Niezwykły koncert operowy zorganizowany we wrześniu 2014 r. na dziedzińcu srebrnogórskiego donżonu miał posmak znacznego wydarzenia muzycznego, dał również pretekst do odwiedzenia zabytkowej twierdzy, która w ostatnich latach wyrosła na jedną z ważniejszych atrakcji turystycznych Dolnego Śląska.
Zapewne nie wszyscy uczestnicy tego niecodziennego święta zdawali sobie sprawę z całokształtu przemian zaszłych w obrębie warowni w przeciągu ostatnich kilkunastu latach, ale przecież i tak powszechnie podziwiano efekty kompleksowych remontów i udanych adaptacji centralnych dzieł fortecznych. Wydaje się zatem zasadne naświetlenie przynajmniej ważniejszych wątków związanych z odrodzeniem tego wyjątkowego obiektu, któremu jeszcze nie tak dawno całkiem realnie groziły dewastacja i zapomnienie.
Na początek wypada podkreślić, że twierdza srebrnogórska – wzniesiona w latach 1763 – 1785 z rozkazu króla Fryderyka II zwanego Wielkim – należała w XVIII wieku do najnowocześniejszych w Prusach i w ogóle w Europie. Największy podziw wzbudzał i nadal budzi potężny donżon, jeden z najciekawszych obiektów fortyfikacyjnych epoki nowożytnej. Rozległość całego zespołu i jego lokalizacja na szczytach górskich generalnie pozwala zaliczyć omawianą warownia do największych górskich założeń obronnych naszego kontynentu. Jej cennym walorem jest zachowana integralność i pierwotna forma, której nie zatarły późniejsze modernizacje i przekształcenia. Chodzi zatem generalnie o obiekt wyjątkowy w skali europejskiego dziedzictwa kulturowego, zabytek architecturae militaris o randze światowej. W tym stwierdzeniu nie ma przesady, a potwierdzenie tej oceny znajdziemy w decyzji Prezydenta RP z 2004 r. o nadaniu twierdzy statusu Pomnika Historii. Chodzi o elitarną grupę – obecnie 58 – obiektów o najwyższych w naszym kraju walorach zabytkowych i historycznych. Wypada nadmienić, że poza Srebrną Górą na liście Pomników Historii RP znalazły się m.in.: Biskupin, Gniezno, Jasna Góra, Kraków, Malbork, Wieliczka i Zamość. Co istotne, wspomniane wyróżnienie twierdzy srebrnogórskiej nastąpiło mimo wielopłaszczyznowych zaniedbań, które wpisane były w powojenną politykę wymazywania świadectw pruskiego panowania na Śląsku.
Wybitne walory turystyczne warowni srebrnogórskiej zostały dostrzeżone przez Niemców jeszcze końcem XIX w., kiedy utraciła ona swoje pierwotne przeznaczenie militarne. Powoli zagospodarowywano jej kolejne obiekty, budowano legendę niezdobytej twierdzy, która jako jedyna w regionie oparła się potędze Napoleona w 1807 r. Kompleksowe remonty donżonu w latach 30. XX wieku zostały przerwane po wybuchu drugiej wojny światowej, w wyniku której ziemia ząbkowicka została w 1945 r. przyłączona do Polski. Wojenna trauma i powojenna niepewność sprzyjały postawom odrzucenia niemieckiej spuścizny, a ta w przypadku Srebrnej Góry nasuwała jeszcze skojarzenia z niemieckim militaryzmem. Pierwszą falę zainteresowania Polaków losem twierdzy zapoczątkowali w 1965 r. dolnośląscy harcerze, którzy wykorzystywali opuszczone forty do organizacji letnich obozów. Starali się przy tym upamiętnić polskich oficerów przetrzymywanych tam przez Niemców podczas ostatniej wojny (oflag VIII B). W dziele zagospodarowania i promowania warowni wsparli harcerzy działacze ząbkowickiego oddziału PTTK, lokalne władze i społeczeństwo, stąd z roku na rok rosła liczba osób odwiedzających górską fortecę. Polityczno-gospodarczy kryzys lat 80. XX wieku zniweczył wiele z ich osiągnięć, trwałym elementem pozostał rozgłos i legenda harcerskiej twierdzy.
W latach 80. XX wieku srebrnogórska twierdza opustoszała, a w wyniku śmiertelnego wypadku została nawet częściowo zamknięta. Utrzymujący się marazm przełamało na początku lat 90. XX w. przybycie członków i sympatyków „Akademii Przygody” (AP), którzy zaszczepili w Srebrnej Górze turystykę niekonwencjonalną. Twierdzą zainteresowały się grupy survivalowe, miłośnicy wspinaczki, gier fabularnych (LARP), Indianiści, itd. Staraniem Mirosława Rzytkiego (AP) problemem warowni zainteresowali się na nowo konserwatorzy zabytków i specjaliści zrzeszeni w ogólnopolskim Towarzystwie Przyjaciół Fortyfikacji (TPF). Wprawdzie już w 1961 r. warownia została uznana za obiekt zabytkowy, a w latach 80. XX wieku przygotowano kosztowną dokumentację konserwatorską, w praktyce niewiele jednak z tego faktu wynikało. Przykładowo, w dokumentach nadleśnictwa Bardo dobrze zachowane dzieła obronne Chochoła Wielkiego i Małego występowały jako nieużytki pogórnicze! Obiekty zarastały drzewami i krzewami, a nieliczni turyści mogli w praktyce zwiedzić jedynie dziedziniec i wały donżonu, na którym stała szpetna budka biletowa.
