwość wykonywania kapłańskiej posługi.
Władze kościelne sugerowały, aby zrezygnował z aktywnej pracy duszpasterskiej i włączył się w życie zakonne w którymś ze zgromadzeń, na co ksiądz nie chciał się zgodzić[22]. Zamieszkał w Szczecinie. W okresach letnich zajmował się pszczelarstwem, natomiast podczas zim pracował Spółdzielni Pracy „Budowa”, m.in. jako operator wózka. Zmarł w 1975 r. i został pochowany na cmentarzu przy ulicy Ku Słońcu w Szczecinie (kwatera 53C, rz. 4, g. 5).
- Ksiądz Stanisław Prasoł i ojciec Julian Bolek – niezłomni katecheci
Działający na terenie kłodzkim od jesieni 1945 r. rejon Zrzeszenia WiN[23] z racji tego, że większość jego członków, a w szczególności Emilia Jaskuła, była mocno zaangażowana w życie religijne Kościoła (m.in. przed wojną brała udział w sodalicji mariańskiej) po przyjeździe na Ziemie Zachodnie tu również utrzymywał kontakty księżmi katolickimi. Było to naturalne, gdyż wychowani w tradycji patriotyczno-katolickiej nie wyobrażali sobie innej postawy.
W związku z tym, że wojna i przesiedlenia zerwały tradycyjne więzi społeczne, konieczne było odbudowywanie ich tu na miejscu. Organizacja posiadała szeroką wiedzę o działalności księży na terenie kłodzkim. W jednym z raportów przygotowanym przez kłodzki WiN dla struktur centralnych, znajduje się informacja z października 1946 r. o działalności Kościoła na tym terenie, szczególnie w zakresie edukacji: Podkreślić jeszcze należy, że kościół rzym.kat. na czele z klerem polskim ma duży wpływ na wychowanie dzieci w wieku szkolnym a specjalna zasługa w tym ponosi katecheta gimn. I Liceum w Kłodzku ks. Bolek i ks. Prasoł[24]. Kontakty z zaufanymi kapłanami nawiązywano już wcześniej, jednakże w czerwcu 1946 r. Emilia Jaskuła zwróciła się do ks. Stanisława Prasoła, znanego wówczas jej katechety szkół powszechnych w Kłodzku, aby wstąpił do organizacji WiN[25].

Ks. Stanisław Prasoł pochodził z Łańcuta. Po ukończeniu studiów teologicznych we Lwowie, pełnił funkcję wikariusza i katechety szkolnego w Lubaczowie, tam też związał się z ruchem harcerskim.
Później pełnił posługę w Nadwórnej i w Janowie k. Lwowa. Podczas okupacji sowieckiej organizował struktury konspiracyjnego harcerstwa Hufców Polskich we Lwowie[26]. W okresie okupacji niemieckiej był wikariuszem parafii św. Anny we Lwowie. Równolegle współpracował z dowództwem placówki łączności AK pod ps. „Szczepan”, m.in. z por. Mirosławem Mielnikiem („Mirem”) i ppor. Mieczysławem Rajfem („Florkiem”), „Kaju”[27]. Po wojnie w ramach ekspatriacji trafił do Kłodzka. Tu pracował jako zaangażowany katecheta w gimnazjum i liceum pedagogicznym. Udzielał się też w życiu społecznym. Utrzymywał kontakty z kłodzką siatką WiN, na której zlecenie kolportował WiN-owską prasę podziemną. Równocześnie działał na polu katechizacji młodzieży w duchu patriotycznym, a także prowadził w podobnym duchu pracę wśród społeczności lokalnej.
Zanotowano przypadek z listopada 1947 r., kiedy podczas pogrzebu członka PPS Mikuska, ks. Stanisław Prasoł, który odprawiał nabożeństwo żałobne, publicznie zwrócił uwagę, by żydzi nie brali udziału w uroczystościach kościelnych. Z tego powodu wniesiono na niego skargę do prokuratury[28]. Niedługo później pod koniec 1947 r. nastąpiły aresztowania członków kłodzkiego WiN. Nazwisko księdza przewijało się w protokołach przesłuchań. W piśmie z 28 października 1950 r.
Naczelnik Wydz. III WUBP we Wrocławiu kpt. Marek Fijałkowski (Aron Finkelsztejn) odnośnie ks. Prasoła poleca: należy założyć akta ewidencyjne oraz przystąpić do aktywnego rozpracowania (werbując agenturę) po uprzednim podpracowaniu w miejscu pracy i zamieszkania[29].
