W subiektywnej prasówce – w każdy poniedziałek rano – dostarczamy Państwu fragmenty artykułów związanych z terenem Powiatu Ząbkowickiego, jakie ukazały się w minionych kilku dniach w gazetach i portalach internetowych. Od niedawna na zakończenie „prasówki” dodajemy informacje spoza powiatu, która mogą zainspirować do podobnych działań na naszym terenie.
Gazeta Ząbkowicka (nr 160/2016) zamieściła informację na temat budowy krytego basenu w Ząbkowicach Śląskich – ten temat poruszaliśmy także w naszym portalu.
Nadal nie wiadomo kto i do kiedy wybuduje krytą pływalnię w Ząbkowicach Śląskich. Na tę chwilę nie został jeszcze rozstrzygnięty przetarg na jej budowę. – Komisja przetargowa nie zakończyła jeszcze prac w związku z czym nie mamy możliwości ustosunkować się do państwa pytania – odpowiada Stanisław Moderski, asystent burmistrza Marcina Orzeszka na pytanie, czy prawdą jest, że przetarg na budowę basenu został unieważniony. – Budowa krytej pływalni była i jest dla mieszkańców oraz samorządu Ząbkowic Śl. jedną z priorytetowych i bardzo potrzebnych inwestycji w historii Gminy Ząbkowice Śląskie – przekonuje Moderski.

TVP3 Wrocław (pod datą 23.10.2016) w cyklicznym programie „Teraz Wieś” omawia potrzeby realizacji strategii gospodarczych w gminach turystycznych. Jednym z trzech samorządów, które były promowane w przekazie telewizyjnym była Gmina Bardo prezentowana przez swojego włodarza Krzysztofa Żegańskiego oraz w interesującym reportażu z terenu gminy. Kliknij TUTAJ lub na obraz poniżej, aby obejrzeć cały program.

Express-miejski.pl (pod datą 18.10.2016) podaje niepokojące wiadomości dotyczące środowiska naturalnego na terenie Powiatu Ząbkowickiego.
Powietrze, którym oddychamy jest bardzo zanieczyszczone i może powodować śmiertelne choroby. Tak wynika z raportu Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Na podstawie danych ze stacji monitoringu jakości powietrza działających w 2016 roku w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska na terenie województwa dolnośląskiego do 20 września wystąpiły przekroczenia dopuszczalnej częstości przekraczania 24-godzinnego poziomu dopuszczalnego pyłu zawieszonego PM10 (powyżej 35 dni w roku ze stężeniami średniodobowymi >50 μg/m3) na pięciu stanowiskach pomiarowych zlokalizowanych m.in. w Kłodzku, Ząbkowicach Śląskich, Nowej Rudzie i Dzierżoniowie. Warto zaznaczyć, że to dopiero początek sezonu grzewczego… Co to oznacza? Mówiąc w skrócie: zły wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Pył zawieszony w powietrzu może zawierać substancje toksyczne takie jak wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (np. benzo/a/piren), metale ciężkie oraz dioksyny i furany. Pył PM10 zawiera cząstki o średnicy mniejszej niż 10 mikrometrów, które mogą docierać do górnych dróg oddechowych i płuc. Inhalowane do płuc mogą powodować różne reakcje ze strony ustroju np. kaszel, trudności z oddychaniem i zadyszkę, szczególnie w czasie wysiłku fizycznego. Przyczyniają się do zwiększenia zagrożenia infekcjami układu oddechowego oraz występowania zaostrzeń objawów chorób alergicznych np. astmy, kataru siennego i zapalenia spojówek. Drobne frakcje pyłów mogą przenikać do krwioobiegu, a dłuższe narażenie na wysokie stężenia pyłu może mieć istotny wpływ na przebieg chorób serca (nadciśnienie, zawał) lub nawet zwiększać ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe, szczególnie płuc. Największą emisję pyłów powoduje spalanie węgla w starych i często źle wyregulowanych kotłach i piecach domowych oraz w dużych miastach komunikacja. Spalanie odpadów w tych kotłach, które choć jest nielegalne i powoduje poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi, jest praktykowane przez niektórych mieszkańców. Emisja pyłów powodowana jest również przez przemysł, szczególnie energetyczny, chemiczny, wydobywczy i metalurgiczny, ale ze względu na wysokość emitorów oraz obowiązujące przepisy prawne regulujące dopuszczalne wartości emisji, źródła te mają zwykle dużo mniejszy wpływ na jakość powietrza.

