W trakcie robót drogowych wykonywanych w ul. Bolesława Prusa (o czym informowaliśmy w naszym portalu) doszło do niebezpiecznej sytuacji. Z Baszty Gołębiej spadła seria dachówek i omal nie trafiła w głowę jednego z robotników. Prawdopodobnie właściciel Baszty Gołębiej postanowił pójść za ciosem.
Cały dach Baszty Gołębiej został odsłonięty. Nie tylko, że nie ma ani jednej dachówki, to konstrukcja dachu, a tym samym cały zabytkowy obiekt jest niezabezpieczony. Opady deszczu, silne wiatry – typowe dla tej pory roku zjawiska meteorologiczne – będą z pewnością gwałtownie pogarszać stan Baszty. Jest ona zamknięta, na froncie budyneczku jest napis informujący, że stanowi on własność prywatną, ale nie powinno to oznaczać braku należytej troski o obiekt stanowiący element zabytkowego ciągu murów obronnych w ząbkowickim parku.
Wielokrotnie już poruszaliśmy w naszym portalu sprawę pogarszającego się wizualnie stanu technicznego Baszty, a teraz mamy do czynienia z kolejnym niepokojącym procederem. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, właściciel Baszty przebywał w ostatnich dniach w Ząbkowicach Śląskich. W jednej z rozmów wymienił nawet kwotę, za jaką byłby skłonny sprzedaż obiekt. Nic nam natomiast nie wiadomo, czy służby nadzoru budowlanego, konserwator zabytków lub Prokuratura Rejonowa w Ząbkowicach prowadząca postępowanie w sprawie statusu Baszty, podjęli jakieś skuteczniejsze, niż dotąd działania. Baszta jest już pozbawiona nie tylko dachu, ale ma uszkodzoną instalację odgromową, widac powiększające się pęknięcia w konstrukcji budynku. Stan jej wnętrza, po zdjęciu dachu pozostaje sferą niepokojących domysłów. Ponownie apelujemy do władz samorządowych Ząbkowic Śląskich i Powiatu Ząbkowickiego o zaangażowanie się w troskę o los Baszty Gołębiej. Póki jeszcze jest co ratować…