Atmosfera wokół twierdzy zmieniła się na progu XXI wieku. W 1999 r. zawiązało się w miasteczku Towarzystwo Srebrnogórskie (TS), które zdecydowanie zareagowało na plan chaotycznej wyprzedaży poszczególnych fortów. Towarzystwo wystąpiło do władz gminy z wnioskiem o powołanie w Srebrnej Górze parku kulturowego, co nawiązywało do nowej koncepcji ochrony rozległych zabytkowych kompleksów w ich kulturowym otoczeniu. Idea ta była wówczas wspierana przez członków Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji i została zatwierdzona w ustawie o ochronie zabytków z 2003 r. Kluczowe dla dalszych działań na srebrnogórskim gruncie okazało się spotkanie zorganizowane w 2001 r., na którym specjaliści TPF, wojewódzki konserwator zabytków, starosta powiatu ząbkowickiego, nadleśniczy z Barda i wójt gminy Stoszowice zgodzili się współdziałać w zakresie powołania srebrnogórskiego Fortecznego Parku Kulturowego. Wybór Patryka Wilda – związanego z TPF i TS – na nowego wójta gminy Stoszowice przyspieszył prace w tym zakresie. Dzięki jego bezpośredniemu zaangażowaniu, w krótkim czasie udało się przeprowadzić skomplikowaną przygotowania i już w 2002 r. władze Gminy Stoszowice powołały pierwszy w kraju Forteczny Park Kulturowy! Rok później utworzyły spółkę, która przejęła odpowiedzialność za fortyfikacje należące do gminy. Zmieniał się generalnie sposób postrzegania twierdzy. Przestała być ona kłopotliwą ruiną, stała się szansą na zdynamizowanie okolicy. Pierwsze lata poświęcono na wytworzenie podstawowej dokumentacji oraz wypracowanie spójnej i długofalowej koncepcji ochrony i rewitalizacji cennych fortyfikacji. Tymczasem w 2005 r. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlany zaniepokojony stanem Bramy Orła rozważał zamknięcie donżonu. Przeprowadzona rok później kompleksowa renowacja bramy była pierwszym sukcesem w dziele przywracania twierdzy dawnego blasku.
Kolejne lata przyniosły spełnienie szeregu ambitnych planów. Ich realizacją zajęli się prezesi fortecznej spółki: Jarosław Michalak i Krzysztof Niebora, koordynacja prac pozostała w gestii wójta Gminy Stoszowice, którym od 2006 r. do dziś jest Marek Janikowski. Współdziałając i aktywnie aplikując, pozyskali oni ze środków Unii Europejskiej i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP wielomilionowe dofinansowanie robót remontowych, które w krótkim czasie odmieniły stan najcenniejszych obiektów. Odtworzono m.in. system odwodnień, ciągi komunikacyjne, poprawiono elewację dziedzińca donżonu i bastionu dolnego, zaadaptowano liczne pomieszczenia forteczne. Trudno wymienić w tym miejscu wszystkie inwestycje, niemniej należy przynajmniej podkreślić, że nie maja one jedynie powierzchownego charakteru. Efektownym zmianom towarzyszą bowiem mniej spektakularne prace zabezpieczające i odtworzeniowe, których goście odwiedzający donżon nie są zwykle świadomi. Wspomnę przykładowo prace ratunkowe w podziemiach donżonu i bastionu miejskiego.
Remontowi twierdzy towarzyszy intensywna promocja, dzięki której warownia cieszy się rosnącym zainteresowaniem turystów. W ciągu kilku lat ich liczba podwoiła się, przekraczając 50 tysięcy w skali roku. Spora w tym zasługa srebrnogórskiej grupy rekonstrukcyjnej (Infanterie-Regiment von Alvensleben), której przewodzi Kazimierz Gądek. Wypracowała ona atrakcyjną formę oprowadzania po twierdzy. Jej członkowie demonstrują realia służby i walki na przełomie XVIII i XIX wieku, ożywiają głośnymi komendami i hukiem wystrzałów stare mury. Nie sposób pominąć wielostronnych przedsięwzięć reklamowych i naukowych, w tym pięciu konferencji historycznych i szeregu publikacji, które budują markę tego miejsca. Podobną rolę spełniają głośne projekty kulturalne, jak choćby festiwal podróżników „3 żywioły” i warsztaty artystyczne „FortArt”. Co roku w czerwcu organizowane są Dni Twierdzy, podczas których odbywają się barwne inscenizacje oblężenia Srebrnej Góry w 1807 r.