Działania organów UB były w tym momencie skazane na niepowodzenie, gdyż w tym czasie ksiądz już wyjechał z terenu Kłodzka. Równocześnie w ślad za tym wysłano listy gończy na terenie całego kraju. Jednakże zainteresowanie duchownym przez organy bezpieczeństwa nastąpiło już dużo wcześniej. W sprawozdaniu ref. V PUBP w Kłodzku z lipca 1949 r. czytamy: Teczkę ewidencyjna ks. Pr. prowadzimy w formie wstępnego rozpracowania wg. oddzielnych planów operatywnych przedsięwzięć[30]. Zdając sobie zapewne sprawę z sytuacji ks. Prasoła na terenie Kłodzka władze kościelne postanowiły o przeniesieniu duchownego do innej parafii. W grudniu 1949 r. trafił do Solnik Wielkich (Bierutów), a następnie do Wrocławia. W 1954 r. z niepotwierdzonych jak dotąd przyczyn ks. Stanisław Prasoł opuścił stan duchowny[31]. Mieszkał w Piotrkowie Trybunalskim aż do śmierci w 2000 r.[32].

Kolejnym księdzem, który po 1945 r. pełnił posługę na terenie Ziemi Kłodzkiej i w sposób jawny przeciwstawiał się narzuconemu ustrojowi był jezuita ojciec Julian Bolek.
Na teren kłodzki i bystrzycki katecheta przybył na ten teren już w listopadzie 1945 r. Pochodził z Zagórza (okolice Chrzanów). Ukończył studia teologiczne we Lwowie. Był prefektem w szkole w Grzymałowie (1933-1934), wikariuszem parafii Brzeżny (1935-1938) oraz wikariuszem i prefektem w szkole w Stanisławowie (1938-1945). Po wojnie organizował ewakuację wyposażenia kościołów ze Stanisławowa do Krakowa. Sam, wyjechał na Dolny Śląsk. Początkowo pełnił posługę w Bystrzycy Kłodzkiej jako katecheta szkół średnich i od września 1946 r. również w gimnazjum i liceum w Kłodzku.
Poza pełnieniem misji duszpasterskiej wśród młodzieży w duchu patriotycznym, nawiązał również kontakt z działającym na terenie Kłodzka podziemiem niepodległościowym. Pomagał w dystrybucji WiN-owskiej prasy podziemnej. Ponadto w swoich kazaniach wzywał wiernych do bojkotowania pism komunistycznych i książeczek o treści antyreligijnej. Jednoznacznie i stanowczo przestrzegła przed wysługiwaniem się panującemu reżimowi[33]. Ojciec Bolek był również powiernikiem oficera WOP kpt. Teofila Lawgmina, który wbrew dominującemu antyklerykalizmowi w wojsku, uczestniczył aktywnie w życiu religijnym (głównie pod przewodnictwem o. Bolka) i za co został potem wydalony z wojska i poddany represjom[34]. Na działalność ojca Bolka szczególnie utyskiwali kacykowie z partii, szczególnie I sekretarz KM PZPR z Kłodzka, Grobelny i niejaki Kania, upatrując zagrożenie w utrzymujących się wpływach duchowieństwa w szkołach i wśród młodzieży[35].
W notatkach z partyjnych zachował się również donos Antoniego Osińskiego (jak się sam podpisał „katolik mimowoli”) streszczający kazanie ks. Bolka z dnia 24 kwietnia 1949 r.: z siłą podkreślił [ojciec Bolek], że komunistom bezbożnym nie pomoże żadna antyreligijna propaganda (…) Rząd nie ma racji usuwając zakonnice ze szpitala, rozwiązując szkoły i pensjonaty prowadzone przez księży.
Dalej w swoim donosie Osiński przytacza słowa duchownego: Następnie ks. Bolek podniesionym i proroczym głosem mówił żeby wierni nie tracili ducha, gdyż kościół, który tyle zniósł i przecierpiał na przestrzeni wieków zniesie i to prześladowanie i doczeka się lepszych czasów. Kościół dotychczas milczał, ale teraz obierze drogę bardziej radykalną i poprowadzi naród do zwycięstwa[36].
Tak niewygodna dla władzy postawa popularnego kapłana nie mogła przejść bez echa. Zwłaszcza, że osobę księdza wymieniano w zeznaniach toczącej się sprawy aresztowanych członków kłodzkiego WiN. Jest wielce prawdopodobne, że to spowodowało decyzję o przeniesieniu o. Bolka do Wałbrzycha i później Świebodzic, skutecznie unikając jakichkolwiek represji. W następnych latach pełnił funkcję ojca duchownego w WSD we Wrocławiu. Organizował też pomoc ubogim i bezdomnym. Po przejściu na emeryturę zamieszkał w Domu Księży Emerytów we Wrocławiu, gdzie zmarł 12 grudnia 1994 r. Został zgodnie ze swoją wolą pochowany w rodzinnej miejscowości. Kapłan ogromnej dyscypliny wewnętrznej, pracowity, odpowiedzialny. Życiem swoim głosił Ewangelię[37].