Wiadomości Powiatowe (nr 41/2016) przynoszą miłą informację dla mieszkańców jednego z ząbkowickich osiedli mieszkaniowych.
Niebawem ruszy od dawna obiecywana przebudowa placu zabaw na ząbkowickim osiedlu XX-lecia. Środki na budowę placu zabaw zostały zabezpieczone z nadwyżki bilansowej za ubiegły rok. Jest to ok. 140 000 złotych – mówi prezes Spółdzielni Leszek Szlachta. Obiekt miał być przebudowany jeszcze w tym roku, jednak władze spółdzielni zdecydowały, że z powodu długiej procedury przygotowania i rozstrzygnięcia przetargu modernizację placu warto przełożyć o kilka miesięcy. – Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu oddawać placu zabaw w okresie jesiennym, stąd cała procedura zostanie przeprowadzona zimą, tak, by nowy plac zabaw został oddany do użytku w maju lub kwietniu, podobnie jak to miało miejsce na osiedlu Słonecznym – tłumaczy prezes. Stare urządzenia zostaną zlikwidowane z powodu braku wymaganych atestów. Nowe mają służyć dzieciom w różnym wieku, czyli będzie coś i dla starszych i dla maluchów. W poprzednich latach posadzono drzewa, które latem zacienią miejsce zabaw i prezes ma nadzieję, że mieszkańcy będą z niego zadowoleni. Niewykluczone, że urządzenia placu zabaw zostaną wzbogacone o modne ostatnio siłownie na wolnym powietrzu. Wtedy i dzieci, i mamy będą mogły tu miło spędzić czas. Pierwotnie modernizacja placu zabaw miała się odbyć przy współudziale Urzędu Miejskiego, jednak współpraca się nie ułożyła. – Były obiecane dodatkowe urządzenia na plac zabaw na osiedli Słonecznym. Były składane propozycje przez samorząd mieszkańców, powiedziano, że są środki, z których będzie można skorzystać i doposażyć istniejący plac zabaw, ale niestety nie doczekaliśmy się pomocy – mówi Leszek Szlachta – jeśli chodzi o plac zabaw na osiedlu XX-lecia, to z powodu naszych doświadczeń z osiedlem Słonecznym, rozmowy nie były prowadzone.

Doba.pl (pod datą 22.10.2016) relacjonuje sukces uczennic ząbkowickiego Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława Jagiełły w ogólnopolskim konkursie sienkiewiczowskim. Na ten temat pisaliśmy też w naszym portalu.
Dwie uczennice Liceum Ogólnokształcącego w Ząbkowicach Śląskich, Aleksandra Moskal i Natalia Staniak, znalazły się w finale (do którego zakwalifikowało się 48 osób) ogólnopolskiego konkursu sienkiewiczowskiego. Komitet Olimpiady Literatury i Języka Polskiego konkurs historycznoliteracki dla uczniów szkół średnich „Henryk Sienkiewicz. W 170. rocznicę urodzin i 100. rocznicę śmierci.” – Pierwszy etap miał na celu samodzielną refleksję w formie rozprawki nad wybranymi aspektami twórczości i biografii pisarza. Postanowiłyśmy spróbować swoich sił (mimo że chodzimy do klasy o profilu biologiczno-chemicznym), pisząc prace na wybrane przez nas tematy: „Przemoc w twórczości Sienkiewicz – poetyka i ideologia” (Ola Moskal), „Obraz młodości, kobiety i mężczyźni w twórczości Sienkiewicza” (Natalia Staniak). Kilkumiesięczny trud – czytanie tysięcy stron (naprawdę!) powieści Henryka Sienkiewicza i specjalistycznych opracowań oraz pisanie własnego tekstu podczas wakacji zaowocowały! Radość ogromna! Nasze prace znalazły się wśród 58.zakwalifikowanych przez Komitet Główny Olimpiady i Literatury Języka Polskiego spośród ponad 80. przesłanych przez komitety okręgowe. Warto dodać, że w sumie z całej Polski nadesłano na konkurs około 150. prac – relacjonują uczestniczki konkursu na stronie ząbkowickiego LO. Ola Moskal znalazła się także wśród 15 laureatów konkursu i w nagrodę pojedzie do Rzymu śladami Henryka Sienkiewicza pod opieką profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, Tadeusza Bujnickiego, historyka literatury polskiej, znawcy prozy historycznej XIX wieku i twórczości Noblisty. Natalia Staniak została finalistką konkursu.