Istotne, że wymieniane działania prowadzone na i wokół warowni nie są odosobnione. Władze gminy zmieniają przestrzeń miasteczka (m.in. modernizacja ulic, remont byłego kościoła ewangelickiego i mostu kolejowego), szykują infrastrukturę turystyczną (m.in. tablice informacyjne i szlaki rowerowe), wspierają czy wręcz inicjują przedsięwzięcia innych podmiotów. Przyciągniecie prywatnych inwestorów od samego początku było ważnym elementem strategii ożywienia twierdzy, Srebrnej Góry, a pośrednio całej gminy. Wyrasta ona z racjonalnych przesłanek; ograniczonych możliwości lokalnych władz, skali potrzeb oraz samej twierdzy, ale też z przekonania o pozytywnych efektach włączenia miejscowego i obcego potencjału. Wprawdzie w przypadku fortów nie znaleziono tymczasem poważniejszych partnerów, ale też wiele czynników na tym zaważyło. Wspomnijmy chociażby kryzys gospodarczy ostatnich lat, jednocześnie – celową ostrożność władz, którym zależy na pozyskaniu odpowiedzialnego i konstruktywnego inwestora. Za pośredni sukces wypada za to uznać rozwój branży turystycznej. W otoczeniu fortów ruszyły nowoczesne hotele i nowe atrakcje, w tym: dwa parki linowe, wioska indiańska i ośrodki jeździeckie. Bliski urzeczywistnienia jest projekt budowy kolejki linowej na Warowną Górę, która ułatwi i uatrakcyjni dojazd na twierdzę. W donżonie szykowana jest wystawa muzealna, w bastionie dolnym – restauracja. Prowadzone są nadto rozmowy w sprawie trasy łączącej mostami kolejne obiekty forteczne.
Nierealne zdawało się dawniej plany zrealizowano, realizuje się je, względnie są one przygotowywane do realizacji. Wymaga to z jednej strony odwagi mierzenia się z trudnymi zadaniami, z drugiej strony – myślenia perspektywicznego, niezbędnego przy określaniu strategii działań. Sukces – z którym w przypadku twierdzy srebrnogórskiej mamy niewątpliwie do czynienia – ma oczywiście wielu ojców i w tym przypadku nie widzę w tym stwierdzeniu specjalnego nadużycia. Obserwujemy rzadką synergię działań różnych środowisk i osób, poczynając od tych aktywnych na gruncie lokalnym (przykładowo Marcina Górskiego), a kończąc na dyskretnie patronujących miejscowym zamierzeniom, w których grupie wyróżnia się posłanka Monika Wielichowska. Duża w tym zasługa władz Gminy Stoszowice, w tym obecnego wójta Marka Janikowskiego, który umiejętnie wykorzystuje działania na twierdzy do wzmocnienia potencjału całej gminy. Należy podkreślić jego konsekwencję i zarazem elastyczność w dążeniu do tego celu, podobnie skuteczność w pozyskiwaniu zewnętrznych środków na prowadzone inwestycje, wreszcie umiejętność godzenia różnych oczekiwań i potrzeb. Nie sposób pominąć korzyści płynących ze stabilności władz czy też twórczej kontynuacji, tak niezbędnej przy długofalowych działaniach. W pierwszym rzędzie mam tu na myśli spójną wizję ostatnich dwóch wójtów (Patryka Wilda i Marka Janikowskiego), ale przecież wyrasta ona z wcześniej ukształtowanego podłoża, nakładającego się na siebie dorobku: harcerzy, petetekowców, survivalowców, miłośników architektury militarnej, historyków i okolicznych mieszkańców. W przypadku Srebrnej Góry często mówi się o niezwykłej aurze tego miejsca, wypadałoby wreszcie zwrócić uwagę na jej społeczny wymiar.
Twierdza srebrnogórska przestała straszyć, zaczyna zachwycać. Na nowo przyciąga tłumy przyjezdnych i budzi dumę miejscowych. W ciągu ostatniej dekady dokonano w sumie więcej dla zachowania i wypromowania warowni niż przez większą część okresu powojennego. W przypadku donżonu i otaczających go bastionów można w sumie mówić o osiągnięciu poziomu przedwojennego, który niedługo powinien nawet zostać przekroczony. Wypada sobie życzyć, by ten pozytywny trend został podtrzymany. Proces zagospodarowania twierdzy z pewnością nie został jeszcze zakończony, na wszystko potrzeba czasu. Wypada wierzyć, że pierwsze owoce prowadzonych prac zostaną docenione i – jak to oceniam z wrocławskiej perspektywy – „złote lata” niezwykłej warowni potrwają jeszcze wiele lat, a to z korzyścią dla dziedzictwa kulturowego regionu, ale też społeczności mieszkającej w jej pobliżu.
Tomasz Przerwa