- Ksiądz Mieczysław Pieniążek, ksiądz Józef Listopad i ojciec Jan Werner
Z działalnością podziemia niepodległościowego związani byli też inni księża z terenu kłodzkiego. Jeden z członków WiN – Emilia Jaskuła, w późniejszym przesłuchaniu zeznaje, iż przekazywała do dalszej dystrybucji egzemplarze WiN-owskiego „Orła Białego” trzem kapłanom z terenu Ziemi Kłodzkiej: ks. Pieniążkowi z Dusznik, ks. Listopadowi z Nowej Rudy oraz ks. Wernerowi z Kłodzka.

Pierwszy z nich ks. Mieczysław Pieniążek (1913 – 1990) objął w tym okresie duszpasterstwo w Dusznikach-Zdroju.
Pochodził z Rzeszowszczyzny. Ukończył studia teologiczne we Lwowie. W czasie II wojny światowej był więziony w Rzeszowie skąd wydostał się po „cudownym ocaleniu”[38]. Po wojnie podjął pracę w administraturze apostolskiej we Wrocławiu jako duszpasterz w Dusznikach-Zdroju, pełnił funkcję dziekana dekanatu Polanica-Zdrój. Później wyjechał z tego terenu najpierw do Wałbrzycha, a następnie w okolice Mieroszowa.
Nazwisko księdza pojawiło się w zeznaniach aresztowanych członków WiN (Emilia Jaskuła) już ma początku 1948 r, gdzie wskazywano, że brał on udział w kolportażu prasy podziemnej. Zaraz po tym na terenie całego kraju UB rozesłał list gończy za poszukiwanym księdzem[39].
Zapewne miało to wpływ na przeniesienie duszpasterza na inny teren. W późniejszym okresie pełnił posługę jeszcze w kilku różnych parafiach na terenie Administracji Wrocławskiej. Najdłużej w swojej ostatniej parafii w Ruszowie, skąd odszedł na emeryturę. Tam też został pochowany po śmierci 1990 r. Miał tytuł magistra teologii[40].

Następnym z kapłanów, którzy współpracowali z Zrzeszeniem WiN na terenie kłodzkim był ks. Józef Listopad (1914 – 1998).
Pochodził z okolic Lubaczowa. W 1940 r. ukończył studia teologiczne we Lwowie W latach 1945 – 1946 pełnił funkcję duszpasterza dla ludności polskiej w Nowej Rudzie, równocześnie był etatowym prefektem w miejscowym gimnazjum. Pełniąc służbę na tym terenie równocześnie kontaktował się z miejscowymi działaczami niepodległościowymi, m.in. z Zrzeszenia WiN oraz PSL.
Podobnie jak w przypadku ks. Pieniążka, jego osoba pojawiła się w zeznaniach aresztowanych końcem 1947 r., członków WiN. Wskazywano, że brał on udział m.in. w kolportażu prasy podziemnej. Z kolei
W ramach działań odpryskowych po procesie działaczy kłodzkiego WiN, ks. Listopad był poszukiwany listem gończym na terenie całego kraju[41], szczęśliwie jednak jego aresztowanie nie doszło do skutku.
W 1956 r. został usunięty na polecenie władz państwowych z parafii Bystrzyca (pow. oławski). W uzasadnieniu W. Skorczyński z PWRN wskazuje: stosował [ks. Józef Listopad] różne formy nacisku i presji w stosunku do niewierzących (…) zakazując ludności pracy w święta kościelne nieuznawane przez Państwo (…) Publicznie piętnował ludzi nie mających ślubu kościelnego[42]. Ostatecznie ks. Listopad przeniósł się do archidiecezji krakowskiej, gdzie pełnił służbę do przejścia na emeryturę i gdzie zmarł 1998 r.
Kolejnym kapłanem, o którym wiemy, iż współpracował z lokalnymi strukturami niepodległościowymi był ojciec Jan Werner (1911 – 1976).
Jezuita, pochodzący z Rudy Śląskiej, wyświęcony został w 1940 r. Podczas okupacji niemieckiej przebywał w Nowym Sączu, gdzie pełnił funkcję kapłana więziennego. W 1943 r. objął administrację dwóch parafii w okolicy Lwowa, działając w ciągłym zagrożeniu ze strony bojówek ukraińskich.
W 1945 r. przybył do Kłodzka, gdzie jako prefekt gimnazjum i liceum, uczył religii w trzech szkołach, angażując się równocześnie w pomoc przesiedleńcom z zabranych Polsce kresów wschodnich.
W późniejszym okresie pełnił funkcję wikariusza w parafii Piszkowice oraz dodatkowo również w Gorzanowie. Podobnie jak wcześniej wskazani duchowni również ks. Werner brał udział w kolportażu prasy podziemnej i utrzymywał kontakty z działaczami kłodzkiego WiN. Już w 1946 r. decyzją ks. abpa Milika został przeniesiony na stanowisko nauczyciela w gimnazjum we Wrocławiu. Zmarł w 1976 r. Był odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi[43].
Grzegorz Palko Kłodzko 19 listopada 2021