Poprzedni rok każda i każdy z nas spędził w odrętwieniu, czekając na powrót kiedyś niechcianej rutyny. Zmuszeni do odnalezienia się w tej nowej, czasem przytłaczającej rzeczywistości, zaczęliśmy tęsknić do żywej sztuki, do reakcji, które wywoływali w nas artyści na scenie, czy do samego patrzenia, jak dzielą się z odbiorcami swoją wrażliwością.
Dlatego – zapowiadany w naszym portalu – koncert „Miłość niejedno ma imię” stał się dla obu stron – występujących i widzów – wręcz wybawieniem. Każdego roku podczas tego wydarzenia między artystą a odbiorcą wytwarza się cichy dialog – na dźwięki i słowa odpowiadają oklaski i wzruszenie. Tego dnia były one odczuwalne podwójnie, a na każdy detal zwracano jakby bardziej uwagę. Znana z poprzednich lat kojąca atmosfera zdawała się przyciągać każdego, bo na scenie mówiono o najpiękniejszym uczuciu na świecie. O miłości! I to o każdym jej rodzaju: tej utraconej, tej pierwotnej, matczynej, tej, która jest z nami do ostatnich chwil, a nawet tej młodzieńczej, która wywołuje największą euforię.
Dlatego, gdy na scenę wychodziła z deklamacją Kalinka Halikowska, rozczulenie pojawiało się w koniuszkach palców. Kiedy Agata Woźniczka zaśpiewała utwór „Nie wiem, czym jest miłość’, każdy wrócił pamięcią do swoich pierwszych miłosnych uniesień. Karolina Karpiak za to wywołała wzruszenie i tęsknotę w piosenkach „Razem zestarzejmy się” i „Ja cię mam”, bo uświadomiła, że miłość pozwala człowiekowi na dokonywanie rzeczy niemożliwych i wcale nie jest ograniczona upływem czasu. Izabela Kiepiela w piosence „Dłoń” przypomniała, że zawsze znajdzie się ktoś, kto swoim uczuciem stworzy drugiej osobie bezpieczną przestrzeń. Aleksandra Dzięcioł w piosence Agnieszki Osieckiej „Oczy tej małej” nie potrafiła nie wzruszyć swoją interpretacją o nieodwzajemnionym uczuciu, które mimo początkowej euforii zakończyło się tragedią. Łucja Machnik w utworze „List” Edyty Górniak pokazała, że nawet miłość tragiczna pozwala człowiekowi powstać silniejszym. Julia Hut miała swój sceniczny debiut w utworze „Kołysanka dla nieznajomej”, a słuchacze pokochali jej słodkość i nastoletnią wrażliwość. Julia Krawczyk przybliżyła nieco współczesne postrzeganie miłości w utworze „Cząstka”, a Wiktoria Działek w piosence „Tęcza” pozwoliła odbiorom na refleksje o tym, gdzie zaprowadziło ich uczucie miłości i jak zbudowała ona ich charakter. Dzięki recytacji wiersza Adama Asnyka pod tytułem „Tęsknota” w wykonaniu Kamili Leśniak słuchacze mogli poczuć, jakie emocje towarzyszą poświęceniu komuś całej swojej uwagi, by tylko nie czuć samotności. Nie zabrakło rosyjskich akcentów w piosenkach zaprezentowanych przez Aleksandrę Dzięcioł, Agatę Woźniczkę, Izabelę Kiepielę, Wiktorię Działek i Marcina Kratiuka. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o Andrzeju Mazurze, który dźwiękami saksofonu poruszył publiczność, powodując ich radość i szerokie uśmiechy, tak, jak robił to przez sześć poprzednich edycji muzycznych wieczorów.
Nie tylko tym, których ujrzeliśmy na scenie, należą się owacje, ale także osobom, które zza kotar czuwały, by przez wrażenia estetyczne jeszcze bardziej mogły wybrzmieć emocje. Przede wszystkim słowa uznania skierowane niech będą do Magdaleny Halikowskiej, gdyż od siedmiu lat oddaje myśl, serce i czas, abyśmy mogli zanurzyć się w cieple pięknych słów i muzyki. Bogusława Cwek – autorka scenografii i Kamil Lipiński – mistrz nagłośnienia są również adresatami podziękowań. Koncert – tak się szczęśliwie złożyło – miał miejsce w pierwszym dniu otwarcia instytucji kultury dla wydarzeń z udziałem publiczności i był też udostępniony online dzięki uprzejmości Ząbkowickiego Centrum Kultury i Turystyki.
Wspominając ciepłą atmosferę, wzruszenia, piękne brzmienia i sceniczne tło, warto zwrócić uwagę, jaką przestrzeń dano poprzez ten koncert młodym artystom, o których jakby zapomniano w trakcie zmieniającej się rzeczywistości. Szukali oni okazji, by w końcu znowu móc zaprezentować swoje talenty i pozwolić sobie na to, co robią najlepiej, czyli własne wzruszenia przelać na drugiego człowieka.
Jednym z imion miłości, zaprezentowanych podczas koncertu, była miłość tych młodych ludzi do muzyki, a przecież nic nie zbliża do siebie ludzi tak jak sztuka…
Karolina Karpiak