Gazeta Wyborcza Wrocław (pod datą 09.10.2016) udostępnia zapis rozmowy z poszukiwaczem ukrytych pod ziemią skarbów w Srebrnej Górze.
W świetle prawa właścicielem nie jestem i nie będę. Należy do mnie tylko grunt. To formalnie, ale o kopalni myślę jak o własnej. Mówię o niej „nasza”. Myślę o żonie, dzieciach, przyjaciołach. Jeszcze przed wejściem do podziemi zacząłem poznawać fantastycznych ludzi, pasjonatów, którzy mi pomagali. Nie sądziłem, że kupując ponad dziesięć lat temu działkę w Srebrnej Górze, zaczynam przygodę swojego życia. A na Dolny Śląsk miałem tylko przyjeżdżać odpocząć do domku letniskowego. Wszystko zaczęło się, gdy na jednej z sąsiednich parceli zobaczyłem tabliczkę z urzędu gminy, że kiedyś w tym miejscu prowadzono prace górnicze. Zaintrygowany zacząłem rozmawiać z mieszkańcami, badaczami lokalnej historii. Zacząłem szukać książek, map. Odwiedzałem archiwa. W końcu porównałem dwie mapy z połowy XIX w. Okazało się, że nieznacznie się różnią. Pomiary geodezyjne wytypowały jeden z chodników jako najbardziej prawdopodobny, ponieważ błąd wynikający z nałożenia na siebie map był najmniejszy. Do kopalni dotarliśmy więc, odkopując ten chodnik. Poszukiwania zajęły mi pięć lat! W końcu 13 listopada zeszłego roku o godzinie 13 udało się! Chodnik miał dwa metry wysokości, a szeroki był na trochę więcej niż metr. Wydrążono go tak, by iść gęsiego. Kiedy zeszliśmy do podziemi, w pewnym momencie spadł tlen, nieznacznie dało się też wyczuć zapach siarkowodoru. Musieliśmy się wycofać. A później długo wietrzyć wyrobisko. Dopiero później mogliśmy zacząć porządną eksplorację. (…) W naszej kopani wydobywano srebro. Wiemy, że zamknięto ją w latach 30. minionego wieku. Typujemy, że powstała w XVI w. Z dostępnych przekazów dowiadujemy się, że w przypadku twardych skał tempo urabiania chodników odbywało się wówczas w nierzeczywistym dla nas tempie około 1 centymetra dziennie. Kiedy widzę więc chodnik trzydziestometrowej długości, mam świadomość, że na jego wykucie górnicy mogli potrzebować nierzadko 10 lat! Górnicy szli za żyłą kruszcową, urabiając ją mozolnie młotkiem i żelazkiem. Wybierali urobek grudka po grudce. Kształt krętych, zawiłych korytarzy w kopalni podyktowany był koniecznością podążania za żyłą srebra. Narzędzia były kiepskiej jakości, szybko się tępiły. Po wyjściu na powierzchnię oddawali nierzadko cały worek stępionych żelazek przykopalnianemu kowalowi do naostrzenia, by nazajutrz zacząć wszystko od nowa. Ze źródeł wynika, że największe wydobycie miało miejsce przed wojną trzydziestoletnią. Szacuje się, że podczas najlepszego roku dla górnictwa wszystkie kopalnie położone w Srebrnej Górze wydobyły łącznie w ciągu całego roku około 50 kilogramów srebra. Bo trzeba wiedzieć, że w miejscowości prócz odkrytej kopalni były jeszcze najprawdopodobniej dwie. (…) – Myślę o XVI-wiecznej górniczej osadzie. Byłem w niemieckim Annabergu. Jest tam kościół z ołtarzem i malowidłem autorstwa Hansa Hessego. Obraz w bardzo realistyczny sposób przedstawia detale, ubrania, ówczesne urządzenia w XVI-wiecznej górniczej osadzie. Marzy mi się, by coś podobnego stworzyć w Srebrnej Górze. Wybudować domki, przypomnieć o zawodach z tamtego okresu. To na razie plan, bo muszę się najpierw uporać z innymi problemami. Okazuje się bowiem, że od stycznia przyszłego roku zacznie obowiązywać ustawa, która takie małe podziemne trasy, jak nasza kopalnia, może rozłożyć na łopatki! Ustawodawca chce nałożyć na nas obowiązki, którym nie będziemy w stanie podołać. Każde podziemia będą musiały spełniać warunki normalnej kopalni. Wiąże się to z utrzymywaniem działu ratownictwa górniczego, zatrudnieniem kierownika ruchu czy montażem urządzeń z odpowiednimi atestami. To potężne koszta! Takie obciążenie położy nam całe przedsięwzięcie. Byliśmy już w tej sprawie w Ministerstwie Środowiska. Chcemy wyjaśnić, że opieką nad takimi zabytkami, jak stare, nieczynne kopalnie, zajmują się tylko i wyłącznie pasjonaci. Swoją opieką wyręczamy państwo. Nie powinno nam się rzucać kłód pod nogi. A ludzie chętnie odwiedzają takie miejsca. Otrzymuję masę maili, telefonów z pytaniem, kiedy kopalnia zostanie otwarta. Niestety, przybliżonego terminu nie mogę jeszcze podać. (…) Pod ziemią wciąż czekają nas jeszcze prace zabezpieczające. Dużo skał jest niestałych. Zniszczono je najprawdopodobniej na skutek użycia materiałów wybuchowych. Musimy je zabezpieczyć za pomocą betonu, stalowej siatki lub drewnianych bali. Niestety, zasłoni się w ten sposób minerały, które mienią się pełną paletą barw, ale nie ma wyjścia.

