Marsz dla Życia i Rodziny w Ząbkowicach okazał się dobrym i skutecznym zaproszeniem dla wszystkich, którzy w ostatnich latach majstrują wokół świętości ludzkiego życia i tradycyjnego modelu rodziny. Zaproszeniem do zastanowienia się nad tym, co autentyczne. Dla tych, którzy życie traktują jako wartość nienaruszalną, a rodzinę jako wspólnotę, jakiej nie można niczym zastąpić, udział w Marszu był czymś oczywistym.
Piszę o obu „stronach” sporu wokół pojęć „życie” i „rodzina”, bo inicjatywa organizacji Marszu w naszym mieście nie miała od początku nadmiernego wsparcia. Gdyby nie dobra wola duszpasterzy Parafii Św. Jadwigi, a przede wszystkim kilku (dosłownie!) osób, które skrzyknęły się, aby przeprowadzić Marsz, tego wydarzenia nie byłoby w Ząbkowicach. Oba wspomniane wyżej pojęcia są dzisiaj poza nawiasem politycznej poprawności i podkreślanie prawdy, że życie jest nienaruszalne, a związek kobiety i mężczyzny jest jedynym modelem rodziny, narusza kanon narzucany w tzw. obiegu publicznym. Na szczęście – kolejne tygodnie spotkań i mnóstwo rozmów, jakie przeprowadzili w tym czasie organizatorzy, przyniosło pozytywny rezultat. Inicjatywę Marszu poparło kilkoro miejscowych przedsiębiorców, wsparcia udzielili burmistrz i starosta. Ząbkowice stały się jednym z ponad 120 polskich miast, w których w minioną niedzielę ulicami przeszły łącznie dziesiątki tysięcy osób manifestujących swoje przywiązanie do zasad, które wytyczały Polakom drogi przez stulecia, a które teraz są przez media, polityków i celebrytów już nie tylko podważane, ale burzone. Z ust obecnego burmistrza Ząbkowic Marcina Orzeszka usłyszałem kiedyś stwierdzenie, że >> my tu nie jesteśmy gender. << To chwalebne, że polityk Platformy Obywatelskiej – partii moralnie liberalnej i popierającej ideologię gender, wygłasza taki pogląd i jak zakładam, czyni to szczerze.
Ogromna wdzięczność należy się każdej kobiecie i każdemu mężczyźnie, każdej rodzinie i każdej samotnej osobie, dzieciom, młodzieży i starszym wszystkim, którzy przyszli na niedzielny Marsz dla Życia i Rodziny. Wielu nas nie było (co daje do myślenia…), ale byliśmy razem. A w Ząbkowicach bardzo trudno jest o bycie razem. Jak się okazuje – jest to możliwe.