Nasz Dziennik (pod datą 21.10.2016) opublikował materiał dotyczący aktywnej polityki prorodzinnej prowadzącej przez samorząd niedalekiej od na Gminy Nysa.
Wzrost urodzin o prawie 9 proc. – to skutek realizacji w Nysie rządowego programu „Rodzina 500+”. I dodatkowego wsparcia dla rodzin ze strony samorządu W liczbach bezwzględnych te dane mogą dla kogoś nie wyglądać imponująco, ale mimo wszystko burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz mówi o sukcesie polityki prorodzinnej w jego mieście. Od stycznia do września 2015 r. urodziło się w mieście 321 dzieci, a w tym samym okresie 2016 r. liczba narodzin wzrosła do 349 dzieci, czyli o 8,7 procent. – Mamy nadzieję, że do końca roku liczba najmłodszych obywateli Nysy przekroczy 400 dzieci – mówi „Naszemu Dziennikowi” Kordian Kolbiarz. – Ale naszym celem jest doprowadzenie do tego, aby poziom urodzeń wrócił do stanu z lat 90., gdy co roku na świat przychodziło ponad 500 dzieci – dodaje. Kolbiarz był gościem konferencji zorganizowanej przez minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbietę Rafalską, na której podsumowywano dotychczasowe efekty programu „Rodzina 500+”. Szefowa resortu nie kryła, że dane z Nysy to wspaniała wiadomość, bo pokazuje, że odpowiednie działania wspierające rodziny przynoszą oczekiwane efekty w postaci wzrostu liczby rodzących się dzieci. – Chciałabym doprowadzić do tego, że chociaż w połowie nasz wskaźnik krajowy poszybuje jak ten – powiedziała Rafalska.

Gdyby w lokalnych mediach został pominięty jakiś ważny temat – prosimy o kontakt z nami – poprzez formularz TWOJA INFORMACJA. Zajmiemy się sprawą, o której do nas napiszesz.
Brak wyników
Zobacz wszystkie wyniki
Po zapoznaniu się z niniejszą informacją, poprzez kliknięcie na „Przejdź do serwisu” lub zamknięcie tego okna zgadzasz się na to, aby Twoje dane osobowe były przetwarzane
w taki sposób jaki został omówiony w regulaminie oraz niniejszej polityce (https://sudeckiefakty.pl/cookies)
PRZEJDŹ DO SERWISU Manage consent